O dialogu międzyreligijnym i islamie

O muzułmanach

Przełom XX i XXI wieku to czas wielkich niepokojów politycznych i społecznych, rozlicznych kryzysów, napięć i wojen.

Europa, USA i w ogóle świat kultury Zachodu odczuwa różne lęki, w tym silny lęk przed islamem. Nie tyle obawia się islamizacji (bo z własnej woli kręgi społeczeństw zachodnich, „żyjące tak, jakby Boga nie było”, nie wybiorą konwersji na religię „poddanych woli Allacha”), ile raczej przyszłości, w której nie wiadomo, jaką drogę podejmą czciciele Allacha w świecie, jak będą odnosić się do „niewiernych”.

Islam w Europie

W Europie żyje wiele milionów muzułmanów. We Francji, która od czasów rewolucji francuskiej broni tak zwanych zdobyczy republiki i obsesyjnie czuwa nad zachowaniem linii demarkacyjnej między tym, co stanowi religię, a tym, co nią nie jest, nikt nie wie, ilu jest muzułmanów. Sądzi się, że w państwie, tradycyjnie określanym jako „najstarsza córa Kościoła”, żyje dziś od 3 do 8, a może nawet 10 milionów muzułmanów. Bardziej prawdopodobna wydaje się liczba 5-6 milionów wyznawców islamu, chociaż każda opinia o liczbach jest w gruncie rzeczy „grubymi nićmi szyta”. Lęk przed islamem potęgują służby specjalne poszczególnych państw, które wszędzie chciałyby śledzić terrorystów i politycznie zaangażowanych muzułmanów, dystansując się od dialogu w jego licznych formach i wyrazach, do którego niestrudzenie nawoływał wiernych jednej i drugiej religii (a także ludzi areligijnych) Jan Paweł II, odważny i mądry apostoł dialogu i porozumienia.

Europejczycy poznają islam z serwisów medialnych. W ich percepcji zasadniczo utrwalił się obraz islamu jako religii „ognia i miecza”. Niełatwo będzie ten obraz zmienić. Jedno jest pewne — w Europie jest wielu muzułmanów i będzie ich coraz więcej, chociażby z uwagi na ich dużą dynamikę demograficzną i dzietne rodziny. Postchrześcijańskie społeczeństwa boją się małżeństwa, czują lęk i trwogę przed rodziną, przed miłością i równocześnie odpowiedzialnością. Buntują się wobec życia. Niektórzy wybierają aborcję czy eutanazję jako rzekomo cywilizowane podejście do problemu ludzkiego istnienia i nieistnienia.

Muzułmanie europejscy są wyznawcami raczej nie praktykującymi swej religii, przynajmniej w wymiarze społecznym. Niewielu wiernych Allacha uczestniczy w piątkowych modlitwach w licznych meczetach Europy. W tym podobni są do wielu chrześcijan zamieszkujących wielkie metropolie i duże miasta, którzy w niedziele są wszędzie, tylko nie w kościele. Zdawać by się mogło, iż rzeczywiście aktywni są muzułmanie zaangażowani politycznie (którzy, jeśli wierzyć szacunkom, stanowią od 5 do 10% wszystkich wiernych islamu). Pozostali czciciele Allacha (niemal wszyscy, a na pewno większość!) wydają się być w stanie oczekiwania, tajemniczego „uśpienia”, które wcale nie oznacza „wyłączenia się” z życia. Islam europejski, tak jak w ogóle islam światowy, arabski i pozaarabski, jest nieprzewidywalny. Co więcej, sam doświadcza wewnętrznych przemian, przewartościowań, a nawet „pęknięć”. Islam europejski staje w konfrontacji z islamem tradycyjnym. Nie obywa się to bez dramatycznych napięć.

Świat współczesny wyznacza nowy kontekst wzajemnych relacji interkulturowych, w tym interreligijnych. Chrześcijanie nie mogą zamykać się w kulturowych gettach, nie mają prawa pogardliwie spoglądać na niechrześcijan, gdyż nie jest to godne miana ucznia Chrystusa. Jedynie słuszną i równocześnie niezmiernie trudną drogą jest droga dialogu. Niełatwo jest na nią wstąpić i nią kroczyć. Dialog ma przeciwników również wewnątrz Kościoła. Przeciwnikami tymi są ci, którzy w ogóle nie znają dokumentów Magisterium, którzy nie dostrzegli odnowy Kościoła, zainspirowanej przez Sobór Watykański II. Punktem wyjścia do podjęcia dialogu z muzułmanami w Europie, wszędzie gdzie oni żyją, jest rozpoczęcie „dialogu o dialogu” wewnątrz własnej wspólnoty. Dopiero wówczas można się włączyć w zakreślone przez papieża Pawła VI „kręgi dialogu”: wewnątrz Kościoła, z chrześcijanami w duchu ekumenizmu, z tymi, którzy wierzą w Boga, z wszystkim ludźmi dobrej woli.

Kontekst dialogu w Europie wyznacza nie tylko islam — wyznaczają go również inne religie, w tym bardzo dynamicznie rozwijający się w Niemczech judaizm, nadto religie Dalekiego Wschodu i Indii fascynujące nieliczne wprawdzie, lecz silnie obecne w kulturze Zachodu kręgi ludzi nauki i sztuki. Środowisko dialogu wyznaczają sekularyzacja, laicyzacja i globalizacja — wcześniejsze „izmy” zastąpione zostały obecnie różnymi „zacjami”.

Nie bez znaczenia jest też marginalizacja nie tylko określonego systemu wierzeń, ale religii w ogóle. Coraz częściej wskazuje się na powszechną w Europie zbiorową apostazję, a także na agresywny laicki fundamentalizm. Na Starym Kontynencie, którego podglebie jest chrześcijańskie, wpływowe polityczne kręgi ludzi uprzedzonych i wrogich wobec wiary w Boga, promują model wyzwolonego z religii i moralności człowieka.

Ludzkość żyje obecnie w dobie niezwykłego rozwoju informatyzacji. Paradoksalnie, w sytuacji ułatwień w komunikacji międzyludzkiej coraz trudniejszy staje się dialog międzyosobowy, coraz płytsze, nietrwałe są relacje międzyludzkie, często oparte tylko i wyłącznie na interesie i doraźnych korzyściach. Zaznacza się nadto niemal powszechnie pęd za szczęściem, za wszelką cenę, z pogwałceniem prawa naturalnego i społecznego porządku. Politycy nawołują od lat do rozbrojenia militarnego, a równocześnie „uzbrajają” swoje serca i manipulują całymi narodami, wpędzając je w wojny, w których nie chcą one brać udziału.

Oddzielnym problemem są liczne nabrzmiałe kwestie społeczne: bezrobocie, patologie, skorumpowany świat polityków, czy raczej — politykierów, służących sobie, a nie tym, którzy ich demokratycznie wybrali. Spotkać się można ze zjawiskiem zredukowania chrześcijaństwa do pobożnościowych tylko form i „westchnień”. Nauczanie społeczne Kościoła otoczone jest obojętnością, a nawet pogardą, a przecież właśnie ono mogłoby stać się przestrzenią porozumienia chrześcijan z niechrześcijanami, w tym z wiernymi islamu.

Zarysowany obraz rzeczywistości ukazany został w „szarych” czy nawet „czarnych kolorach”. Nie byłby to obraz prawdziwy, gdyby nie wskazało się na dobro, którym żyje wiele milionów ludzi, kierując się w swoich decyzjach i wyborach prawym sumieniem. Świat nie został opanowany przez siły demoniczne. Ten właśnie świat, a w nim człowiek i jego kultura zostały odkupione przez Jezusa Chrystusa. Rzeczywistość jest w stanie odkupienia, chociaż zło — niemające w ogóle racji bytu — wciąż jest w niej obecne. Należy w imię prawdy wyraźnie wskazywać na prądy i nurty grzechu oraz jego struktury w dzisiejszym świecie.

Dobro nie jest krzykliwe, nie posługuje się medialnymi tubami czy też wybujałą propagandą. Takie ciche, skromne dobro obecne jest w Europie! Należy je odkrywać, wybierać i promować.

Misją chrześcijan żyjących nie tylko w Europie, ale na całym „okręgu ziemi”, jest dialog. Rzeczywistość życia bez dialogu byłaby znaczona beznadziejnością. Tam, gdzie jest dialog, jest życie, jest nadzieja i wiara w zwycięstwo prawdy, dobra i piękna.

 

Pojęcie dialogu międzyreligijnego

W świecie międzyludzkich, w tym również międzyreligijnych odniesień, istotną rolę odgrywa dialog. Ujawnia się on w międzyosobowym spotkaniu. Jest odważnym wysiłkiem zwrócenia się ku drugiemu człowiekowi, by lepiej go poznać i zrozumieć. Zaangażowane są weń myślenie i mowa, intelekt i emocje. Dialog stanowi całokształt pozytywnych, a tym samym konstruktywnych relacji z osobami, a w dalszej kolejności ze społecznościami ludzkimi. Synonimami „dialogu” są: „spotkanie”, „rozmowa”, „dyskusja”, „wymiana poglądów”, „komunikacja międzyosobowa”.

Dialog nie polega tylko na przekazywaniu określonych informacji. Nie oznacza jedynie rozmowy, chociaż najczęściej właśnie ona utożsamiana jest z pojęciem dialogu. Nie stanowi wyłącznie słownego porównywania stanowisk. Tym bardziej nie jest polemiką, konfrontacją. Ci, którzy świadomie, z własnego wyboru podejmują wyzwania dialogu, chcą przede wszystkim przekroczyć poczucie ograniczenia w rozumieniu wpierw drugiej osoby, jej tajemnicy — „misterium”, a następnie innej wspólnoty, innej tradycji religijnej. Brak woli dialogu ujawnia głęboki kompleks, nadto niezaleczone wewnętrzne zranienia. Może też stanowić znak rozpoznawczy pychy, buty, a nawet pogardy czy nienawiści wobec drugiego człowieka. Ten, kto unika dialogu, przekreśla go, odrzuca, przede wszystkim nie rozumie siebie. Zrozumienie siebie otwiera umysł, serce i ducha na drugą osobę, a w wymiarze społecznym — na inną wspólnotę.

Pomiędzy ludźmi o różnych przekonaniach religijnych porozumienie buduje się zawsze na dialogu w ogóle. Punktem wyjścia jest dialog interpersonalny. Dialog interreligijny jest częścią posłannictwa Kościoła. Terminy: „dialog” — „posłannictwo” („misja”, „misje”) nie są równoważne ani zamienne. To właśnie na drodze dialogu chrześcijanie obcują z wyznawcami innych tradycji religijnych, aby razem z nimi dążyć ku odkryciu pełnej prawdy oraz współpracować dla dobra wspólnego. Spotykają się z wyznawcami innych tradycji religijnych, aby świadczyć wobec nich o jedynym Zbawicielu świata — Jezusie Chrystusie.

Spotkania wyznawców różnych religii wyzwalają ze złowrogiego ekskluzywizmu, ale również z niebezpiecznego inkluzywizmu. Chrześcijanie wierni swojej tożsamości, zintegrowani wewnętrznie i dojrzali nie stawiają znaku równości między doktrynami religii. Nie nazywają Jezusa, Buddy, Konfucjusza, Mahometa równoprawnymi mistrzami życia duchowego bądź różnymi przejawami tej samej Boskiej energii.

Dialog interreligijny nie jest apoteozą fikcji, łudzeniem siebie i innych, gdy przystępujący doń partnerzy wiedzą, kim są, jakie jest ich imię, tożsamość, dziedzictwo, tradycja. Dialog międzyreligijny nie jest dialogiem religii jako systemów wierzeń, systemów doktrynalnych. Jest spotkaniem przedstawicieli dwóch lub więcej religii w celu wzajemnego poznania doktryny (zasad doktrynalnych), kultu, zasad etycznych (moralności) oraz instytucji.

 

Partnerzy, przedmiot, cel i metoda dialogu międzyreligijnego

Ważnym pytaniem, które należy postawić, prowadząc refleksję o dialogu, jest: Kto, o czym, po co i w jaki sposób ma prowadzić dialog międzyreligijny?

Partnerami dialogu prowadzonego przez Kościół są wyznawcy tradycji monoteistycznej: Żydzi i muzułmanie oraz wierni religii Dalekiego Wschodu i Indii, czyli buddyści, dżiniści, hinduiści, szintoiści, konfucjaniści i inni. Kościół pragnie z życzliwością wychodzić na spotkanie wyznawców religii tradycyjnych — religii ludów pierwotnych Afryki i innych kontynentów. Dialog międzyreligijny — jak uważał Jan Paweł II — oznacza „spotkanie umysłów i serc pomiędzy wyznawcami różnych religii” (Seul, 6 maja 1984).

W przemówieniach i katechezach Jana Pawła II spotkać można określenie „przyjaciele”, przydawane wyznawcom religii niechrześcijańskich. Nazwanie niechrześcijan przez „papieża dialogu” „przyjaciółmi” nie było tylko wyrazem kurtuazji, grzeczności. Wyrażało postawę otwartości, gotowość dzielenia się własnymi przeżyciami, dyspozycyjność w odniesieniu do podejmowania czynów dobra, chęć przekazywania duchowych darów, ale i radość z ich przyjmowania.

Partnerzy dialogu są „dalekimi przyjaciółmi”. Ci dalecy przyjaciele, których Kościół spotyka na drodze pełnienia swojej misji, nie muszą być oddaleni w sensie geograficznym. Mogą być sąsiadami, dzielącymi ten sam los od dziesiątek czy nawet setek lat. Skoro Kościół określa partnerów dialogu jako „przyjaciół”, to naturalnym staje się oczekiwanie, by ci przyjaciele tak samo nazywali chrześcijan.

Według Jana Pawła II „ziemię coraz żyźniejszą dla dialogu stanowią kwestie etyczne i moralne odnoszące się do przyszłości rodzaju ludzkiego” (Rzym, 24 sierpnia 1996). Wynikające z porządku stworzenia uniwersalne i jednocześnie niezmienne normy moralne stanowią „niepodważalny fundament i solidną gwarancję sprawiedliwego i pokojowego współżycia ludzkiego” (Rzym, 24 sierpnia 1996), nie tylko w Europie, ale także na całym świecie.

Najważniejszym celem dialogu, który Kościół podejmuje z niechrześcijanami, jest świadczenie wobec nich o miłości Jezusa Chrystusa do wszystkich ludzi. Celem dialogu jest ukazywanie miłości Jezusa Chrystusa do całego świata, miłości, która w pełni objawiła się na krzyżu. Dialog służy przybliżeniu perspektywy zbawienia świata. Słowo „świat” ma bardzo szerokie pole znaczeniowe — „światem” są ludzie, ich kultura oraz ich religie. Mając na względzie perspektywę uniwersalizmu zbawczego, „Kościół dąży do głębokiej jedności ze wszystkimi ludami” (Seul, 6 maja 1984) z wyznawcami różnych tradycji religijnych.

Celem dialogu Kościoła z innymi religiami jest — według Jana Pawła II — poszukiwanie „elementów służących Prawdzie”. W czasie dialogu chrześcijanin uświadamia sobie, iż z uwagi na „zarodki Prawdy” rozproszone w różnych systemach wierzeń religie niechrześcijańskie nie były nigdy pogrążone w totalnym mroku i ciemnościach zła. Jan Paweł II przekonywał zdumionych słuchaczy, iż Duch Święty jest w sposób tajemniczy obecny w kulturach i religiach niechrześcijańskich (Rzym, 26 marca 1982).

Horyzontem spotkań międzyreligijnych, do którego mają się zbliżać wierni różnych tradycji duchowych, jest przebaczenie, pokój oraz pojednanie. Cel ten stanowi wyzwanie, które w równej mierze staje przed wszystkimi ludźmi: buddystami, hinduistami, muzułmanami, Żydami, chrześcijanami i wszystkimi ludźmi dobrej woli. Wyzwanie to, będące wyrazem woli Bożej wobec tychże społeczności, winno być przez nie solidarnie podjęte.

Celem dialogu jest przezwyciężanie podziałów społecznych często sztucznie wygenerowanych, a następnie przez pokolenia pielęgnowanych. Drogę do harmonii wyznacza odrzucenie egoizmu jako stylu bycia. Sposobem budowania zgody jest natomiast niczym nie ograniczona pełna miłości służba, posługa miłości okazywana każdemu bez wyjątku. Istnieją nadto przeszkody natury merytorycznej, „doktrynalnej”. W tym przypadku nie może być jakiegoś consensusu. Przeszkody te nie mogą jednak przekreślać komunikacji na płaszczyźnie troski o wartości ogólnoludzkie.

Uczestnicy dialogu zyskują odwagę, będącą warunkiem pokonania barier niezrozumienia, podejrzeń i przesądów. Niezrozumienie oraz wiążące się z nim cierpienie nie jest już, dzięki dialogowi, znakiem przegranej, lecz stanowi okazję do ożywienia czy w ogóle wzbudzenia zaufania, które pozwoli postępować na drodze przyjaźni.

Spotkania religii służą „ulepszaniu świata”. „Kościół katolicki — powiedział papież Jan Paweł II na spotkaniu z niechrześcijanami w Madrasie w Indiach w 1986 roku — niejednokrotnie wyrażał przekonanie, że wszyscy ludzie, zarówno wierzący, jak i niewierzący, muszą zjednoczyć się i współdziałać dla ulepszenia tego świata, w którym wszyscy razem mieszkają”.

Metodę dialogu międzyreligijnego stanowi świadczenie gościnności. Dialog ten podobny jest do gościny okazanej przyjacielowi. Jego uczestnicy nie mogą być intruzami nierespektującymi tego, co stanowi najgłębszy pokład ludzkiego ducha. Gościnność wpisana jest głęboko w duchowość życia chrześcijańskiego. Stary i Nowy Testament jawi się wyraźnie jako księga gościnności, zachęcająca do jej praktykowania między innymi poprzez pokonywanie uprzedzeń, wyzwalanie się z krzywdzących stereotypów, niesprawiedliwych sądów. Ten, kto zaprasza i przyjmuje gości, już daje świadectwo wyzwolenia się z uprzedzeń. Wyraża swoją otwartość i gotowość słuchania.

 

 

Miejsce Boga w dialogu między religiami

Bóg stanowi centrum dialogu międzyreligijnego. On jest inspiratorem i natchnieniem każdego dialogu, w jego różnorodnych formach i wyrazach. Prawda ta demaskuje wszelkie pozorne, spektakularne dialogi, które koncentrują się tylko i wyłącznie na ludzkich kalkulacjach oraz interesach. Bóg jest gwarantem konstruktywnego dialogu. Społeczeństwa tak powinny kształtować siebie, ażeby w ich ramach funkcjonował autentyczny i twórczy dialog między wiernymi różnych religijnych tradycji. Oprócz wyzwalającego dialogu można spotkać manipulację dialogiem, jego nadużywanie, wykorzystywanie dla celów pozareligijnych, najczęściej politycznych czy po prostu ambicjonalnych.

Należy wyraźnie podkreślić, iż fundamentem życia chrześcijańskiego jest kluczowa prawda, wyrażona w Biblii: „Bóg jest miłością”, „Bóg jest komunią-wspólnotą Osób”. Miłość wewnątrztrynitarna stanowi dla chrześcijanina model, według którego powinny być konstruowane wszystkie międzyludzkie relacje, a wśród nich odniesienia międzyreligijne. Przedwieczny Bóg Ojciec kocha Syna Bożego, Syn Boży kocha Boga Ojca, ich miłością jest Osoba Ducha Świętego. Miłość stanowi o naturze Boga i tylko ona winna być u początku międzyreligijnych relacji.

Pierwszym argumentem za koniecznością budowania wspólnoty, w której zachodzą dojrzałe odniesienia, jest wzór wewnątrztrynitarnych relacji Osób Boskich. Skoro — jak wierzą uczniowie Chrystusa — Bóg jest miłością, to do drugiego człowieka, do wyznawcy innej religii należy zwracać się wyłącznie w duchu miłości. Obowiązkiem chrześcijanina często wypowiadającego słowa: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” jest afirmacja drugiego człowieka — afirmacja osoby ludzkiej, mającej wartość samą z siebie. Afirmacja ta nie oznacza akceptacji wierzeń i zasad etycznomo- ralnych, którymi osoba ta się kieruje. Chrześcijanin zaangażowany w dialog międzyreligijny powinien kontemplować tajemnicę Trójjedynego Boga — Boga miłości i komunii. Powinien kontemplować ją w codziennych działaniach, czynach, które podejmuje. Winien głęboko żyć prawdą o wcieleniu Jezusa Chrystusa i o Jego dziele odkupienia całej ludzkości i każdego człowieka, dokonanym na krzyżu i przez zmartwychwstanie.

Szacunek dla Boga jest poświadczany przez atencję wobec człowieka. Bóg będący niezgłębioną Tajemnicą uczy czci wobec tajemnicy każdego człowieka. Dialogiczne spotkanie jest ostatecznie spotkaniem z Bogiem obecnym w drugim człowieku, w jego sumieniu, w jego strukturze bytu, które zostały odkupione przez Syna Bożego — Jezusa Chrystusa.

W adhortacji Reconciliatio et paenitentia papież Jan Paweł II wyraził życzenie odnośnie do miejsca Boga w interreligijnym dialogu: „Oby ten dialog między religiami doprowadził do przezwyciężenia wszelkiej wrogości, nieufności, wzajemnego potępiania czy nawet wzajemnych zniewag, co stanowi wstępny warunek spotkania przynajmniej w wierze w jednego Boga i w pewności życia wiecznego dla nieśmiertelnej duszy” (ReP, 25).

 

Możliwość i perspektywa dialogu Kościoła katolickiego z islamem

Mimo rozlicznych trudności dialog Kościoła katolickiego z islamem jest możliwy na płaszczyźnie koegzystencji. Płaszczyznę tę wyznacza tak zwany dialog życia, czyli wspólne (chrześcijan i niechrześcijan) dzielenie losu jako obywatele państwa, mieszkańcy określonej wioski, osady, miasta, metropolii, jako sąsiedzi. Na płaszczyźnie dyskusji teologicznych porozumienie jest bardzo trudne, wręcz niemożliwe.

Mówiąc o dialogu z islamem, trzeba być świadomym, że religia ta jest rzeczywistością bardzo złożoną. Twierdzi się nawet, iż powinno się mówić nie o jednym islamie, lecz o wielu różnych islamach. Wewnątrz islamu występują bowiem dość wyraźnie odrębne nurty. Poza tym religia ta nie ma jednego centrum uznawanego przez wszystkie grupy i odłamy (dotyczy to również innych religii, np. judaizmu), co bardzo utrudnia dialog, gdyż zmusza do wyboru tylko niektórych z nich jako partnerów. Rezultaty takiego dialogu nie muszą być uznawane za wiążące dla innych grup. Kościół znajduje się tu w wyraźnie uprzywilejowanej sytuacji, gdyż takim centrum jest Stolica Apostolska. Dzięki temu ze strony Kościoła powstały dotychczas setki dokumentów, podczas gdy po drugiej stronie takich dokumentów prawie nie ma. Poza tym inna sytuacja panuje w Europie niż w krajach, gdzie rządzą fundamentaliści islamscy. Na kontynencie europejskim dialog jest z pewnością łatwiejszy. Jednak nawet w krajach z większością islamską sytuacja okazuje się zróżnicowana. Zawsze bardziej na dialog są otwarte ośrodki uniwersyteckie. Taką otwartość można zauważyć na najbardziej w świecie arabskim prestiżowym (i jednym z najstarszych na świecie) uniwersytecie Al-Azhar w Kairze.

Kościół daje wiele dowodów dobrej woli wobec muzułmanów, na przykład broni ich wolności religijnej wobec presji ideologii laickości obecnej w wielu państwach Zachodu. Znane są nawet przypadki z naszego punktu widzenia niezwykłe, na przykład pomocy w zbieraniu pieniędzy na budowę meczetu. Podobnych gestów z drugiej strony nie ma, a w niektórych krajach islamskich chrześcijaństwo spotyka się nawet z wyraźnymi oznakami dyskryminacji. Nie znaczy to jednak, że Kościół winien zrezygnować z aktów dobrej woli. Nie może tego uczynić, bo nie może się zaprzeć samego siebie. Gesty dialogu są zawsze świadectwem, które może kiedyś zostanie zrozumiane i odwzajemnione.

Spór o symbole, o znaki tożsamości religijnej, który od czasu do czasu wybucha w Europie Zachodniej, być może sugeruje, że mógłby zaistnieć pewien „wspólny front” chrześcijan i muzułmanów wobec ateistycznej, laickiej polityki dzisiejszych władz niektórych państw Zachodu. Ustosunkowując się do tej kwestii, należy stwierdzić, iż wielkie zamieszanie wprowadziły w tej materii środki społecznego przekazu. Trzeba wyraźnie podkreślić, że chusty na głowach muzułmanek są elementem kultury arabskiej, a nie islamu. Warto też uświadomić sobie, że islam nie jest religią wyłącznie Arabów — stanowią oni tylko około 20-30% muzułmanów. Zupełnym nonsensem jest postawienie krzyża w jednym rzędzie z owymi chustami czy żydowskimi jarmułkami. Sens i waga tych znaków są zupełnie inne. Ani chusta, ani jarmułka nie są wyrazem credo religijnego, tak jak jest nim krzyż u chrześcijan.

Prowadząc dialog z muzułmanami, chrześcijanie mogą niejednego nauczyć się od swoich „młodszych braci w wierze Abrahama”. Muzułmanie nazywają siebie „posłusznymi woli Allacha”. Tego poddania woli Bożej chrześcijanie mogą się od nich uczyć — nie tylko poddania swojego życia prywatnego, ale i publicznego, społecznego. Godna uznania jest też wierność muzułmanów modlitwie i pewnym innym praktykom wiary. Muzułmanie — w odróżnieniu od bardzo wielu chrześcijan — nie wstydzą się publicznej modlitwy. Poddanie się Bogu (chrześcijanie powiedzieliby: Bożej opatrzności) sprawia też, że w trudnych sytuacjach muzułmanie zachowują się spokojniej, w sposób bardziej zrównoważony niż na ogół ludzie kultury Zachodu; nie tracą równowagi ducha, nie tragizują, nie histeryzują, nie popadają w lęk.

 

Dekalog dialogu międzyreligijnego

Istotę i potrzebę dialogu może syntetycznie ukazać Dekalog dialogu międzyreligijnego, publikowany wcześniej w różnych opracowaniach podejmujących temat dialogu Kościoła z niechrześcijanami:

1. Miej zawsze świadomość, że wszyscy ludzie, bez względu na wyznawaną religię, są dziećmi jednego Boga — Ojca i Stwórcy.

2. Pamiętaj, że ludzie innych religii mają prawo żyć obok ciebie.

3. Poznawaj coraz bliżej Jezusa Chrystusa, byś potrafił zrozumieć ludzi innych religii, z którymi On się zjednoczył poprzez Wcielenie i których odkupił swoją zbawczą męką i śmiercią.

4. Nie zapominaj, że Duch Święty jest w tajemniczy sposób obecny w kulturach i religiach niechrześcijańskich.

5. Poznawaj i kochaj coraz bardziej własną religię, byś lepiej mógł poznać inną. Określ wyraźnie, kim sam jesteś.

6. Bądź otwarty, wyrozumiały i solidarny w tym, co ludzkie, z wyznawcą każdej religii.

7. Wyzwalaj się z krzywdzących stereotypów. Nigdy nie rozmawiaj z drugim człowiekiem tak, jakbyś go widział w „krzywym zwierciadle”.

8. Patrz na drugiego człowieka, wczuwaj się w jego myślenie, słuchaj go i rozmawiaj z nim tak, jakbyś chciał, żeby on widział ciebie, wczuwał się w twoje myślenie, słuchał cię i rozmawiał z tobą.

9. Pamiętaj, że najważniejszym celem dialogu międzyreligijnego jest zbliżenie się do Boga — jedynej Prawdy, Drogi i Życia.

10. Pamiętaj, że dialog międzyreligijny jest realizacją na co dzień przykazania miłości Boga i bliźniego.

Podsumowując, należy stwierdzić, iż na drogach współczesnego świata nie ma innej drogi, jak tylko droga dialogu. Stanowi ona wyraźny „znak czasu”, który dogłębnie rozpoznał, odczytał i jego wyzwania niestrudzenie i wspaniałomyślnie spełniał Jan Paweł II — sługa dialogu zbawienia i prorok dialogu międzyreligijnego. Jego słowa i czyny dialogu wzajemnie się przenikały, interpretowały, wyjaśniały. Papież przygotował przedpole dialogu dla kolejnych pokoleń chrześcijan. Budował mosty porozumienia i komunikacji międzyludzkiej, które teraz należy nie tylko strzec, ale wzmacniać, chodzić nimi, nie pozwolić, by uległy zniszczeniu czy zapomnieniu. Dialog międzyreligijny, w tym dialog z islamem, w którym uczestniczy Kościół, jest znakiem wiarygodności chrześcijaństwa jako religii objawionej przez Boga, religii dialogu.

Eugeniusz Sakowicz (ur. 1958), teolog, religioznawca, leksykograf, kierownik Katedry Teologii Religii w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ostatnio opublikował m.in. książki Religioznawstwo. Przewodnik tematyczny i Pryncypia dialogu Kościoła katolickiego z religiami Dalekiego Wschodu i Indii w świetle nauczania Soboru Watykańskiego II oraz dokumentów posoborowych.

 

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama