White Life Matters

W Ameryce społeczne ciśnienie zaczyna wyrywać pokrywkę garnka. Ruchy takie jak BLM są przejawem zjawiska, które zagraża podstawom zachodniej cywilizacji, ostatecznie zaś zamiast do wolności doprowadzi do totalitaryzmu

Ze zdumienia przecierałem oczy, kiedy CNN, a za nią BBC, transmitowały ciągnący się godzinami serial z procesu o zabójstwo Floyda. Co w tym ciekawego? Ale skoro to robili, to znaczy, że miliony ludzi rzeczywiście interesowała ta historia. Oczywiście z takiego show zawsze można coś ciekawego wyłuskać np. technikę połykania narkotyków stosowaną przez dealera Floyda w momencie zatrzymania przez policję. Derek Chauvin powinien dostać dożywotnią emeryturę od Partii Demokratycznej, a  Biden powinien mu codziennie przesyłać jedzenie z najdroższych restauracji. Derek dał impuls do gigantycznej mobilizacji zwolenników Biden, a dla CNN temat samograj na całą kampanię wyborczą.  Nie wiadomo czy bez Dereka doszłaby do skutku prezydentura Bidena, a właściwie, jak twierdzą niektórzy, wiceprezydentura Kamali Harris.

Ten serial CNN i cały szum wokół śmierci Floyda pokazuje jeszcze jedną odsłonę rosnącej religijności w zachodnim społeczeństwie. Człowiek nie jest Stwórcą tylko stworzeniem i potrzebuje oparcia w Kimś większym niż on sam. Potrzebuje też komuś wierzyć i oddawać mu cześć. Ludzie odrzucający jakąkolwiek religię muszą mieć równocześnie jakąś jej namiastkę. To z tego powodu rodzą się takie ruchy religijne jak eko, gender, LGBT, BLM, refugees religion, covid religion itp. W sumie na pustyni duchowej w której żyjemy wszystko może być religią, aby tylko było choć trochę jakiejś metafizyki, transcendencji, no i odrobina przeżyć czy emocji. Te nowe religie mają oczywiście swoje rytuały, kapłanów i dogmaty. Jednak, ponieważ nie są poszukiwaniem Absolutu, lecz jego odrzuceniem, dlatego pełne są irracjonalizmu, histerii i patologii. 

Co z całego krzyku BLM będą mieli murzyni? Raczej niewiele dobrego. Sterroryzowani poprawnością polityczną biali będą jeszcze bardziej czuć do nich niechęć. Sami murzyni będą się utwierdzać w swoich pretensjach na przywileje i szczególne traktowanie. Co by było z Polską, gdybyśmy zamiast pracować, swoją pozycję w Europie budowali na żądaniu zadośćuczynienia za zabory, niemiecką i sowiecką okupację?  Niestety Floyd dla murzynów, a szczególnie czarnej młodzieży może być fałszywym mesjaszem, który zamiast ich wyzwolić z rasowego ucisku, zapędzi w jeszcze większe rasowe getto. Jaka religia, taki mesjasz. A nie zapominajmy, że Ameryka nie jest biało-czarna, lecz coraz bardziej kolorowa. Latynosi i Azjaci już teraz niezbyt lubią murzynów, są wolni od oskarżeń o niewolnictwo, tzn. wolni od różnych resentymentów i poczucia winy za rasizm. Harujący od rana do wieczora na budowie w Teksasie Meksykanin nie widzi żadnej przyczyny, by użalać się nad stojącym w kolejce do pomocy społecznej murzynem. 

A teraz dojdźmy do sedna sprawy. W ostatnim czasie mieliśmy w USA dwa wysoce historyczne, lecz również histeryczne wydarzenia. Kampania BLM i atak na Kapitol. I tak jak całe zamieszki i demonstracje wokół śmierci Floyda nie są niczym nowym, bo już nie pierwszy raz CNN i lewicowe media rozkręcały ogromną kampanię wokół takich wypadków, to atak na Kapitol wydaje się być w historii USA czymś wyjątkowym. Nie będę się zgłębiać w podłoże polityczne, społeczne i ideologiczne BLM, ponieważ tutaj nie ma nic nowego, to kolejna odsłona poprawnościowej rewolucji i propagandowego terroru, który obserwujemy już od wielu lat. Natomiast ciekawe jest jak mało poświęca się uwagi wyjaśnieniu przyczyn takiego niespodziewanego ataku agresji jakim był atak na najbardziej szacowne demokratyczne instytuty Stanów Zjednoczonych. Oczywiście większość zwolenników Trumpa sama była zaskoczona tym, co się stało. Ale dramatyzm tego wydarzenia pokazuje, że coś w Ameryce doszło do temperatury wrzenia i ciśnienie wyrwało przykrywkę garnka. Co takiego? Otóż Ameryka to ciągle w dużej mierze kraj White Anglo-Saxon Protestant czyli WASP, żyjących na prowincji i dalekich od idei jajogłowych z San Francisco czy Nowego Jorku. Ta ogromna część amerykańskich obywateli czuje się coraz bardziej zagrożona i wyobcowana we własnym domu. Według postępowych planów Stany mają przejść społeczną metamorfozę, która zepchnie WASP i ich ideowy świat na boczny tor. To dlatego jedną z pierwszych decyzji Bidena były wszelkie udogodnienia na rzecz migracji i otrzymywania obywatelstwa USA. Oczywiście ci nowi obywatele będą głosować na Demokratów, natomiast „starzy”, tradycyjni Amerykanie będą znaczyć coraz mniej w polityce Ameryki. Wydaje mi się, że to poczucie zagrożenia i osamotnienia zaowocowało histerią, która sprowokowała profanację Kapitolu. Biały Amerykanin, hołdujący tradycyjnym pooglądam na temat rodziny, małżeństwa, ekonomii i państwa musi się czuć coraz bardziej zaszczuty i osamotniony przez polityczny establishment. Gwałtowny wybuch agresji i szturm Kapitolu to wierzchołek góry lodowej, czegoś nienazwanego i podskórnego, co można nazwać White Life Matters. 

Ale co to nas obchodzi i dlaczego ja to piszę? Co nas może obchodzić wybuch takiej lub innej społecznej histerii w USA? Może nie widać tego z punktu widzenia Europy, a nawet samej Ameryki, ale kondycja amerykańskiego państwa i wszystko co się w nim dzieje ma ogromne znaczenie dla zachowania zachodniej, zbudowanej na Ewangelii i grecko-rzymskiej kulturze, cywilizacji. Co to jest ta cywilizacja? To np. Konstytucja 3 maja, choć trochę jakobinistyczna, to jednak mogła powstać tylko u nas, w Europie, gdzie funkcjonowały takie pojęcia jak osoba, wolność, prawo itp. Kiedy żyje się np. w Azji, to widać, że tylko Ameryka jest w stanie powstrzymywać takie totalitarne olbrzymy jak Chiny, państwa rozbójników jak Iran, Rosja czy Turcja. Europa, która traci siłę woli do walki o cokolwiek, politykę zagraniczną sprowadziła do deklaracji i petycji, a całą swoja energię kieruje na podkopywanie własnych korzeni i piłowanie gałęzi, na której siedzi (co nie pozostanie „nieukaranym”), taka Europa już dawno nie jest żadną siłą w polityce globalnej. Jej pozycję najlepiej ukazuje zachowanie Putina: słuchać babci Europy z uwagą, robić swoje i ciągnąć od babci kasę. Europa nie obroni naszego świata i tylko Ameryka budzi jeszcze respekt totalitarnych państw i ich dyktatorów. Dopóki prezydent przysięga na Biblię, a US Army jest najpotężniejszym wojskiem globu, dopóty jest jeszcze ktoś, kogo boją się różni rozbójnicy, oszuści i chuligani. Dopóty jeszcze można liczyć na jakieś realną pomoc. I dlatego właśnie to, co się dzieje w USA i w jakim kierunku dryfuje amerykańskie społeczeństwo ma dla nas ogromne znaczenie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama