Posoborowy czas rozeznania

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (33/2003)

Aby odróżnić dobro od zła, myśli Boże od własnych, trzeba wiedzieć, kiedy Bóg do człowieka mówi, a co ważniejsze, kiedy mówić przestaje -bo to właśnie wtedy, gdy Bóg już milczy, a serce jeszcze goreje, dochodzą do głosu własne pragnienia i ambicje, a przede wszystkim podszepty Złego. Ta podstawowa zasada duchowego rozeznania, sformułowana w XVI wieku przez św. Ignacego z Loyoli, ma zastosowanie nie tylko w życiu poszczególnych chrześcijan, ale również całego Kościoła.

Duchowe rozeznawanie było jednym z podstawowych zadań zmarłego przed 25 laty Pawła VI. To on jako papież soboru rozpoznawał to, co „Duch mówił do Kościołów". Dopóki trwał sobór, a Opatrzność czuwała nad kolektywną nieomylnością ojców i papieża, Kościół żył w atmosferze Pięćdziesiątnicy. Prawdziwe dzieło soborowej odnowy rozpoczęło się jednak dopiero wtedy, gdy biskupi odjechali do domu. Nie wracali z pustymi rękoma. Obszerny zbiór dokumentów był zapisem tego, co się wydarzyło. W dziejach Kościoła rozpoczął się okres wymagający wielkiej roztropności i prawdziwego wczytania się w to, co Bóg powiedział. Dziś wiemy, że nie zawsze sprostano tym wymaganiom. W Kościele pojawiło się wiele eksperymentów, dewiacji czy wręcz odstępstw od wiary, usprawiedliwianych „duchem soboru". To właśnie na te posoborowe lata przypada najważniejszy i najtrudniejszy okres pontyfikatu Pawła VI — czas rozeznania. Papież nie milczał. Egzekwował to, czego Bóg się domagał od Kościoła. Napominał tych, którzy bezpodstawnie powoływali się na autorytet Vaticanum II, przypominał, że duch soboru musi odpowiadać jego „literze".

Dziś wspominamy Pawła VI z racji obchodzonej w ubiegłą środę 25. rocznicy jego śmierci. „Nauczyciel i obrońca wiary w dramatycznej godzinie historii Kościoła i świata" - tak mówił o swym poprzedniku Jan Paweł II podczas ostatniej audiencji ogólnej. Dla nas pozostaje on przede wszystkim wzorem rozeznania.

Dzięki mądrości kard. Wyszyńskiego recepcja soboru w Polsce była o wiele mniej dramatyczna niż w innych krajach. Dany nam został czas -aby się wczytać, przemyśleć, zanim przystąpiono do działania. Przez ostatnich 25 lat nauczanie soboru docierało do nas za pośrednictwem Jana Pawła II. To on przekładał na nasz język, interpretował na miarę naszej sytuacji słowa spisane przed 40 laty w Watykanie. Dziś soborowe przesłanie dociera do nas również innymi, mniej pewnymi drogami. Przede wszystkim o wiele lepiej niż przed laty znamy sytuację Kościołów na Zachodzie, sytuację bardzo złożoną — niektóre przeprowadzone tam reformy się sprawdziły, inne wyniszczyły Kościół, doprowadziły do jego wyjałowienia. Poza tym w ogromnej ilości dociera do nas w polskim przekładzie to, co po soborze zostało napisane. Chcąc się uczyć od innych, musimy rozeznawać - patrząc na owoce i w odniesieniu do źródłowego nauczania.

Watykanista, Rzym

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama