A żeb cie pomorek!

Podlasie Południowe to jeden z najciekawszych Polsce regionów lingwistycznych

Podlasie Południowe to jeden z najciekawszych Polsce regionów lingwistycznych. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, na co dzień używamy wielu elementów gwarowych. W Polsce zdradza nas także miękki akcent. Historyczne pogranicze, jakie stanowią nasze ziemie, miały decydujący wpływ na powstanie gwar podlaskich. Za ich pośrednictwem z powodzeniem zadomowiły się w języku polskim.

- Kumo, byliście na weselu w sobotę u chrześnicy. Udało się?

- Oj, udało się, udało, ale...

- Co? Jedzenie było niedobre? Wódka słaba?

- Niee.. Prinuki nie było!

Często przypominam ten dialog znajomym, którzy na Podlasiu są pierwszy raz. Zdziwieni pytają: „A co to jest prinuka? I dlaczego jest tak ważna?” Oczywiście chodzi o specyficzny ceremoniał biesiadny, wedle którego w dobrym tonie jest zachęcanie do jedzenia przez gospodarza. Jego brak może być odebrany jako uchybienie w gościnności. To oczywiście jeden z bardzo wielu elementów kulturowych, które dotrwały do naszych czasów.

Często nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele detali dawnej obyczajowości funkcjonuje w naszej kulturze, jak barwny jest język, ile w nim obecnych wpływów gwarowych. Choć wskutek unifikacji kultury (wpływ mediów, duża migracja ludności, wyjazdy młodych na studia do dużych ogólnopolskich ośrodków) zanikają, to jednak ich obecność w jakiś sposób określa regionalną tożsamość. Świadczą o tym choćby nazwy miejscowości, nasz sposób komunikowania się, typowe zmiękczenia. Ciekawostką jest fakt, iż najlepszym „przetrwalnikiem” elementów gwarowych są liczebniki i... przekleństwa. Po dziś dzień można spotkać mieszkańców wiosek, którzy doskonale posługują się językiem ogólnopolskim, natomiast szeptem jeszcze raz powtarzają liczenie „po swojemu”. A dlaczego przekleństwa? Mieszkanie na pograniczu dawało możliwość zapożyczania wulgaryzmów z różnych języków i budowania niezwykle „soczystych” i złożonych kompozycji leksykalnych. Silne połączenie przekleństw z emocjami najprawdopodobniej skutecznie przyczyniło się do zakonserwowania konstrukcji.

Pogranicze

Historia naszych ziem pokazuje, że dawniej biegły przez nie ważne szlaki handlowe (np. Wilno-Brześć-Lublin-Kraków), toczyły się walki, mieszały ze sobą wpływy litewskie, ruskie, ukraińskie, łemkowskie, mazowieckie. Szły za tym obyczajowość, tradycja, język. Wskazuje się Unię w Krewie jako początek powstawania mieszaniny narodowościowo-wyznaniowej na naszym terenie i związanego z tym osadnictwa. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, iż takie miasta, jak Międzyrzec Podlaski, Biała Podlaska, Żelechów, Kock, Lubartów i inne były zamieszkałe przez znaczną liczbę ludności pochodzenia żydowskiego. Choć po II wojnie światowej praktycznie jej już nie ma, pozostały wspomnienia, elementy architektury czy słownictwo wywodzące się z jidysz.

Badacze podkreślają, że Podlasia nie sposób traktować jako językowego monolitu. Słownictwo jego mieszkańców jest bowiem determinowane - oprócz czynników historycznych, geograficznych, narodowościowych - także przynależnością wyznaniową, uwarunkowaniami socjologicznymi. Nie bez znaczenia jest używanie po dziś dzień języka starocerkiewnosłowiańskiego. Choć bardziej dotyczy to rejonów północnego Podlasia, gdzie Kościół prawosławny ma stosunkowo wielu wyznawców, jego oddziaływanie widać też wyraźnie w rejonie Terespola, Kodnia czy Włodawy - pomimo tego, że większość ludności stanowią katolicy.

Napyszu piśniu u hurkim żarnowciu

Na szczególną uwagę zasługuje gwara chachłacka. Występuje nie tylko na Podlasiu, także na terenach północno-zachodniej Ukrainy, na Lubelszczyźnie. Na naszym terenie tu i ówdzie posługują się nią jeszcze np. mieszkańcy okolic Siemiatycz, Włodawy, Białej Podlaskiej oraz Parczewa. Choć czynną znajomość języka chachłackiego mają już tylko osoby starsze, zapożyczenia w mowie potocznej stosują także przedstawiciele młodego pokolenia.

Czym jest tzw. chachała?

Naukowcy podkreślają, iż to cały kompleks gwar podlaskich, północno-ukraińskich. Charakteryzuje się przemieszaniem języka ukraińskiego z polskim, białoruskim czy rosyjskim (rusińskim) oraz brakiem formy pisemnej. Głównie z tego powodu w każdej miejscowości mówiło się inną odmianą chachały (najczęściej są to różnice w końcówkach czasowników; poszczególne wyrazy). W znaczeniu potocznym język chachłacki jest synonimem „pisania i mówienia byle jak”. Mylnie nazywany „ruskim”, choć np. w okresie międzywojennym jako poprawne wśród językoznawców uważano określenie „rusiński” - w znaczeniu: „tutejszy”.

Najprawdopodobniej gwara powstała jako swoista konieczność dziejowa: chodziło o potrzebę komunikacyjno-interpersonalną (spowodowaną wymianą handlową, dochodziło do małżeństw mieszanych - każda ze stron wnosiła swoje zwyczaje językowe). W XIX i połowie XX w. doszły do tego wpływy jidysz, wynikające z częstych kontaktów z Żydami.

Język chachłacki dziś już można spotkać jedynie w tekstach stylizowanych, przyśpiewkach weselnych, poezji regionalnej. Poniżej fragment wiersza Józefa Sidoruka pt. „Napyszu piśniu”:

Napyszu piśniu u hurkim żarnowciu.

Napyszu piśniu u kulcziestoj akacji

o ryzusy szczo bułuto zarastała

o werby puhnionyj

szczo cieżkie rało złamała

Żarnowyć prucwyw

werba wsochła ciłkom

ryzucha w ruwi pryklaknuła

maty z żarnowcia

na zymu zylonu mytłu zrubyła.

Dla ciebie, brat!

Dość dobrze w literaturze językoznawczej opisane jest zjawisko zapożyczeń z języka rosyjskiego, tzw. rusycyzmów. Znany jest np. słownik Ludwika Czarkowskiego, wydany w 1908 r. („Słowniczek najpospolitszych rusycyzmów”) czy badania ks. Adolfa Pleszczyńskiego, proboszcza parafii św. Mikołaja w Międzyrzecu Podlaskim u schyłku XIX w.

Często nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele detali dawnej obyczajowości funkcjonuje w naszej kulturze, jak barwny jest język i ile w nim obecnych wpływów gwarowych.

Najsłynniejszym rusycyzmem, który zawładnął nie tylko Podlasiem, ale wszedł do obiegu w odmianie ogólnopolskiej języka polskiego, jest słowo „dla”. Powszechnie mówimy: daję to dla ciebie (zamiast: daję to tobie), nóż dla mięsa (zamiast: do mięsa). Potocznie często sięgamy po takie zwroty jak: „wsio rawno”, „dawaj”, „paszoł won”, „pożywiom - uwidim”, „niegramotny”, „bukwa”, „kniga”. Kraje, miasta itp. według języka polskiego leżą „nad” jakąś wodą (rzeką, morzem) - u Rosjan zaś „przy”. Mówimy więc: Kraj Nadamurski, Nadbałtycki i nawet Nadwiślański, nie zaś Przyamurski, Przybałtycki lub Przywiślański itp.

Popularnym rusycyzmem jest nadużywanie zaimków „on”, jak też specyficzne konstrukcje składniowe: ja poszedł, ja zrobił, ja widział (zamiast: poszedłem, zrobiłem, zobaczyłem). Zaimki osobowe w celowniku i bierniku liczby pojedynczej częściej w języku polskim są używane w formach krótszych. Zamiast: mnie, tobie, jemu - mi, ci, mu. Język rosyjski zna tylko pierwszą postać np.: zawołał jego (zamiast: go), męczyła ciebie, (zamiast: cię). Dochodzi do tego też rozkład głosek w artykulacji czasowników: ona stojała (zamiast: stała).

Przykładów jest oczywiście znacznie więcej. Na tak duży wpływ rusycyzmów na kształtowanie się języka polskiego, oprócz przyczyn kulturowych, etnicznych miały też zabory. Ponad stuletni zmasowany wpływ języka zaborców nie mógł pozostać niezauważony.

Fajn geszeft

Na koniec kilka przykładów obecności w języku polskim zapożyczeń z jidysz. Pokazuje to, jak wielki wpływ na kulturę polską miała kultura żydowska. Choć cały naród praktycznie został wymordowany przez Niemców, pamięć przetrwała w języku.

Ciekawostką, o której mało kto wie, jest fakt, iż słowo „fajny” (nazywam je słowem-wytrychem), które zrobiło furorę w naszym komunikowaniu się (ponieważ można nim określić prawie wszystko), pochodzi z jidysz. Zapożyczenie dokonało się w okresie międzywojennym i przez długi czas było elementem... grypsery więziennej! Najprawdopodobniej upowszechnienie się języka angielskiego i niemieckiego (gdzie ono także występuje; zresztą jidysz miał bardzo dużo słów niemieckich) w XX w. wpłynęło bezpośrednio na jego popularność.

Przykłady innych zapożyczeń (jidyszyzmów): bachor (jid. bocher, hebr. bachur - chłopak) - niegrzeczne dziecko; również dziecko pozamałżeńskie; bajgiel (bajgla) - rodzaj pieczywa - obecnie popularny w dawnej Galicji; bajzel - bałagan; belfer - nauczyciel (pejoratywnie); blichtr - coś, co na pozór wygląda dobrze, ale jest jednak złe; ciuchy - ubrania; ferajna - rodzina; geszeft - interes; harmider - hałas, zgiełk, zamieszanie; kapota; machlojka - przekręt; pinda (wulg.) dziewczyna; szmal - pieniądze; ślamazara - pechowiec, nieudacznik i in.; kitel - pierwotnie rodzaj tradycyjnego ubrania żydowskiego - obecnie fartuch.

Być może za kilkanaście lat gwary zaginą. Warto zatroszczyć się o to, aby pamięć o nich przynajmniej przetrwała. Nie ma się czego wstydzić (no, może z wyjątkiem przekleństw) - to fragment naszej przeszłości, warunkujący tożsamość, pokazujący bogactwo historii tych ziem.

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama