Cudowna wymiana darów

O życiu katolików na Wschodzie

Do Biura Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie co roku dociera wiele próśb od katolików mieszkających m.in. w Rosji, na Ukrainie i Białorusi. O co najczęściej proszą?

Rokrocznie napływa do nas ponad 400 próśb, a ich liczba ciągle wzrasta (w ub. roku zrealizowaliśmy 420 projektów). Jeszcze kilka lat temu w zdecydowanej większości dotyczyły one spraw remontowo-budowlanych. Od pewnego czasu da się jednak zauważyć zmianę akcentu - przybywa projektów, które można by nazwać „inwestycją w człowieka”. Dotyczą one różnych dziedzin działalności duszpasterskiej i charytatywnej. Posługujący na Wschodzie kapłani i siostry zakonne organizują wakacje dla dzieci i młodzieży, prowadzą świetlice, domy dziecka, domy samotnej matki, schroniska dla ubogich i domy dla osób starszych. Jestem pod wrażeniem, kiedy patrzę, z jakim oddaniem i poświęceniem pracują i służą drugiemu człowiekowi. Działają ponad podziałami, pomagając każdemu potrzebującemu. Śmiało można powiedzieć, że to jeden ze znaków rozpoznawczych Kościoła katolickiego na tamtych terenach.

Tak szeroka i piękna działalność wymaga jednak odpowiedniego zaplecza i środków. W tym wszystkim pomaga również i nasz zespół! Mnogość projektów służących bezpośrednio człowiekowi nie oznacza bynajmniej, że nie docierają już do nas prośby o wsparcie konkretnych remontów i budów. W wielu miejscach ciągle stawia się nowe kościoły i organizuje zaplecze duszpasterskie. Najczęściej pomagamy w remontach świątyń i domów parafialnych, które zostały kompletnie zrujnowane jeszcze w czasach komunizmu, kiedy to służyły jako warsztaty, stajnie czy magazyny nawozów sztucznych. Dzięki wręcz tytanicznej pracy wielu duszpasterzy obiekty sakralne powoli wracają do dawnej świetności.

Fundusze na wspomniane cele pochodzą ze zbiórki organizowanej w drugą niedzielę Adwentu. Czy Polacy chętnie wspierają swoich rodaków? Jak ta ofiarność kształtuje się na przestrzeni ostatnich lat?

Co roku udaje się zebrać około 2,5 mln zł. Można powiedzieć, że na przestrzeni lat kwota ta jest mniej więcej stała. Ostatnie dwa lata przyniosły wprawdzie lekki spadek, zapewne jednak jest to skutek kryzysu, jaki dotknął i nadal dotyka wiele polskich rodzin. Korzystając z okazji, chciałbym podziękować za wszelkie składane ofiary! Jest czymś niezwykłym, że przy tak wielu akcjach pomocowych w niełatwym obecnie gospodarczo czasie Polacy potrafią dzielić się z innymi. Kiedy jadę za wschodnią granicę, od tamtejszych mieszkańców często słyszę pytanie: „Jak my się wam odwdzięczymy?”. W ich głosie słychać wdzięczność. Warto dodać, że druga niedziela Adwentu, podczas której zbieramy ofiary, na Wschodzie jest dniem modlitewnej wdzięczności za tych, którzy pomagają. To cudowna wymiana darów.

Ilu katolików żyje na Wchodzie? Jakie są największe potrzeby tamtejszego Kościoła?

Kościół katolicki na Wschodzie jest już Kościołem żywym, a więc podlega pewnym naturalnym procesom. Są wprawdzie rejony, gdzie wraz z wymierającymi Polakami powoli kończy się życie Kościoła, jednak coraz częściej swoje miejsce odnajdują w nim też ludzie innych narodowości, mam tu na myśli chociażby Rosjan, Białorusinów czy Ukraińców. Najbardziej rozwijają się i rosną parafie miejskie. Żywy Kościół potrzebuje odpowiedniego zaplecza. Koniecznym jest, by istniejące grupy i wspólnoty miały gdzie się spotykać. Ich członkowie najczęściej nie należą do ludzi majętnych, więc podejmowane inicjatywy potrzebują również materialnego wsparcia.

ZPKW pomaga także w przygotowaniu osób duchownych i świeckich, które chcą posługiwać na Wschodzie. Czy liczba kapłanów, osób konsekrowanych i świeckich, którzy pracują z tamtejszymi katolikami, okazuje się wystarczająca?

Obok realizowania próśb nadesłanych z Kościoła na Wschodzie nasz zespół każdego roku organizuje kilkudniowe spotkanie przygotowawcze dla tych, którzy mają wyjechać do posługi za wschodnią granicą. Przez kilka dni kandydaci zapoznają się z realiami życia i pracy na tamtejszych terenach, z różnorodnością kulturową i religijną, a nawet z różnicą klimatu. Aktualnie w krajach byłego ZSRR posługuje około 700 kapłanów zakonnych i diecezjalnych oraz ponad 250 sióstr. Dodatkowo na Wschód wyjeżdżają z Polski również bracia zakonni i osoby świeckie. To jest największy dar Kościoła polskiego dla tamtych terenów. Oczywiście co jakiś czas następuje pewna wymiana. Niektórzy wjeżdżają stamtąd po wielu latach wyłącznie ze względu na zdrowie, inni są zmuszani do opuszczenia placówki, ale co roku pojawiają się nowi kandydaci zafascynowani tamtą - z jednej strony niełatwą, a z drugiej piękną - rzeczywistością. Jako ZPKW przy Konferencji Episkopatu Polski staramy się w miarę możliwości pomagać osobom, które posługują na Wschodzie, a przez to również tym, którym służą. Tamtejszy Kościół wspierają z pewnością także inne organizacje i robią to w różnej formie. Póki co każda pomoc jest tam potrzebna i na pewno nie będzie zmarnowana.

Dziękuje za rozmowę.

AGNIESZKA WAWRYNIUK

***

Żywy pomnik bł. Jana Pawła II

Cudowna wymiana darów

Przykładem projektu, który można nazwać „inwestycją w człowieka”, jest katolicki dom samotnej matki w Kirowie. Placówka powstała m.in. dzięki ofiarom składanym podczas Dnia Modlitwy za Kościół na Wschodzie.

Miasto Kirów położone jest około tysiąca kilometrów na północny-wschód od Moskwy. Od grudnia 2001 r. posługuje w nim ks. Grzegorz Zwoliński. O swojej współpracy z Zespołem Pomocy Kościołowi na Wschodzie opowiada w przesłanym do nas mailu. Wspomina, że w momencie objęcia parafii  miał do dyspozycji tylko jedną albę, stułę i kielich. Postarał się o nie jego poprzednik - ks. Andrzej Grzybowski, który odwiedzał Kirów raz na dwa-trzy miesiące. Przyjeżdżał tu z Permu, pokonując aż 520 km.

Wynajmowanie kościoła

- Dzisiaj parafia obejmuje całe województwo kirowskie. Ma ono powierzchnię 120 tys. km² (1/3 terytorium Polski). W oblasti (województwie) mieszka ok. 1,5 mln mieszkańców, z czego w samym mieście jest ich ok. 500 tysięcy. Sama parafia Kirów liczy ok. 80 osób - wyjaśnia ks. G. Zwoliński.

- Dzięki Bogu w centrum miasta zachował się budynek naszego kościoła. Świątynia została wybudowana przez Polaków, którzy zostali tu zesłani za udział w powstaniu styczniowym. Niestety w kościele utworzono salę koncertową. W prezbiterium w miejscu ołtarza stoją organy. Na dzień dzisiejszy (koniec listopada) mamy pozwolenie od gubernatora (odpowiednik polskiego wojewody) na odprawienie w nim czterech Mszy św. w ciągu roku. Za wynajęcie kościoła na każdą liturgię musimy zapłacić w przeliczeniu 400-600 zł - wyjawia. Kapłan dodaje, że dzięki wsparciu ZPKW otrzymał wyposażenie liturgiczne tak bardzo potrzebne każdej parafii, m.in. ornaty (w każdym kolorze), alby, komże, tabernakulum i monstrancję.

Odpowiedź na potrzeby

Niezwykle ważną i potrzebną inicjatywą okazał się także katolicki dom samotnej matki. Ks. G. Zwoliński podkreśla, że jest on żywym pomnikiem bł. Jana Pawła II. Placówkę nazwano „Betlejem w Wiatce”. Wiatka to dawna nazwa Kirowa.

Dom funkcjonuje od 2009 r. Od tego czasu udało się uratować w nim 14 dzieci, zaś o pomoc po urodzeniu pociech zgłosiło się 17 kobiet. Aborcja jest w Rosji bardzo powszechna. Oficjalnie co roku przeprowadza się około 1,5 mln zabiegów, zaś nieoficjalnie jest ich nawet dwa razy więcej. Placówka - taka jak „Betlejem w Wiatce” - okazuje się więc kroplą w morzu potrzeb. Ważne jednak, że funkcjonuje, pomaga i chroni najbardziej bezbronnych.

- Pod koniec listopada 2012 r. rada miasta Kirów przyznała naszej katolickiej parafii (jedynej w mieście) pomieszczenie byłego sądu. Jego powierzchnia to ok. 250 m². Remont trwał prawie rok i kosztował ponad 100 tys. zł, zaś 20% potrzebnych środków wpłynęło właśnie z ZPKW działającego przy KEP. Otwarcie naszego ośrodka odbyło się 1 listopada br. Poświęcenia placówki dokonał nuncjusz apostolski w Rosji abp Iwan Jurkowić - informuje ks. Grzegorz.

Ekumeniczne dzieło

Dom dla samotnych matek mieści się na parterze ośmiopiętrowego bloku. W ramach przebudowy mieszkania utworzono cztery pokoje, w których może zamieszkać siedem matek z dziećmi i kobiet w stanie błogosławionym. Dom mieści kuchnię, stołówkę, dużą łazienkę, a także pokój administratora, pokój spotkań i duży magazyn na pieluchy, ubrania i zabawki. Obecnie w placówce mieszkają dwie kobiety: 29-letnia Natasza z trzymiesięczną Marysią i 26-letnia Katja będąca w ósmym miesiącu ciąży.

W liście do ZPKW ks. Grzegorz pisze: „W planach Bożych wyszło z tego dzieło ekumeniczne. Inicjatorem powstania domu była parafia katolicka w Kirowie. Całodobowym stróżem jest bezdomny rosyjski Żyd, administratorem - żona pastora baptystów, a nocną nianią - prawosławna mama, której kiedyś pomagaliśmy. W placówce pracuje także pani Olga Pietrowna będąca dzienną nianią w naszym wewnętrznym przedszkolu, w którym jest 2,5 roczny Roman. Pomoc świadczymy do momentu urodzenia dziecka (niezależnie od miesiąca ciąży) i półtora roku po narodzinach”.

Powodem do radości jest również fakt, iż parafia nie musi płacić czynszu za wynajem pomieszczeń. Koszty utrzymania są jednak dość duże. Miesięcznie na opłaty komunalne, pensje dla administratora, stróża i niani oraz za produkty żywnościowe trzeba zapłacić 42 tys. rubli, czyli ok. tysiąca euro. Ks. Grzegorz ponownie prosi o wsparcie ZPKW i wszystkich ludzi dobrej woli.

Więcej informacji o „Betlejem w Wiatce” można znaleźć na http://www.catholic.kirov.ru

AWAW

Echo Katolickie 49/2013

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama