Niełatwe pytania

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (35/2004)

Przez miniony tydzień byliśmy świadkami gorących i niekiedy gorszących kontrowersji wokół postaci zmarłego poety Czesława Miłosza.

W kontrowersjach tych należy wyraźnie rozdzielić dwa elementy. Pierwszym były publikacje „Naszego Dziennika", które jednoznacznie krytycznie opisywały postać zmarłego noblisty. Najwięcej -słusznej krytyki - wywołały dywagacje, na ile zmarły był Polakiem, a na ile Litwinem. Istotnie - jest małoduszne i niesmaczne dyskutowanie o kryteriach czyjejś polskości. Jednak, jak to w medialnych burzach często bywa, oburzenie na publikacje „Naszego Dziennika" połączono w części mediów z bardzo wyraziście stawianym oczekiwaniem pochowania noblisty wśród zasłużonych twórców kultury w krakowskim klasztorze Na Skałce. Mieliśmy do czynienia z czymś w rodzaju wywierania nacisku na przeora krakowskiego klasztoru. W końcu przeor wyraził zgodę i Czesław Miłosz spocznie w kościele Na Skałce.

Cała sprawa to kolejny przykład pytań, jakie rodzą się wobec twórców, którzy w życiu wadzili się z Bogiem, czy otwarcie krytykowali część nauczania Kościoła. Czesław Miłosz wielokrotnie wypowiadał się za legalnością aborcji, a parę miesięcy temu w sytuacji protestów krakowskiego Kościoła wobec parady homoseksualistów - publicznie poparł jej przeprowadzenie. Także i w tym wypadku pojawiły się pytania - jak zmierzyć czyjąś religijność?

Jaką wagę przyznać wzlotom artyzmu, w którym nie sposób przeoczyć łaknienia sacrum i łaski Boga, a jak oceniać publiczne wypowiedzi, które wielu katolików mogły boleć?

Przypomnę, że spór o Skałkę dotyczył miejsca złożenia relikwii Św. Stanisława - patrona Polski, symbolu oddania życia za wierność zasadom religii katolickiej.

Nie jestem więc skłonny wyśmiewać wątpliwości wielu katolików, ubolewając jednocześnie, że niekiedy wyrażano je w gorszący i niemądry sposób. Kościół krakowski podjął decyzję o uhonorowaniu Miłosza. To kończy wszelkie spory. Mądrością Kościoła było, w całej jego historii, pozostawianie często ostatecznej oceny czyjejś religijności Bogu. Jednocześnie jednak trzeba zauważyć z niepokojem coraz częstszą praktykę liberalnych mediów do swoistego egzaminowania Kościoła z gotowości do takiej wielkoduszności.

Współczesny świat liberalny bardzo rygorystycznie walczy o tak zwaną neutralność światopoglądową sfery publicznej. Jednocześnie te same media, które oburza np. krzyż w sali sejmowej - uważają się za kompetentne, by uważać za coś oczywistego pochówek znanej postaci w miejscu wyjątkowym dla katolików. Zwyczaj honorowania wybitnych twórców kultury w miejscu sakralnym - to zwyczaj z czasów, gdy nikt nie czynił rozróżnienia miedzy tożsamością religijną i narodową Polaków.

Teraz te rozróżnienie narzucane jest niekiedy niezwykle agresywnie. Wywołuje to u części wiernych obawę przed instrumentalnym traktowaniem ich świętych miejsc.

Ludzkie dusze są tajemnicą. Kościół musi sobie z tymi tajemnicami radzić, wybierając między świadomością ludzkiej grzeszności i miłosierdziem nakazanym przez Stwórcę.

Budzi wątpliwości jednak sytuacja, gdy szukanie odpowiedzi na tak niełatwe pytania odbywa się w zgiełku medialnej wrzawy.

Wrzawy kreowanej przez jednostronnych krytyków zmarłego, jak i jego gloryfikatorów.

Publicysta

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama