Może wytrzepać dywany?

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (34/2005)

„Bijące serce partii", jak nazywano w stanie wojennym Zmilitaryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej, cieszyło się wśród ludu wyjątkowo kiepską reputacją. Świadczył o tym wymownie niewybredny dowcip, który - ze względu na pobożne łamy „Przewodnika" - mogę zacytować jedynie w wersji niepełnej, czyli z pewnym niedomówieniem. Kiedy jeszcze nad Wisłą szalała komunistyczna cenzura, na łamach jednej z gazetek opozycyjnych, wydawanych w tzw. drugim obiegu, miało ukazać się ogłoszenie następującej treści: „Zamienię syna zomowca na córkę; może być... latawica".

Cóż, chłopaków z ZOMO ludzie nie darzyli sympatią m.in. dlatego, że -podobnie jak „smutni i cisi" funkcjonariusze SB - zupełnie nie znali się na żartach. A poza tym wyjątkowo brutalnie rozpędzali wszelkie solidarnościowe demonstracje, starali się nie dopuszczać nawet do składania kwiatów pod pomnikami. Czy pamiętacie jeszcze, zacni utracjusze raju, jak rozszyfrowywano wówczas skróty tych wszystkich formacji „pałkarzy"? Chętnie przypomnę: MO M-ogą O-bić, ORMO O-ni R-ównież M-ogą O-bić i ZOMO Z-właszcza O-ni M-ogą O-bić. O tym, że spodziewano się po nich wszystkiego, co najgorsze, wymownie świadczy przykład jegomościa, którego do tej pory nie mogę zapomnieć. Kiedy odwiedził mnie w okresie stanu wojennego, był już czcigodnym emerytem. Rozmowa była na tyle zajmująca, że dopiero na kwadrans przed godziną milicyjną zerwał się i ruszył w tempie sprintera - zapominając, ile liczy wiosen - do swojego domu. Dobrze wiedział, co mu grozi jeśli nie zdąży i dostanie się w łapy patrolu ZOMO.

Z jakiego powodu zebrało mi się właśnie teraz na wspominki o tych wszystkich brutalach systemu komunistycznego? Tylko z tej przyczyny, że niedawno na łamach prasy siedleckiej ukazało się ogłoszenie: „Były zomowiec wytrzepie dywany". Pomyślałem sobie wówczas, że to nawet niezła rekomendacja do takiej pracy. Czego jak czego, ale „siły w ręcach" chłopakom z ZOMO nigdy nie brakowało. Skoro więc jeden z nich postanowił wreszcie zrobić z niej należyty użytek i chce po latach zamienić pałę na trzepaczkę, a działacza opozycji na dywan, to chyba dowód, że z każdego mogą jeszcze być ludzie. Chciałoby się, przynajmniej, w to wierzyć.

Zadumałem się nad podobnie pożytecznym zatrudnieniem dla innych wiernych wyznawców dawnego systemu. O, gdyby tak np. były „ubek" - taki który przed laty uczestniczył w niejednej rewizji, szperając ludziom w domach po szafach i szufladach w poszukiwaniu „bibuły" - zamieścił teraz następujące ogłoszenie: „Zaginął ci w domu ważny dokument? Znajdę go -jeśli nie ja, to kto? - tylko zadzwoń. Były człowiek Świtały". Bo tak też ich kiedyś nazywano, również w pieśniach: „pod ortalionem schowane pały - chłopcy Świtały".

A co jeśli dałem się nabrać, bo owo ogłoszenie było tylko żartem? Cóż, wtedy trzeba będzie nadal samemu trzepać dywany...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama