Polityka to gra interesów

To, co dzieje się w kwestii ustawy medialnej, zwanej "lex TVN" pokazuje polityczną hipokryzję elit. Nie chodzi tu o wolne media, a raczej o obronę własnych interesów

Z dr. hab. Mieczysławem Rybą, profesorem nadzwyczajnym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, politologiem, rozmawia Kinga Ochnio.

W ostatnim czasie sejm dokonał nowelizacji ustawy medialnej. Wywołało to ogromne emocje i ostre reakcje, włącznie z zarzutem ataku na wolność mediów. Jakie zmiany tak naprawdę wprowadza?

Według tej nowelizacji koncesję na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych w Polsce może uzyskać podmiot z siedzibą w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego, pod warunkiem, że nie jest zależny od osoby zagranicznej spoza EOG. Chodzi o uszczelnienie prawa, przejrzystość struktury własnościowej i poszanowanie prawa europejskiego, o którym tyle się mówi w Polsce. A także o to, by czynnik zewnętrzny nie demolował nam sceny politycznej albo nie wywoływał niepokojów społecznych. Wydaje to się oczywiste, jeśli mówimy o Niemczech, Francji, Hiszpanii czy Włoszech. Kiedy jednak podobne rzeczy wprowadza się w Polsce, pojawia się niewyobrażalny szum, że gwałcona jest wolność mediów. W takim razie niech ktoś w podobny sposób spróbuje funkcjonować w Niemczech i zobaczymy, jak tam będzie wyglądać ta wolność.

W debacie publicznej głośno mówi się o tym, że projekt został skierowany przeciwko stacji TVN, której właścicielem jest amerykański koncern Discovery, a która obecnie prowadzi rozmowy z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji w sprawie przedłużenia koncesji. Czy ta ustawa może spowodować, że wspomniana stacja przestanie nadawać?

Nie, bo wprowadzono poprawki, które umożliwiają TVN24 nadawanie przez satelitę. Poza tym już stworzono jakąś spółkę krzak na lotnisku w Amsterdamie, a więc w Europejskim Obszarze Gospodarczym, dzięki której stacji TVN udało się obejść prawo i nadawać na holenderskiej koncesji. To obnaża pewną hipokryzję, bo TVN mówi dużo o praworządności, bardzo wiele o tym, że rządzący omijają, łamią czy przeinterpretowują prawo, a sam właściciel TVN robi dokładnie to samo, tylko że w skandaliczny sposób. Cofnijmy się w czasie i przypomnijmy sobie reakcję tej stacji i broniących jej polityków, kiedy nie chciano udzielić koncesji, miejsca na multipleksie Telewizji Trwam. Wtedy mówili: „no cóż, to jest kwestia formalna. Skoro TV Trwam nie spełnia kryteriów formalnych, to dlaczego się burzy”. A w tym przypadku widać, że mamy do czynienia ze skandalem, bo jak nazwać sytuację, że ktoś omija prawo, tworząc spółkę na lotnisku, która nawet nie ma biura? Jeżeli oni mówią o swoim obiektywizmie, to na czym on miałby polegać?

Pojawiają się także głosy, że ta ustawa medialna wpłynie na nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi, które mogą z tego powodu wycofać swoje wojska z Polski.

Trudno komentować tak kuriozalną argumentację jak ta, która opiera się na zastanawianiu się, czy Polska może u siebie uchwalać różne akty prawne, czy też nie może, bo Amerykanie patrzą naszym rządzącym na ręce. Tyle mówi się o zgodności polskiego prawa z europejskim, że może i tę kwestię, amerykańską, warto uregulować. Jeśli z powodu ustawy medialnej mają wycofać wojska z naszego kraju, to niech od razu to robią. W Polsce funkcjonuje infantylna argumentacja, że jeśli Amerykanie sprzedają nam broń albo są obecni w naszym kraju czy rozszerzają NATO, to dlatego, że nas lubią albo nie. A Amerykanie po prostu robią tylko to, co jest w ich interesie. Jeśli ich obecność jest uzależniona od tego, czy się obrażą, bo my uszczelniamy ustawę medialną lub też kwestie związane z restytucją mienia, to niech już teraz sobie idą. Bo wtedy okazałoby się, że to tylko zasłona dymna, a ich obecność u nas tak naprawdę nic nie znaczy. Właśnie tak trzeba testować Amerykanów: czy oni są tutaj realnie czy fikcyjnie. Realizujmy swoje interesy tam, gdzie racja jest po naszej stronie, i patrzmy, jak oni reagują. Amerykanie nawet się nie zająknęli, nie mówiąc już o konsultacjach z nami, kiedy godzili się na budowę gazociągu Nord Stream 2. Oni tu nie są dlatego, że nas lubią albo nie, bo jest TVN czy go nie ma, tylko dlatego, że to jest w ich interesie. Jeśli nie rozumiemy, że tu chodzi o grę interesów, to wcale nie zajmujmy się polityką.

Za nowelizacją ustawy medialnej głosował m.in. Paweł Kukiz i część jego posłów. Spotkało się z agresywną reakcją polityków opozycji oraz ich zwolenników. Politycy sugerowali, że mamy do czynienia z korupcją, a P. Kukiz zgodził się poprzeć projekt PiS za propozycję objęcia jakichś stanowisk. Na polityka spadł także ogromny hejt w internecie. Czy jest Pan zaskoczony reakcją?

Nie dziwi mnie to po tym, co działo się podczas ogólnopolskiego strajku kobiet czy wcześniej podczas manifestacji Komitetu Obrony Demokracji czy demonstracji Obywateli RP. Po prostu opozycja już w ten sposób reaguje. To wyraz ogromnej frustracji, że nie mają tej władzy, a do niej przywykli. Jeśli oni zbierają podpisy pod likwidacją TVP Info czy kiedyś blokowali Telewizję Trwam, to uważają, że wszystko jest ok. Natomiast teraz bulwersują się, bo ktoś ogranicza telewizję TVN. Ta frustracja jest też połączoną z neomarksistowską rewolucją kulturową, która dotyczy nie tylko sfery seksualności, ale także w ogóle kultury jako takiej. I ich sposób protestowania, sposób reagowania na tych, którzy nie idą po drodze wyznaczonej przez nich, jest taki, a nie inny. Mamy do czynienia z taką nihilistyczną, agresywną reakcją. Przypomnijmy, że ci rewolucjoniści lat 60, 70 posuwali się wręcz do terroru, więc to nie jest coś, co w historii nie było obecne.

Wielu komentatorów wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy z 15 sierpnia odczytało jako zapowiedź zawetowania ustawy medialnej. Czy to możliwe?

Prezydent Andrzej Duda od czasu do czasu stara się manifestować swoją samodzielność. Ta ustawa nie jest tak bardzo istotna, jak wmawia nam TVN. I tak ta stacja będzie nadawać, bo jest w stanie dostosować się do nowego ustawodawstwa. Ten podpis jest ważny w dalszej perspektywie. Pamiętajmy, że jesteśmy w dobie wojen hybrydowych, możliwości wpływania na przestrzeń medialną, chociażby przez Rosjan, sytuacji destabilizacji w świecie... Jeśli prezydent Duda uzna, że coś z jego punktu widzenia jest nie tak, to może i zawetuje, ale świat się nie zawali z tego powodu.

W ostatnim czasie z niepokojem obserwujemy sytuację na granicy polsko-białoruskiej, gdzie od kilkunastu dni koczują imigranci z Afganistanu. Osoby te chcą ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce, status uchodźcy... Dlaczego znaleźli się właśnie u nas?

Odpowiedzmy sobie na kilka pytań. Gdzie uchodźcy najpierw się pojawiają, jeśli boją się o własne życie w swoim rodzimym kraju? U sąsiada. Gdzie szukali azylu białoruscy opozycjoniści, gdy czuli się zagrożeni? W Polsce albo na Litwie. Gdzie jest Afganistan? Tysiące kilometrów od Polski. Tymczasem Afgańczycy szukają u nas schronienia. Zupełny absurd. To jest zamierzona akcja rosyjskich i białoruskich służb po to, żeby destabilizować sytuację w Polsce. Do tego wykorzystuje się ogromnie trudną sytuację tych pokrzywdzonych przez los, cierpiących ludzi. A kto wie, czy nie ma wśród nich terrorystów. Jeśli za tę akcję odpowiadają białoruskie służby, to dla nich byłoby jeszcze lepiej, gdyby tam był jakiś terrorysta.

Czyli Polska nie powinna ich wpuścić na swoje terytorium... Tymczasem do tego nawołują przedstawiciele opozycji.

Białoruś ich wpuściła na swoje terytorium, Białoruś za nich odpowiada. To rzecz oczywista. Jestem przekonany, że gdyby polski rząd ich wpuścił, to ze strony opozycji pojawiłaby się krytyka, że łamie on traktaty z Schengen. W 2015 r. kanclerz Niemiec Angela Merkel wpuściła do kraju tysiące uchodźców z Bliskiego Wschodu. To ona łamała prawo unijne. Później Komisja Europejska miała problem, aby tych imigrantów rozproszyć na inne kraje, robiąc tzw. relokacje, co też było bezprawiem. Możemy się spodziewać kolejnych fal imigrantów przybywających do Europy, w której jest wyższy standard życia. Dużą odpowiedzialność za tę sytuację ponoszą Amerykanie. Oczywiście, gdyby był problem humanitarny, ludzie nie mieliby co jeść, to należy pomóc. Ale nie możemy wpuszczać tej masy ludzi, która może zagrażać nie tylko nam, ale i całej Europie. Trzeba zachować zdrowy rozsądek.

Dziękuję za rozmowę.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama