Strażnik słów zmartwychwstania

Rozważanie na podstawie spotkania Jezusa z Samarytanką

U studni Jakubowej na Samarytankę wylewa się życie Boże. Trzeba było jednak, żeby Jezus zauważył głębokie pragnienie Boga w przechodzącej tamtędy kobiecie, pogrążonej w ciemnościach ludzkiej kondycji. „Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. Wówczas nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!». (...) Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?». (...) «O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: ‘Daj Mi się napić', to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej»” (J 4,6-10).

Wśród tych próśb i odpowiedzi krąży łaska, która przywraca piękno obliczu i uszlachetnia całego człowieka. „Kto (...) będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu” (J 4,14). Z pewnością trzeba było owego wzajemnego pragnienia dawania i przyjmowania, by doszło do spotkania, by pojawiła się próba scalenia tego, co rozdarte, by było możliwe podążanie za spojrzeniem, które oczyszcza i wyzwala. Gdyby Samarytanka odwróciła się, gdyby ofiarowane słowo nie stało się dla niej żywym pokarmem słowa przyjętego, pozostałaby na zawsze nędzarką pośród mroku, którego nie dotknął żaden dar.

Chrystus, który przenika serca, wyprowadza niespodziewaną łaskę nawet z czegoś tak małego. Samarytanka nie jest wielką grzesznicą, ale uprawną ziemią, duszą potrzebującą oczyszczenia. Jej los po spotkaniu z Jezusem będzie taki sam, pełen niedostrzegalnych cieni i nikłych świateł Bożej prawdy, przychodzących znienacka i poruszających do głębi. Kobieta samarytańska jest podobna do nas, gdy jesteśmy na progu boskiego życia, lekko dotknięci przez Boga. Nie została powołana do misyjnych wędrówek jak Apostołowie, ani posłana na pustynię jak Maria Magdalena, tym niemniej była pełna jakiejś obecności i światła: „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego” (Ps 42,2-3). Tak podąża ku temu, co najistotniejsze, wprost do Chrystusa, że potrafi przyjąć jedyne Słowo Boga i Jego słowo, które wywołuje głód i karmi, słowo, które spożywa się z solą łez i miodem miłości.

Jak w Apokalipsie św. Jana, Samarytanka u studni, spożywając Księgę życia, napełnia się wewnętrznym poznaniem Boga. Kobieta ta będzie od tej chwili pokornym odbiciem napotkanej miłości Bożej, z której promieniuje boskie życie, która napełnia po brzegi kielich Bożego synostwa, topi nieszczęście w nadziei i wprowadza ład w umiłowanej duszy, napełnia ją pokojem, oczyszcza z brudu i zanurza w Bogu. „Czym staje się miłość bliźniego, jeśli naszym najwyższym ideałem jest zanurzenie się w Bogu? Odpowiedź: To, co dajemy, jest ważne. Chcemy dawać Boga, promieniować Bogiem” (Dom Porion).

To promieniowanie, tak widoczne na twarzach niektórych, bierze się nie z pogardy dla świata ani z rezygnacji, ale ze światła mieszkającego w duszach zanurzonych w Bogu. Człowiek odnowiony jest zatem, jak Samarytanka, stróżem siedzącym u studni Jakuba, podobnym do nas, pośrednikiem nieskończoności, strażnikiem słów zmartwychwstania, bez których nie byłoby pełnej i niczym niezmąconej radości.

z francuskiego tłumaczyła

Beata Breiter

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama