Miller walczy

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (5/2004)

O Leszku Millerze mam do powiedzenia wiele rzeczy jak najgorszych, ale muszę przyznać, że jest to twardy zawodnik. Już kilka razy wyglądało na to, że się nie podniesie, a jak dotąd wychodzi z każdej opresji obronną ręką. Ostatnie eseldowskie roszady - Janik za Jaskiernię, Oleksy za Janika, wciągnięcie do prezydium klubu odstawionego wcześniej Kaczmarka - to zręcznie przeprowadzona operacja w stylu „wszystkie ręce na pokład". Miller jest tu

zresztą konsekwentny - kiedy ktoś mu w partii zagraża, a jest za silny, żeby go zniszczyć, wciąga go we współodpowiedzialność za bieg wydarzeń; to, co teraz z Oleksym, wcześniej zrobił przecież z Kurczukiem. SLD jako całość też wydaje się konsekwentny: między sobą możemy być na noże, ale na zewnątrz - murem, takiej zasady partia ta trzyma się od dawna i dobrze na tym wychodzi.

Oczywiście, konflikt między Millerem a Oleksym nie wygaśnie, nie skończy się gra niejasnych, brzydkich interesów, które dały o sobie znać niezrozumiałym nawet dla wytrawnych obserwatorów odwołaniem ministra skarbu bez powoływania jego następcy - ale w każdym razie partia wyraźnie staje do wałki, by ocalić ze swych wpływów tyle, ile tylko w obecnej sytuacji ocalić zdoła. Partia prawicowa na miejscu SLD pewnie już dawno podzieliła by się na lalka nowych, usiłujących zbić polityczny kapitał na populistycznych obietnicach i atakach na rząd, który wczoraj tworzyły.

Na co może liczyć Miller? Przede wszystkim, na dotrwanie do końca kadencji. Znaczącą grupę w Sejmie stanowią posłowie powyrzucani z różnych partii, którzy nie mają szansy na reelekcję, a nabrali poselskich kredytów i zrobią wszystko, by apanaże posłowania wykorzystać do końca. Można do nich doliczyć posłów, którzy mają małe szansę na powtórne umieszczenie na dobrych miejscach list własnych partii. Wraz z nimi SLD ma sporą większość - z sejmowej arytmetyki wynika więc jasno, że kadencja może zostać skrócona tylko decyzją partii rządzącej.

Po drugie, może Miller liczyć na to, że realizacja podstawowych elementów planu Hausnera da finansom publicznym ulgę, pozwalając do tegoż końca kadencji dotrwać bez katastrofy i tym samym ocalić glosy swego żelaznego elektoratu. Ponieważ notowania „Samoobrony", naturalnego koalicjanta SLD, są wysokie, daje to nawet szansę na utrzymanie się przy władzy. A w każdym razie, pozwala myśleć na tyle o silnej pozycji w następnym Sejmie, by obronić większość zdobyczy.

Po trzecie wreszcie, liczy Miller na pewno na rozbicie opozycji. Czy liczy słusznie, tego jeszcze powiedzieć nie można, ale zobaczymy już niedługo.

Publicysta

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama