Przed myszą nie uciekamy

Bodaj największym wrogiem prześladowanych chrześcijan jest czas. Czas, który usypia, stępia wrażliwość, przyzwyczaja

Przed myszą nie uciekamy

Bodaj największym wrogiem prześladowanych chrześcijan jest czas. Czas, który usypia, stępia wrażliwość, przyzwyczaja. Jak długo z jednakowym zainteresowaniem można słuchać o zabijanych naszych braciach w wierze?

Nawet głos Asii Bibi, pakistańskiej katoliczki oczekującej na wykonanie kary śmierci, jest jakby coraz mniej słyszalny. Ostatnio napisała z więzienia dramatyczny list do papieża Franciszka: „Ojcze Franciszku, to ja, twoja córka, Asia Bibi. Błagam cię: módl się za mnie, módl się o moje ocalenie i o moje uwolnienie”. Z czasem bledną nawet najbardziej wstrząsające opisy męczeństwa, a jest ich niemało. Beata Zajączkowska przytacza relację, usłyszaną od siostry Raghiday Al Khouri, która pracowała w szpitalu na przedmieściach Damaszku: „Zabijali wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci. A potem brali ich głowy i grali nimi w piłkę nożną. Ciężarnym kobietom wyrywano z łona dzieci i wieszano na drzewach za pępowinę”. Innych krzyżowano jak Jezusa (GN 45/2014 ss. 24—26). Odkąd powstało Państwo Islamskie, sytuacja chrześcijan jeszcze się pogorszyła. Jedno jest pewne, jeżeli my, katolicy, nie będziemy stanowczo i wytrwale upominali się o naszych braci w wierze, nikt inny nie stanie w ich obronie. Dobrze więc, że w Kościele w Polsce po raz szósty przeżywamy Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Tym razem organizatorzy akcji kierują naszą uwagę na Syrię, a więc miejsce, gdzie wyznawcy Chrystusa są obecni niemal od początków chrześcijaństwa.

Przy całym dramatyzmie sytuacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie można w ich postawie widzieć potężne światło. Kościół zawsze rósł na krwi męczenników. Kiedy w Europie Kościół marnieje, bo katolikom brakuje i wiary, i odwagi, kilka tysięcy kilometrów dalej nasi bracia w wierze z imieniem Jezusa na ustach idą na śmierć. Jak żałośnie i wręcz groteskowo na tle tych męczenników wyglądają chociażby twórcy filmu reklamującego Polskę, z którego znikł krzyż na Giewoncie. Został wymazany, bo mógłby się nie spodobać na Zachodzie. Film zamówiło i zaaprobowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Przypuszczam, że pracuje tam wielu katolików. Ale im odwagi wystarcza tylko na to, by nie uciec przed myszą, choć może i to za wiele.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama