Gdzie są dzieci pierwszokomunijne?

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (20/2008)

Gdzie są dzieci pierwszokomunijne?

o. Stanisław Tomoń, rzecznik prasowy Jasnej Góry

Gdzie są dzieci pierwszokomunijne?


Corocznie, w maryjnym miesiącu maju, pod opieką sióstr czy pań katechetek, z mamą lub tatą, przyjeżdżają na Jasną Górę dzieci pierwszokomunijne. Przybywają do Matki Bożej Jasnogórskiej z wielkim dziękczynieniem. Przyjeżdżają też w parafialnej pielgrzymce z własnym księdzem proboszczem lub księdzem wikarym. W kaplicy przed Cudownym Obrazem uczestniczą we Mszy św. Tu też przyjmują Komunię św. I tak to właśnie zapamiętują sobie na całe swoje dalsze życie!

W prezbiterium jasnogórskiej kaplicy kochane dzieciaki stoją zwykle stłoczone w gromadce, najbliżej jak tylko można Cudownego Obrazu. I jak to dzieci - rozglądają się wokół, śpiewają najgłośniej jak potrafią wyuczone piosenki. Dziewczynki chwalą się przed sobą falbankami u sukienek, a chłopcy od czasu do czasu nadeptują sobie na czubki lśniących lakierków. Zęby one jeszcze to wiedziały - ileż miłości, trudu, poświęcenia zostało włożone, by mogły przystąpić do swej Pierwszej Komunii Świętej! Zęby one to wiedziały! Ale to zrozumienie przyjdzie dopiero z czasem.

A tymczasem dla swoich rodziców są dziećmi. Dziećmi, którym trzeba nie tylko dać coś zjeść czy w coś je ubrać, ale dziećmi, które należy także dobrze wychować. I właśnie wychowanie własnego dziecka to najlepsza inwestycja. Nie dorówna jej nigdy żadne konto bankowe, polisa czy jakiekolwiek inne zabezpieczenie. Kochani rodzice - nie dajcie się omamić ułudą życia z telewizyjnej reklamy! Inwestujcie przede wszystkim... we własne dzieci! One same i ich wychowanie to najefektywniejsza i najbardziej opłacalna dla Was samych szansa. Życiowa szansa! Nie dawajcie zatem tak łatwo sobie „odbierać" własnych dzieci, żeby je wam wychowywała szkoła, podwórko, komputer, telewizor. Wszyscy - tylko nie WY sami!

Dobrze wiemy, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Podstawowy często wybór, przed jakim stoją dziś młodzi Polacy, jako mąż i żona, to nader często: dziecko czy może... kariera, dom, praca, nauka, pieniądze. Nikomu nic nie wyrzucam - ani polityce państwa, że wciąż nie docenia alarmujących statystyk demograficznych, ani rodzicom, że wciąż mówią o trudnych warunkach dla wychowania dzieci, lecz stwierdzam jasno - dzieci pierwszokomunijnych przybywa na Jasną Górę zdecydowanie mniej niż w minionych latach! I to jest bardzo, bardzo niepokojący znak! Nie tylko dla polskiej rodziny, ale także dla Kościoła w Polsce!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama