Krzyż świadectwem wiary

Krzyż oraz grota z figurą Maryi usytuowane przy kaplicy w Zabłociu pochodzą z okresu, gdy Kościół przygotowywał się do obchodów 1000-lecia chrztu Polski w ramach Wielkiej Nowenny ogłoszonej przez kard. Stefana Wyszyńskiego w 1957 r.

Krzyż oraz grota z figurą Maryi usytuowane przy kaplicy w Zabłociu pochodzą z okresu, gdy Kościół przygotowywał się do obchodów 1000-lecia chrztu Polski w ramach Wielkiej Nowenny ogłoszonej przez kard. Stefana Wyszyńskiego w 1957 r.

Krzyż świadectwem wiary

Odpowiadając na apel „Echa” o wspomnienia dotyczące różnych form upamiętnienia milenium, zadzwonił do nas mieszkający w Zabłociu (gm. Kodeń) Tadeusz Krawczyk, emerytowany kierownik szkoły i nauczyciel historii. O wydarzeniach, jakie miały tutaj miejsce przed 1966 r., dowiedział się dzięki swoim uczniom. - W 1990 r., chcąc utrwalić ciekawe opowieści, wspomnienia o ważnych wydarzeniach, zleciłem ósmoklasistom przepytanie starszych mieszkańców Zabłocia - mówi T. Krawczyk. Jedna z uczennic przeprowadziła wywiad z pełniącym posługę duszpasterską w Zabłociu oblatem - o. Tadeuszem Szewczykiem. - Z tych wspomnień wynika, że pod koniec lat 50 nieopodal kaplicy stanął krzyż. Wprawdzie o. Szewczyk wymienił 1956 r., najprawdopodobniej - co potwierdzają mieszkańcy Zabłocia, z którymi rozmawiałem - nastąpiło to później, w 1959 r. - dodaje. Na początku lat 60 przy krzyżu pobudowano grotę z kamieni zebranych przez mieszkańców na ich polach. Na najbardziej zaangażowanych w budowę groty gospodarzy nałożono karę grzywny w wysokości 1,5 tys. zł. Na pewno otrzymali ją panowie Piszczyk i Wieczorek. Podobną karę wymierzono oblatowi.

Była to wieś okazała

Zabłocie było przed laty jedną z większych wiosek na przygranicznych terenach wschodniej Polski. W latach 1809-1954 stanowiło siedzibę gminy, przeniesionej następnie do Kodnia. Dzisiaj wieś liczy ok. 2,5 tys. mieszkańców. W latach 50 ubiegłego wieku liczba ta była znacznie wyższa. - Kiedy w 1970 r. rozpoczynałem pracę w tutejszej szkole, na każdym poziomie były dwie klasy. Gdy z powodu niżu demograficznego placówkę zamykano w 2001 r., uczyła się w niej garstka dzieci - ok. 50 - mówi T. Krawczyk, tłumacząc, jak bardzo miejscowość się wyludniła. - Na wielu budynkach wiszą dzisiaj ogłoszenia z napisem „Sprzedam” i numerem telefonu. Boom na domki na wsi chyba minął - dzieli się spostrzeżeniem.

Dawnej okazałości Zabłocia dowodzą też inne statystyki - tuż przed 1915 r. istniejąca tutaj od XVI w. prawosławna parafia św. Mikołaja uznawana była za trzecią co do liczebności - po parafiach w Lublinie i Chełmie - prawosławną placówkę duszpasterską w regionie. W latach 50 XIX w., po reaktywowaniu parafii prawosławnej, katolicy stanowili ok. 1/3 ogólnej liczby mieszkańców. Administracyjnie podlegają oni parafii św. Anny w Kodniu kierowanej przez Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, a ich miejscem modlitwy od lat jest istniejąca we wsi kaplica.

Silne poczucie odrębności

Pełniący tutaj obecnie posługę duszpasterską o. Jan Domański z kodeńskiej wspólnoty oo. oblatów zwraca uwagę na fakt, że katolicka społeczność tej wioski ma silne poczucie swojej odrębności. Bez wątpienia zasług tego należy upatrywać w posłudze o. T. Szewczyka, który pracował w Zabłociu w latach 1959-1999. - Jak wynika z przekazów, budynek obecnej kaplicy postawili miejscowi unici. Chcieli pobudować cerkiew, ale z powodu braku funduszy skończyło się na domu. Jedną jego część przeznaczyli na kaplicę, w drugiej urządzili mieszkanie. Początkowo o. Szewczyk dojeżdżał z Kodnia, następnie spłacił osobę, która zajmowała część mieszkalną i wyremontował całość - zauważa. Stary drewniany budynek został podniesiony, podmurowany, powstały pod nim wówczas sale katechetyczne.

Na zakończenie misji

Część mieszkańców Zabłocia dobrze pamięta okoliczności powstania krzyża oraz kamiennej groty. Problem jest z datami. Proszony o pomoc rzecznik sanktuarium w Kodniu o. Mirosław Skrzydło przyznaje, że w archiwum nie odnalazł żadnych dokumentów dotyczących tych wydarzeń ani dochodzenia prowadzonego w sprawie nielegalnej budowy groty. Faktem jest natomiast, że krzyż został wzniesiony na zakończenie misji świętych. O. J. Domański stwierdza, że ich przeprowadzenie należy wiązać z przygotowaniami do obchodów Milenium chrztu Polski w ramach ogłoszonej przez kard. Wyszyńskiego Wielkiej Nowenny.

- W ostatnim czasie krzyż misyjny został odnowiony. Był spróchniały, dlatego został posadowiony w metalowej obejmie - relacjonuje T. Krawczyk. Przyznaje, że próby odczytania dwóch umieszczonych na nim tabliczek nastręczają trudności. - Jedna z nich informowała o misjach świętych. Są też na niej dwie daty roczne: pierwszej nie da się rozszyfrować, natomiast druga to rok 1966. Kolejna tabliczka nosi datę 1977. Można wywnioskować, że upamiętnia ona 50-lecie obecności oblatów, ponieważ do Kodnia przybyli oni w 1927 r. - tłumaczy.

Misje święte przeprowadzone w Zabłociu do dzisiaj są wspominane ze względu na nauki misjonarza o nazwisku Duda. W opinii Leokadii Olichwer misje święte prowadzone były jeszcze za poprzednika o. Szewczyka - o. Antoniego Pośpiecha (od 1956 do 1960 r. pracował jako wikariusz w Kodniu). - Jeszcze dzisiaj mogę powtórzyć przykłady, jakie przytaczał w nauce ks. Duda. Zapamiętałam też, że zwracał się do nas w ten sposób: „Wy, coście dźwigać nauczyli krzyż, a samiście dźwigać nie chcieli. I wy - miłosierdzie Boga głosiliście, a sami go czynić nie chcieliście” - cytuje.

Zdaniem Wandy Latos krzyż stawiany był w maju 1959 r. Przy jego budowie pomagał m.in. jej mąż. - Na uroczystość poświęcenia krzyż przybrany był wieńcem z liści dębowych, który robiłam z innymi kobietami - mówi. - Kiedy krzyż był procesyjnie przenoszony na miejsce, gdzie miał stanąć, każdy chciał go ponieść, choćby tylko dotknąć.

Wstrzymano budowę

Na początku lat 60 przy samotnie stojącym krzyżu pobudowano grotę z kamieni. Irena Jankowska pracowała wówczas w Gminnej Radzie Narodowej. O. Szewczyk przychodził w tej sprawie do przewodniczącego GRD o nazwisku Mieleszczyk. - Podpowiedział on, żeby robić po cichu, ponieważ powiat i tak nie da pozwolenia. Kazał jednak złożyć dokumenty wymagane do rozpoczęcia jakiejkolwiek budowy - relacjonuje. - Często ludzie prosili mnie, żebym zrobiła na planie szkic inwestycji, jakiej się podejmowali. Taki szkic zrobiłam też na prośbę o. Szewczyka. Dołączony był on do wniosku podpisanego przez mieszkańców, wysłanego w chwili, kiedy już trwała budowa. Gdy podanie dotarło do powiatu, budowę wstrzymano. Ale grota już była, postawiona z dnia na dzień. Miała być większa, planowanych „skrzydeł” nigdy nie dobudowano. - Przyjeżdżali z powiatu, oglądali, dopytywali, kto brał udział, kto rysował plan. Odbyło się u nas nawet kolegium karne, ale ja na nim nie stanęłam - dodaje. Wspomina, że sprawa została wyciszona dzięki przewodniczącemu. Grzywny nałożone na osoby uczestniczące w stawianiu groty zamieniono na upomnienia. - Za udział w tej sprawie dostałam podziękowanie z błogosławieństwem dla całej rodziny podpisane przez kard. S. Wyszyńskiego - mówi I. Jankowska. W. Latos przypomina, że przy nowej grocie robiono dzieciom pierwszokomunijnym zdjęcia, a w tej grupie była jej córka. Mógł to być rok 1962 albo 63.

Całe życie budował

Każdy z moich rozmówców jest zdania, że zabłocka społeczność nie byłaby tą samą, gdyby nie o. Szewczyk. - Duszpasterz z powołania. Bardzo stabilny, życzliwy dla ludzi. Chciał być wśród nas do końca - charakteryzuje W. Latos. - Wstępował do zakonu w chwili, gdy miał już ukończone studia i dyplom inżyniera budownictwa. I całe życie budował. Nie było to łatwe, bo ludzie na tych terenach byli biedni - mówi I. Jankowska, dodając: - On całe życie kapłańskie tutaj spędził, nam je poświęcił. Pochowany jest w Kodniu. Na Wszystkich Świętych do jego grobu lampki niesie całe Zabłocie.

Wśród zasług o. Szewczyka jest też budowa plebanii. Może to dziwić, ponieważ zabłocka kaplica do dzisiaj ma rangę „dojazdowej”. - O. Szewczyk bardzo chciał zamieszkać wśród ludzi, którym posługiwał - tłumaczy T. Krawczyk, zaznaczając, że budowie domu parafialnego także towarzyszyło wiele przeciwieństw.

- Zabłocie to specyficzna wspólnota, która potrafi się zjednoczyć - puentuje obecny duszpasterz J. Domański. - Żyjąc na terenach, gdzie dominowało prawosławie, dążyli do tego, by mieć na miejscu osobę duchowną. Bp Henryk Przeździecki wysłuchał tych próśb, cedując je na oblatów. Jestem przekonany, że czynnikiem organizującym tę społeczność zawsze była głęboka wiara i poczucie odpowiedzialności - stwierdza, tłumacząc, że jest to spuścizna po ich przodkach unitach. - Zrobiliby wszystko, żeby tylko mieć, gdzie się modlić. Do Kodnia oddalonego od Zabłocia o 10 km nie wszyscy byli w stanie dojechać. Dlatego pomogli o. Szewczykowi odnawiać kaplicę. Dlatego tak chętnie podchwycili pomysł budowy groty i zbierali kamienie. Troską o to, co zewnętrzne, wyrażają swoją wiarę. Dzisiaj nie trzeba żadnych pozwoleń, nikt z nami nie walczy. Ale wyraz tej odpowiedzialności pozostał.

Echo Katolickie 14/2016

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama