Zbyt małe przywileje?

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (10/2000)

Co najmniej kilku sędziów zaskarżyło skarb państwa, domagając się podwyżki wynagrodzeń do poziomu uposażenia wicewojewody. Skarżący tą drogą chcą zrealizować konstytucyjny postulat wynagrodzenia odpowiadającego godności ich urzędu. Ich zdaniem, wyrównania zarobków z przedstawicielami innych władz wymaga także zapisana w konstytucji zasada odrębności i niezależności władzy sądowniczej.

Sędziowie z pewnością nie należą do ludzi najgorzej sytuowanych w Polsce. Ich zarobków mogą tylko pozazdrościć przedstawiciele innych zawodów, również i takich, których wykonywanie — podobnie jak pełnienie urzędu sędziowskiego — wymaga wysokich umiejętności oraz nienagannej postawy moralnej. Sędziowie przeliczyli godność swego urzędu na pieniądze. Ich zdaniem, wymaga ona między innymi możliwości zakupu mieszkania i samochodu, i to w „rozsądnym czasie”.

Sędziom przysługują szczególne uprawnienia. Nie tylko niemało zarabiają, ale i po przejściu w stan spoczynku ich sytuacja jest nieporównywalna z większością emerytów. Te przywileje są uzasadnione szczególną rangą ich funkcji. Wydaje się to nie tylko słuszne, ale także powszechnie akceptowane. Autorzy pozwu uznali, że ich przywileje są niewystarczające.

Zdaję sobie sprawę z tego, że pisząc te słowa, narażam się na zarzut populizmu i odwoływania się do niskiego uczucia zawiści. Nie można też zaprzeczyć, że nie brak u nas ludzi, których nadzwyczaj wysokich wynagrodzeń nie uzasadnia właściwie nic, oprócz niedostępnej zwykłym ludziom możliwości samodzielnego wyznaczania sobie uposażeń. Dotyczy to np. działaczy niektórych samorządów. Mimo wszystko trudno mi uznać protest sędziów za zgodny z zasadami przyzwoitości. Ta ostatnia wymaga szczególnej powściągliwości w oczekiwaniu i egzekwowaniu przywilejów niedostępnych innym. W uzasadnieniu pozwu sędziowie powołują się na to, że prawo stawia im wysokie i rygorystyczne wymagania, dotyczące także ich cech charakteru. Te wymagania nie skłaniają ich jednak do powściągliwości, ale przeciwnie: uzasadniają domaganie się wyższych zarobków.

Można się spodziewać, że pozwy nie poprawią także prestiżu sędziów w społeczeństwie — wszystkich sędziów, nie tylko autorów żądań. Najwyraźniej jest im to zupełnie obojętne. W ten sposób zademonstrowali dosyć szczególną, choć niewątpliwie bardzo dla siebie wygodną interpretację sędziowskiej niezawisłości, która oznaczać ma nie tylko niezależność w wyrokowaniu, ale także wolność nieprzejmowania się tym, co myślą inni o ich postępowaniu.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama