Katolicy nie są frajerami i ofiarami

Stereotypy dotyczące katolików jako ciemnogrodu, ludzi zastraszonych i biernych nie pokrywają się z rzeczywistością - rozmowa ze Zbigniewem Kaliszukiem

Przemysław Maksym: Czy pisząc swoje książki, chciałeś dokonać przewrotu w wielu katolickich, a także niekatolickich głowach?

Zbigniew Kaliszuk: Przy pisaniu zarówno pierwszej książki "Katolik frajerem?", jak i drugiej "Katolik ofiarą" przyświecał mi cel, aby obalić wiele stereotypów przypisywanych katolikom. Często możemy się spotkać z opinią, że katolicy to frajerzy, ofiary, nudziarze. A wcale tak nie jest. Bycie katolikiem może być niezwykle piękną i radosną rzeczywistością.

Skąd bierze się taki obraz?

Na pewno w dużej mierze z mediów. Kościół przedstawiany jest w nich często jako okropna instytucja, której głównym celem istnienia jest bogacenie się i uprzykrzanie ludziom życia przez różne dziwne nakazy i zakazy. Nie pokazuje się prawdziwego, radosnego oblicza Kościoła jak choćby tłumów, które przychodzą na roraty, młodych biorących udział w rekolekcjach adwentowych czy czuwających na lednickich polach, nie mówi się o dobrze i miłości jaka wypływa z nauczania Kościoła…Nie chcę jednak zwalać wszystkiego na złe media - swoją cegiełkę w budowaniu nieprawdziwego wizerunku wiary dokładają sami katolicy, którzy nieraz przedstawiają naszą wiarę w fałszywy sposób.

Katolicy uprawiają seks po ciemku, wstydzą się go.

To jeden ze stereotypów, z którymi walczę. W najnowszej książce piszę m.in. o seksie, który nawet przez samych katolików jest postrzegany jako coś grzesznego, niemoralnego. A przecież to sam Bóg go stworzył! Chciał, żebyśmy przez seks okazywali sobie miłość, przekazywali życie, ale też czerpali z niego przyjemność. I ta przyjemność nie jest wcale czymś zakazanym, grzesznym.

Tylko, że jak piszesz, seks wiąże się z zasadami, a we współczesnym świecie te dwa pojęcia raczej się wykluczają.

Seks jest dziś wszędzie. W mediach, Internecie, na billboardach. Niestety współczesny świat sprowadza go wyłącznie do czegoś fizycznego, instynktownego. A przecież to najbardziej intymny sposób wyrażania zaufania i miłości w relacjach międzyludzkich. I nawet jeśli pewne zasady w jakiś sposób ograniczają tą fizyczną przyjemność, to pozwalają nam na zobaczenie w seksie czego więcej... Głęboko wierzę, że seks dla kochających się małżonków, którzy już razem wiele przeszli, może być daleko bardziej niezwykłym przeżyciem niż seks z poderwaną dziewczyną na dyskotece, z którą jutro nic nie będzie mnie łączyć. Im mamy silniejsza więź z drugą osobą, tym seks nabiera na znaczeniu, tym więcej bowiem nim wyrażamy. Niestety my dzisiaj zamiast podjąć trochę trudu i dążyć do trwałego, głębokiego szczęścia, radości i miłości, przeważnie wolimy chodzić na łatwiznę i zadawalać się jedynie chwilowymi przyjemnościami.

W "Katolik ofiarą?" podejmujesz temat nie tylko seksu ale i miłości. W Kościele często można usłyszeć, że miłość to decyzja. Ty piszesz, że pojmowanie miłości jako decyzji jest zbyt daleko idącym uogólnieniem. Dlaczego?

Od dawna spotykam się z dwoma przeciwstawnymi podejściami do miłości, przynajmniej jeśli chodzi o tą najbardziej oczywistą formę miłości: miłość mężczyzny i kobiety. Wszystkie filmy romantyczne, książki sprowadzają miłość wyłącznie do kwestii uczuć. Natomiast w Kościele rzeczywiście często obserwowałem przechył w drugą stronę i sprowadzanie miłości wyłącznie do decyzji. Wierzę, że akurat w tym wypadku prawda leży trochę po środku. Decyzja to fundament miłości, bez decyzji że będę kochał drugą osobę niezależnie od tego co się stanie z nami, w dobrej i złej doli, w zdrowiu i chorobie, nasz związek bardzo łatwo może się rozpaść gdy nasza namiętność trochę opadnie, gdy pojawia się problemy i trudności, które będzie trzeba pokonać, czy gdy zakochamy się w kimś nowym. Decyzja nie może być jednak zawieszona w próżni, powinna uwzględniać takie czynniki jak uczucia, emocje, pociąg fizyczny i seksualny czy pociąg "charakterologiczny". Człowiek nie jest robotem i bez zakochania może być mu ciężko rozwijać miłość.

Katolicy mogą robić kariery?

Jasne! Mogą też zarabiać duże pieniądze, osiągać sukces. Wielu się wydaje, że katolicy powinni być pokorni. I ja się z tym zgadzam. Ale problem tkwi w tym, jak pojmujemy pokorę. Na pewno nie oznacza ona frajerstwa i nieudacznictwa. Bóg po to obdarza nas różnymi talentami abyśmy je wykorzystywali dla dobra swojego, swojej rodziny, innych ludzi i na jego chwałę. W moich książkach zamieściłem świadectwa znanych dziennikarzy, sportowców, aktorów. Krzysztof Ziemiec, Przemysław Babiarz, Jaś Mela, Muniek Staszczyk, Radosław Pazurato tylko kilka osób, któremówią jak ważna jest dla nich w życiu wiara i są żywym przykładem na to że można połączyć ją z karierą. ,

To tacy nasi katocelebryci.

Ja bym nie użył takiego określenia, gdyż słowo celebryta kojarzy się z osobami, które szukają poklasku, pojawiają się na portalach plotkarskich, nieraz są znane tylko z tego że są znane. Tymczasem osoby o których wspomniałem przede wszystkim mają wiele wspaniałych osiągnięć. Jeśli mówią o nich media, to nie dlatego, że oni pchają się do sławy, ale ze względu na to kim są. Te osoby są niezwykłe także ze względu na to cow życiu przeszli. Np. Krzysztof Ziemiec powrócił do pracy w telewizji po ciężkim poparzeniu. Otarł się śmierć, a dziś daje świadectwo o rodzinie, sensie cierpienia, wierze w Boga.

Krzysztof Ziemiec po tym, jak doszedł do zdrowia, udzielił bardzo ciekawego wywiadu "Wszystko jest po coś". Czy uważasz, że nawet cierpienie ma sens? Że jest darem od Boga?

Bóg na pewno nie zsyła cierpienia. Cierpienie przeważnie jest konsekwencją ludzkich wyborów. Potrafimy sami sprowadzać na siebie cierpienie, bywamy krzywdzeni przez inne osoby.

Zaraz, zaraz - człowiek chyba nie jest wszystkiemu winien.

Oczywiście, istnieje również problem niezawinionego cierpienia. katastrofy, wypadki, choroby - to wszystko jest ogromną tajemnicą. Chyba nikt na świecie nie podejmie się wyjaśnienia: skąd się bierze takie cierpienie. Ale nawet w takim cierpieniu można znaleźć choć odrobinę sensu, i warto to robić. W książcę "Katolik ofiarą?" mówią o tym oprócz Krzysztofa Ziemca m.in. Jacek Olszewski, mąż zmarłej na białaczkę siatkarki Agaty Mróz - Olszewskiej czy Jasiek Mela.. Cierpienie pozwala nam przewartościować priorytety w swoim życiu, pozwala nam dostrzeć ludzi wokół nas, bardziej docenić i cieszyć się tym, co jest w naszym życiu dobre. Nie chcę zachwalać cierpienia – absolutnie powinniśmy robić wszystko aby go uniknąć – ale jak już się zdarzy, to dobrze umieć je przyjąć a nie uciekać od niego np. w pracę czy używki.

Jakie plany masz na najbliższy czas?

W marcu albo kwietniu wyjdzie już trzecia moja książka "Katolik talibem?". Talibami określa się dziś konserwatywnych katolików, którzy mają inny niż „mainstreamowe” media punkt widzenia na takie sprawy jak antykoncepcja, aborcja czy in vitro. W publicznej debacie funkcjonuje wiele nieprawdziwych opinii dotyczące tej tematyki. Chciałbym przedstawić ją uczciwie. Co najważniejsze, przedstawione zostaną dwie strony tego sporu. Zgromadziłem wypowiedzi m.in. Bronisława Wildsteina, Tomasza Terlikowskiego, Marka Jurka, Wojciecha Sadurskiego czy śp. Izabeli Jarugi-Nowackiej. Na pewno będę podejmował też kolejne inicjatywy, w których będę starał się łamać stereotypy przypisywane katolikom i Kościołowi i poszukiwać prawdy w kwestiach wiary oraz wartości.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama