Państwo i Kościół

Rola Kościoła w polskim życiu publicznym nie ogranicza się do prowadzenia dzieł miłosierdzia

Odznaczenie abp. Hosera przez prezydenta oznacza powrót do takiego rozdziału Kościoła od państwa, który zakłada wzajemną współprac.

Niedawne uhonorowanie abp. Henryka Hosera SAC przez prezydenta RP Andrzeja Dudę jednym z najwyższych odznaczeń państwowych jest znaczące dla Kościoła, dla Polski i dla wzajemnych między nimi relacji. Wprawdzie katolickich duchownych po 1989 roku wielokrotnie honorowano odznaczeniami państwowymi, jednak motywacja tych wyróżnień była bardziej świecka. Tak było również ze sporą liczbą kościelnych hierarchów uhonorowanych najwyższym polskim odznaczeniem – Orderem Orła Białego. Przy tej okazji zwracano uwagę na ich szeroko rozumianą działalność społeczną, często naukową, nierzadko zaś na działalność opozycyjną w okresie komunistycznego zniewolenia i zaangażowanie w transformację ustrojową. Tym razem uzasadnieniem dla odznaczenia abp. Hosera nie była ani jego kilkudziesięcioletnia praca misyjna w Afryce, która wiązała się z dawaniem dobrego świadectwa o Polsce, ani dawne związki ze środowiskiem paryskiej „Kultury” czy zasługi w strukturach Stolicy Apostolskiej. Uzasadnieniem było zaangażowanie abp. Hosera w duszpasterstwo oraz odwaga w głoszeniu prawdy. Widać zatem, że obecne władze Rzeczypospolitej potrafią dostrzec znaczenie dla Polski takiej skądinąd zwyczajnej w Kościele posługi.

Państwo i Kościół

Rola Kościoła w polskim życiu publicznym nie ogranicza się bowiem, jak chcieliby niektórzy, do prowadzenia dzieł miłosierdzia, chociaż ich zakres w porównaniu z działalnością instytucji pozarządowych jest imponujący. Sama tylko Caritas świadczy na rzecz potrzebujących pomoc o wartości ponad dziesięciokrotnie wyższej niżeli wsparcie najgłośniejszej w polskich mediach niekościelnej fundacji. Nie można też ograniczać publicznej i państwowotwórczej roli Kościoła do działalności na rzecz edukacji, kultury narodowej, ekologii czy służby zdrowia, choć to wszystko dla państwa jest ważne. W dobie osłabiania więzi społecznych i niskiego zaufania obywateli do instytucji państwowych urasta bowiem znaczenie wszelkich instytucji społecznych, które integrują ludzi wokół istotnych spraw i wartości. Kościół, mimo szczucia ze strony poprzednich władz i skierowanej przeciwko niemu nagonki medialnej, zachował według najnowszych badań GUS wielki (67 proc.) kapitał zaufania społecznego – tuż za strażą pożarną i wojskiem. Także dla dobra Polski nie wolno tego kapitału niszczyć ani trwonić. Nieraz już przecież w naszej historii naród przetrwał i potrafił odzyskać swoją państwowość właśnie dzięki takim wspólnotom, jak rodzina i Kościół. Szczególnie w perspektywie 1050-lecia chrztu Polski o tej państwowotwórczej roli Kościoła w naszej historii i teraźniejszości warto częściej przypominać. O sile państwa decyduje przecież między innymi to, że jest ono wspólnotą wspólnot, a nie zatomizowanych jednostek. Im silniejsze i zdrowsze będą rodziny, stowarzyszenia, drużyny harcerskie, kluby sportowe, towarzystwa naukowe i… Kościół w Polsce, tym silniejsza będzie Polska.

Ale siła i zdrowie państwa zależą także od morale jego obywateli. Wysokie morale jednostek pozwala na wzrost wzajemnego zaufania, co z kolei buduje tzw. kapitał społeczny. Odbudowa tego kapitału jest dzisiaj dla naszego kraju sprawą chyba nawet pilniejszą niż repolonizacja banków i mediów. Z drugiej strony nie można zapominać o tym, co mówił św. Jan Paweł II, że „demokracja bez wartości łatwo zmienia się w jawny albo ukryty totalitaryzm” oraz że wolna Polska potrzebuje ludzi sumienia. Rola Kościoła w tych sprawach jest w Polsce nie do przecenienia. Ludzie sumienia potrafią to dostrzec. Formowanie sumień obywateli i koncentrowanie ich życia wokół najwyższych wartości dokonuje się codziennie w tysiącach konfesjonałów, na ambonach, w katolickich mediach i podczas każdej lekcji religii. Przez swoje zwyczajne duszpasterstwo Kościół w naszej Ojczyźnie codziennie pracuje dla Polski, formując dla niej moralnie dobrych obywateli. W tym kontekście nawet adwentowa posługa rekolekcjonistów i spowiedników jest ważna dla państwa. Nie znaczy to wcale, że im wszystkim zaraz należą się medale. Ale z pewnością należy się im szacunek. A odznaczenie biskupa, bodajże najbardziej do niedawna zohydzanego za to, że robił i głosił to, co właśnie jako biskup robić i głosić powinien, jest dobrym sygnałem i dla Kościoła, i dla państwa. Oznacza powrót do takiego rozdziału Kościoła od państwa, który zakłada wzajemną współpracę. Jest to zarazem symboliczne zerwanie z postkomunistyczną dialektyką, która aby istnieć, musiała sobie znaleźć wroga.

"Idziemy" nr 48/2015

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama