Orły nie umierają

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (5/2004)

Subiektywne i wybiórcze spojrzenie na miniony tydzień każe wspomnieć odejście Czesława Niemena, artysty i pieśniarza, znaczącej osobowości, jako stratę nie do zastąpienia. Jego obecność w polskiej kulturze, naznaczona charakterystycznymi piosenkami, tak bardzo odbiegającymi od standardów, mogą ocenić ci, którzy, „urodzeni w niewoli, okuci w powiciu", chwytali się wszystkiego, co dawało przestrzeń wolności. Jego piosenki jakby wymykały się cenzurze. „Dziwny jest ten świat", „Miałeś chamie zloty róg" czy fragment „Błogosławieństw" znaczą dla mnie wiele. Kiedyś wychodząc z kina, po obejrzeniu filmu „Wesele" Wajdy, pomyślałem, że ten Niemen to urodził się jakby tylko po to, ażeby zaśpiewać tę jedną, jedyną piosenkę. „Miałeś chamie złoty róg...".

Odszedł człowiek, który był sobą, osobowością nie do podrobienia i nie do naśladowania. Kiedy odchodzi od nas ktoś taki, to rodzi się pytanie, kto go zastąpi. Dzisiejsze czasy mające swoje własne zniewolenia też potrzebują proroka, który wyśpiewa i wskaże nowe przestrzenie wolności. Przecież chwalą Boga jest, aby człowiek żył.

Kiedy Niemen odszedł, ktoś jakby do nas przyszedł. Przyszedł, chociaż nie potrzebował przychodzić, bo stale wśród nas był i jest nadał. Ale przyszedł z przesłaniem nowej młodości. Ojciec Stanisław Dobecki, dominikanin, skończył 90 lat. To wielka łaska dla nas, mieszkających w poznańskim klasztorze Dominikanów, mieć takiego ojca Stanisława. Jako młodego kapłana tuż po prymicjach zastała go wojna w Warszawie. Potem tuż po wojnie, wyprzedzając Armię Radziecką, szedł na zachód i jako pierwszy przybył do naszego klasztoru w Poznaniu. Jego podróż z Warszawy do Poznania to jedna wielka opowieść. W Poznaniu zawładnął klasztorem, na drzwiach którego napisał „monastyr" i w którym zaczął organizować życie.

Przez cały miniony tydzień w klasztorze było pełno ludzi przybywających z okazji jego jubileuszu. Dar przyjaźni i zjednywania sobie ludzi. Pokonany egoizm. Jego zainteresowanie światem, tym co się dzieje wokoło, pasja robienia zdjęć i utrwalania przemijających chwil są zdumiewające. Zawsze kiedy wracam do klasztoru po kilkudniowej nieobecności, ojciec Stanisław wychodzi jakby spod ziemi i pyta: jak było, czy się wszystko udało, czy wszyscy zdrowi? Pyta serdecznie i prawdziwie. W czasach, kiedy każdy pędzi przed siebie, ojciec Stanisław pyta o kogoś drugiego. Czy wszystkie plany duszpasterskie wykonane? Czy osioł na Jamnej zdrowy? Jakie mamy plany na przyszłość? W czasach, kiedy każdy zajęty jest sobą, pytania te powstrzymują mnie i zastanawiają, że dzisiaj może jeszcze kogokolwiek interesować to, co ja robię...

Pytania ojca Stanisława prowokują nasze myślenie nie tylko o przeszłości, ale o przyszłości. Już za sto dni Lednica. „Studniówka Lednicy". To wielka odpowiedzialność całe to lednickie przedsięwzięcie. W związku z licznymi zapytaniami, jaki będzie temat tegorocznej Lednicy, odpowiadam nie tylko ojcu Stanisławowi, ale wszystkim załnteresowanym, że 29 maja w wigilię Zesłania Ducha Świętego br. przeżywać będziemy 21. rozdział Ewangelii św. Jana o obfitym polowie ryb, wspólnym śniadaniu Pana Jezusa z Apostołami i egzaminie z miłości, jaki uczynił Pan Jezus Piotrowi. Czy kochasz? Czy kochasz mnie? Czy kochasz mnie bardziej? Piotr zrozumiał, że warto żyć tylko jako odpowiedź na to potrójne pytanie, które Chrystus postawił Piotrowi, a Bóg człowiekowi: Czy kochasz? Czy kochasz mnie? Czy kochasz mnie bardziej? Całym życiem dajemy na nie swoją własną odpowiedź. Przecież będziemy sądzeni z miłości. Niech miłosierny Pan Jezus zaliczy nam ten tydzień jako dobrze przeżyty.

Duszpasterz akademicki

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama