Natchnione dzieła

O dyskusji panelowej "Sacrum w sztuce" (klasztor franciszkanów, Kraków 2001)

Czy Kościół potrzebuje sztuki? — „Aby głosić orędzie, które powierzył mu Chrystus, Kościół potrzebuje sztuki. Musi bowiem sprawiać, by rzeczywistość duchowa, niewidzialna, Boża, stawała się postrzegalna, a nawet w miarę możliwości pociągająca”. Czy sztuka potrzebuje Kościoła? „Artysta nieustannie poszukuje ukrytego sensu rzeczy, z wielkim trudem stara się wyrazić rzeczywistość niewysłowioną. Nie sposób zatem nie dostrzec, jak wielkim źródłem natchnienia może być dla niego ta swoista „ojczyzna duszy”, jaką jest religia. Czyż to nie w sferze religii człowiek zadaje najważniejsze pytania osobiste i poszukuje ostatecznych odpowiedzi egzystencjalnych?”.

Poglądy wyrażone przez Jana Pawła II w Liście do Artystów przytaczane były wielokrotnie podczas dyskusji panelowej „Sacrum w sztuce”, zorganizowanej przez Instytut Studiów Franciszkańskich. Spotkanie w auli bł. Jakuba przy klasztorze OO. Franciszkanów w Krakowie, poprowadzone przez ojca Zdzisława J. Kijasa, zgromadziło grono wybitnych twórców różnych dziedzin sztuki, teologów i duchownych.

Stanisław Rodziński, rektor ASP w Krakowie, zwrócił uwagę na miejsce, w którym rozważana jest ta problematyka. „W tym starym gotyckim kościele OO. Franciszkanów łączą się i nawarstwiają nurty sztuki dawnej i współczesnej. Sztukę średniowiecza reprezentuje charakterystyczna forma krużganków i obraz pt. »Smętna Dobrodziejka«. Witraże wykonane przez Stanisława Wyspiańskiego, a szczególnie »Bóg Ojciec«, świadczą o odwadze franciszkanów, którzy powierzyli to dzieło młodemu, nieznanemu jeszcze wtedy twórcy. W tym kościele »Drogę Krzyżową« malował tuż przed swoją śmiercią Józef Mehoffer, tu wreszcie znajdują się obrazy współczesnej malarki Teresy Stankiewicz, czy »Ukrzyżowanie« Łukasza Karwowskiego. Pomnik kardynała A. Sapiehy, autorstwa Augusta Zamojskiego, czy dzieło dłuta Xawerego Dunikowskiego — postać J. Dietla przed świątynią, tworzą pewną całość. Wszystkie te przedziwne elementy pochodzą z różnych wieków, ale jednak wytwarzają charakterystyczny klimat miejsca, gdzie dominuje duch.”

Historia sztuki to nie tylko historia dzieł, ale ludzi, którzy je tworzyli. Za każdym obrazem, rzeźbą czy witrażem kryje się człowiek z jego niepokojem, obawą, grzechem. Dyskutanci byli zgodni, że zdefiniowanie sacrum w sztuce nie jest łatwe. Maciej Zychowicz — rzeźbiarz, autor głośnej „Drogi Krzyżowej” twierdził, że nie ma sztuki sakralnej sensu stricto. Jest tylko wypowiedź bardzo osobista i zindywidualizowana. Twórca może tylko próbować budować nastrój, napięcie w świątyni, gdzie człowiek spotyka się z Bogiem. Ks. Andrzej J. Nowobilski — dyrektor Muzeum Archidiecezjalnego w Krakowie zwrócił również uwagę na służebną funkcję sztuki sakralnej, która ma charakter powszechny. „Człowiek idzie do kościoła, bo wie, jest pewien, że ten osobisty kontakt ze Stwórcą będzie mu tam ułatwiony!”.

W teatrze wydzielenie sfery sacrum jest o wiele trudniejsze niż w sztukach plastycznych, a wzajemne relacje Kościoła i artystów tej dziedziny sztuki przez wieki były zawsze pogmatwane. Ojcowie Kościoła do teatru odnosili się z dużą rezerwą. Jednak teatr religijny istniał od zawsze, a teraz publiczność w teatrze szuka właśnie odpowiedzi na nurtujące ją pytania o sens egzystencji. „Teatr próbuje odpowiedzieć na to zapotrzebowanie poprzez teksty niesakralne, jak np. „Hamlet” W. Szekspira. Tekst tego dramatu niby nie ma nic wspólnego z formą religijną, a jednak pyta o sacrum...” powiedział Tadeusz Bradecki — reżyser Starego Teatru. Podobny punkt widzenia reprezentowała Regina Chłopicka — dziekan Wydziału Kompozycji i Dyrygentury Akademii Muzycznej w Krakowie. „Co to jest sacrum w muzyce? Czy tylko wtedy, kiedy utwory podejmują tematykę religijną, czy kompozycje, które opierają się na tematach literackich związanych z Kościołem? A jak zaklasyfikować muzykę, która nie opiera się ani na tematach liturgicznych, ani na tekstach religijnych, ale całe jej przesłanie odnosi się do Wielkiej Tajemnicy istnienia, do sacrum?” — pytała pani profesor.

Krzysztof Okoń, artysta nieprofesjonalny zdobiący wnętrza świątyń, określił swoją pracę jako pewien rodzaj przeżycia modlitewnego. „Kościół żadnego stylu nie wyróżnia i nie uznaje tylko za swój, idzie na pełne ryzyko” — skomentował St. Rodziński. Te wypowiedzi przywołały inne zagadnienia: naiwnej sztuki ludowej, pojęcia kiczu w sztuce religijnej, czy banalizacji wypowiedzi...

Marek Skwarnicki przypomniał o wspaniałym języku poezji kardynała Newmana, wypowiedzi P. Claudela, który stwierdził, że Pismo Święte stało się swego rodzaju „ogromnym słownikiem”, oraz o utworach Thomasa S. Eliota, autora „Jałowa Ziemia”.

Ojciec Zdzisław Kijas zacytował słowa Cypriana Kamila Norwida: „(...)/Bo piękno na to jest, by zachwycało/ Do pracy — praca, by się zmartwychwstało/” w kontekście tego, co napisał Ojciec Święty w Liście do Artystów: (...) „Kiedy Bóg widział, że było dobre to, co stworzył, widział zarazem, że było piękne. Relacja między dobrem a pięknem skłania do refleksji. Piękno jest bowiem poniekąd widzialnością dobra, tak jak dobro jest metafizycznym warunkiem piękna.”

Twórcy obdarzeni talentem w ciszy swych pracowni sami muszą poszukiwać dobra i piękna. Nie wszystkim jednak dane jest stworzenie dzieła sakralnego... Nie przeszkadza w tym jednak brak warsztatu, wszak sacrum to pojęcie szersze niż sama sztuka...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama