Przy dźwięku kremlowskich kurantów

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (7/2008)

Przy dźwięku kremlowskich kurantów

Michał Gryczyński, publicysta „Przewodnika Katolickiego"

Przy dźwięku kremlowskich kurantów


Przed wizytą Tuska w Moskwie powiało na krótko duchem koncyliacji, a nawet doszło do rozmów... polsko-polskich. Niemałą zasługę mieli w tym sami Rosjanie, którzy od dłuższego czasu nie szczędzą nam słów krytyki, a niedawno jeszcze -ustami swego wysokiego przedstawiciela - podjęli kolejną próbę umycia rąk od zbrodni katyńskiej.

Ale uspokoiło się tylko na chwilę, bo wkrótce potem odbyła się debata sejmowa nad problemami służby zdrowia, podczas której obsypywano się wzajemnie oskarżeniami, kto czego zaniechał. Czy była ona potrzebna, skoro i tak pomysłu na autentyczną reformę systemu zdrowotnego nie ma?

Ruszyła sejmowa komisja śledcza badająca rzekome naciski na służby specjalne. Nie wiem, czy to dobrze, że komisja wyręcza prokuraturę, bo to ona powinna prowadzić rozmaite śledztwa. Opozycja nie kryje obaw, czy nie dojdzie do rozprawy z IV Rzeczypospolitą, na czym zależy wszystkim, którym PiS nieźle zalazł za skórę.

Póki co, mieliśmy okazję ubawić się, gdy po odrzuceniu kandydatury Macierewicza - tak znienawidzonego przez ludzi związanych z dawnymi spec służbami - zaakceptowano w jego miejsce Jacka Kurskiego. Któż by wcześniej pomyślał, że Kurski okaże się kandydatem spełniającym kryteria bezstronności, wyciszającym emocje przeciwników? Miejmy tylko nadzieję, że prace komisji nie zostaną utajnione, tak jak utajniono posiedzenie Sejmu, podczas którego minister Cwiąkalski miał przedstawić posłom informację o skali podsłuchów za rządów PiS. Nie powiedział jednak nic konkretnego, więc na cóż było odgrywać owo teatrum?

Kiedy piszę ten tekst, Tusk jest już w Moskwie, choć jeszcze przed spotkaniem z Putinem na Kremlu. Na żaden przełom liczyć, rzecz jasna, nie należy. Wiadomo, że Rosji przeszkadza nie tyle sama tarcza antyrakietowa, ile jej radary, które pozwolą obserwować, co się będzie działo za naszą wschodnią granicą. Może padnie kilka słów o rejonie Kaliningradu, gdzie Rosjanie znowu gromadzą broń, i o gazociągu północnym? Może pojawi się jakaś deklaracja odnośnie do cofnięcia naszego weta w spawie umowy handlowej Rosji z UE? Cóż, cel wizyty jest niezbyt jasny, a na dodatek nie wiadomo, czy przez Ukrainę nie zostanie ona odebrana jako próba nacisku.

Na razie, w czasie spotkania Tuska z premierem Rosji, wspomniano m.in. ...o zielonogórskich Festiwalach Piosenki Radzieckiej, za którymi my raczej nie odczuwamy tęsknoty. Gdyby je reaktywowano, pojawiłby się tam, zapewne, ulubiony zespół Putina - „Lube". Słuchając owych panów w wojskowych mundurach, z licznymi medalami na piersiach, grających „folk militarny" - oni sami nazywają go „rockiem historycznym" - rodzi się sporo skojarzeń. Trudno jednak podzielać fascynacje artystyczne Putina, skoro nie uważa się, jak on, że największym nieszczęściem XX w. był rozpad ZSRR.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama