Optymistycznie

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (31/2003)

Polscy politycy robią wszystko, aby sezon ogórkowy nie okazał się dla mediów zbyt uciążliwy. Kolejny poseł SLD został obwiniony przez prasę o kontakty ze światem przestępczym. W sądach ciągną się sprawy związane z biznesową przeszłością wiceministra skarbu, oskarżanego przez swoich byłych partnerów o wyłudzenie kilkudziesięciu milionów złotych i pobicie wierzycielki. Rozwija się tzw. afera starachowicka - kielecka prokuratura wystąpiła do Sejmu o zgodę na aresztowanie posła SLD Andrzeja Jagiełły oraz uchylenie immunitetu innemu parlamentarzyście Henrykowi Długoszowi. To właśnie Długosz miał poinformować Jagiełłę o planowanej akcji policji, co temu ostatniemu pozwoliło uprzedzić o tejże akcji starachowickich SLD-owsldch radnych, w tej chwili siedzących w areszcie pod zarzutem udziału w organizacji przestępczej. Trzeba przyznać, że te wydarzenia pewien skutek. Po tygodniowych sprostowaniach i oświadczeniach obaj zamieszani w starachowicką aferę posłowie sami zrzekli się immunitetów, a Długosz dodatkowo zrezygnował z funkcji szefa świętokrzyskiego SLD. Niektórzy uznali to za znak, iż SLD zaczął w końcu odzyskiwać instynkt samozachowawczy i przystąpił do zapowiadanego samooczyszczenia. Wiadomo bowiem, że bez odpowiednich nacisków sami podejrzani ze sprawowanych funkcji by nie zrezygnowali. Tyle tylko, że owo samooczyszczenie wydaje się raczej likwidacją skutków niż przyczyn. Najlepszym dowodem mogą być również inne zdarzenia. Pierwsze to propozycja SLD-owskiego szefa sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych Andrzeja Brachmińskiego, by na pewien czas zrezygnować z konkursów na wysokie stanowiska w administracji państwowej. Brachmiński dowodzi, iż ułatwi to awans ludziom, którzy dzisiaj zaczynają w administracji pracę na najniższych szczeblach. Komentatorzy utrzymują jednak, że jeżeli brak konkursów istotnie coś ułatwi, to tylko dalsze obsadzanie wysokich stanowisk tzw. sprawdzonymi partyjnymi „fachowcami". Tę opinię zdaje się potwierdzać inne zeszłotygodniowe wydarzenie, czyli wybranie głosami SLD na nowego członka KRRiTV właśnie takiego sprawdzonego fachowca Ryszarda Unickiego, działacza Sojuszu, który w stanie wojennym weryfikował koszalińskich dziennikarzy, teraz ma stać na straży niezależności mediów. Co prawda trzeba dodać, że taki wybór rządzącej lewicy ułatwiła opozycja, nie potrafiąc uzgodnić pomiędzy sobą jednego wspólnego kandydata. W ten sposób po raz kolejny potwierdziła się opinia, że jednym z powodów siły SLD jest słabość prawicy.

Jeżeli tak się dzieje, to skąd optymistyczny tytuł felietonu ? Otóż wszystkie te wydarzenia obserwuję z małego, otoczonego Puszczą Knyszyńską miasteczka. Moi gospodarze czy ich sąsiedzi warszawskimi aferami ani się specjalnie nie interesują, ani zbytnio nie przejmują. Być może właśnie dlatego główna ulica miasteczka jest w tej chwili elegancko brukowana z funduszy przyznanych przez UE. Znakomicie rozwija się prowadzona przez jedną z mieszkanek restauracyjka, gdzie nie tylko można zjeść obiad domowy, ale i zamówić miejscową specjalność - babkę ziemniaczaną. Opisywane przez prasę afery na życie miasteczka specjalnego wpływu nie mają. Przynajmniej na razie.

Korespondent Sekcji Polskiej BBC

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama