Kobieta powinna być osobą modlitwy i czynu

Kim właściwie jest kobieta? Co może i powinno być wyróżnikiem kobiety-katoliczki? Rozmowa za Marią Wilczek, honorowym prezesem Polskiego Związku Kobiet Katolickich

O fenomenie bycia kobietą, zadaniach jakie stoją przed niewiastami, a także o treściach zawartych w wydawanym od 27 lat piśmie dla pań opowiada Maria Wilczek, honorowa prezes Polskiego Związku Kobiet Katolickich, członkini Krajowej Rady ds. Duszpasterstwa Kobiet i redaktor naczelna „Listu do Pani”.

Jest Pani redaktorem naczelnym miesięcznika „List do Pani”. Jak zrodził się pomysł wydawania takiego pisma dla kobiet?

Maria Wilczek: Pomysł zrodził się niegdyś ze zrozumienia potrzeby wielu kobiet wierzących, które chciały mieć adresowane do nich pismo, niosące treści wynikające z ewangelicznego przesłania. A takiego pisma nie miały, odkąd przestał się ukazywać, niewielkiego formatu i skromnej objętości, ale pełen wartościowych treści, „List” — adresowany do pań, a wydawany przez Podkomisję Episkopatu ds. Duszpasterstwa Kobiet. Ukazywał się on w 50 tys. egzemplarzy i trafiał do parafii, dystrybuowany bezpłatnie. Niestety, w latach 90., w ramach dostosowania struktur KEP do dykasterii watykańskich, wspomniana podkomisja przestała istnieć, tym samym przestał też ukazywać się „List”. Na szczęście działał już, powołany m.in. z inicjatywy sekretarz podkomisji, dziś nieżyjącej już Janiny Michalskiej, Polski Związek Zwykłych Kobiet. Przemianowany później na Polski Związek Kobiet Katolickich, przejął niektóre działania podkomisji, np. organizowanie pielgrzymek na Jasną Górę i do sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. PZKK rozpoczął też wydawanie — niestety, niesponsorowanego już — „Listu do Pani”. Czasopismo, które zaczęło się ukazywać w lutym 1993 roku, miało więc bardzo skromną szatę. Składało się z ośmiu zaledwie, pozbawionych ilustracji, stron formatu A4. Jednak dzięki pomocy wielu osób oddanych „Listowi do Pani”, udało się przez kolejne lata powiększyć jego objętość do 48 stron, wzbogacić go o zdjęcia, kolorową okładkę, rozszerzyć wachlarz poruszanych tematów i zdobyć rzesze nowych czytelników. Niewątpliwym atutem pisma jest zespół naszych znakomitych autorów. A piszą do nas od lat m.in. pisarz i poeta Piotr Wojciechowski, utalentowane dziennikarki Alina Petrowa-Wasilewicz, Ewa Babuchowska, Dobromiła Salik, ostatnio również Lidia Dudkiewicz i Lidia Molak, psycholog i pedagog ks. prof. Romuald Jaworski, a także Alicja Szubert-Olszewska i prof. Dorota Kornas-Biela z KUL. Wiele lat pisywała do naszego miesięcznika dziś śp. Barbara Wachowicz.

Jakimi tematami pismo, które, jak łatwo wyliczyć, istnieje już 27 lat, chce przyciągnąć czytelniczki?

Jest ono poświęcone sprawom wiary, ale również polskim tradycjom religijnym i patriotycznym. Piszemy o kształtowaniu rodzinnych więzi, o roli i powołaniu kobiety, o miłości, przyjaźni, wychowaniu dzieci. Przedstawiane są sylwetki kobiet świętych, ale i zwykłych, a jednocześnie niezwykłych, godnych naśladowania. Zamieszczane są w piśmie artykuły poświęcone polskim dziejom, ekologii, sztuce, reportaże z podróży, porady lekarskie, kulinarne, ale także listy i teksty czytelników, i oczywiście krzyżówka. Mamy też dział poświęcony poezji. Na łamach naszego miesięcznika pojawił się również cykl tekstów młodych matek, które dzielą się swymi doświadczeniami i przemyśleniami związanymi z macierzyństwem.

Oczywiście tematyka poszczególnych numerów „Listu do Pani” nawiązuje do roku liturgicznego i wydarzeń w Kościele. Teraz np., w związku z Rokiem św. Józefa, w kilku kolejnych numerach przeczytamy o cnotach św. Józefa godnych naśladowania.

Jak wygląda dystrybucja gazety?

Mamy kilkaset wiernych prenumeratorek, które od wielu lat zamawiają nasze pismo dla siebie, ale często i dla swoich znajomych. Miesięcznik dociera dzięki życzliwości niektórych księży biskupów do kilku diecezji, jest sprzedawany w niektórych parafiach, a także podczas pielgrzymek i innych spotkań formacyjnych. No i są akcje szczególnych admiratorek pisma, np. jedna z nich od blisko dwóch lat wielu swoim znajomym z okazji świąt czy imienin ofiarowuje roczną prenumeratę „Listu do Pani”. To dzięki ogromnej życzliwości czytelniczek, ich listom, serdecznym słowom, ale przede wszystkim dzięki Bożej opiece, którą wyczuwamy i o którą się modlimy, nie tracimy nadziei, że miesięcznik nadal będzie istniał i rozwijał się, niosąc potrzebne treści.

Zadaniem PZKK jest m.in. obrona życia poprzez działania przeciwko cywilizacji śmierci. Ta tematyka jest nam bliska ze względu na comiesięczne modlitwy w obronie życia w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Jakie to są działania z waszej strony?

Wszystkie członkinie związku są głęboko przekonane o konieczności obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Bardzo wiele z nich podjęło duchową adopcję dziecka poczętego. W naszym piśmie nieustannie wracamy do wątków obrony życia, np. w marcowym numerze przedstawimy sylwetkę prof. Włodzimierza Fijałkowskiego, wielkiego obrońcy życia. Temat ten powraca podczas organizowanych spotkań, także w wypowiedziach członkiń na różnych forach. Ale muszę zaznaczyć, że obronę życia rozumiemy bardzo szeroko. Trzeba bronić życia nienarodzonych, ale także bardziej zdecydowanie jakości życia dzieci narodzonych, nad którymi winniśmy mieć pieczę. Uzbrajać je w odpowiedni system wartości, umacniając darem wiary, aby nam nie umknęły na niedozwolone ścieżki. Czyli obowiązkiem obrońców życia jest też obrona jakości życia rodzinnego, małżeńskiego. W tym środowisku kształtować się wszak będą poglądy przyszłych obrońców życia.

Odnieśmy się teraz do obecnej sytuacji w Polsce i działań ruchów feministycznych. Co Pani sądzi na ten temat?

Na pewno jest to sytuacja dramatyczna, gdy rzesza młodych kobiet, w imię źle pojmowanej wolności, domaga się prawa do zabijania dzieci nienarodzonych, kwestionując ich prawo do życia. Taka postawa nie jest, jak sądzę, zjawiskiem powszechnym, lecz dotyczy często wąskiego grona kobiet pogubionych i głęboko nieszczęśliwych. Niemniej ostatnie wydarzenia wymagają od kobiet wierzących zdecydowanej postawy obrończyń życia. Potrzebne są silne niewiasty modlitwy i czynu, które będą dawały świadectwo wierności Panu Bogu i w tej podstawowej kwestii, jaką jest obrona życia.

Uczęszczając niegdyś przez dziesięć poniedziałków na rekolekcje Odnowy w Duchu Świętym widziałam pełen kościół młodych kobiet, które klęczały przed Najświętszym Sakramentem, wsłuchiwały się w słowo rekolekcjonisty, a potem dzieliły się swoimi doświadczeniami. Myślę, że nadszedł czas, w którym coraz więcej młodych kobiet zdaje sobie sprawę, że wiara to nie jest odklepywanie modlitewek, ale to postawa wierności Bogu, przejawiająca się w nieustannym kształtowaniu życia zgodnie z Jego słowem.

Jaka powinna być kobieta we współczesnym świecie?

Powinna być osobą świadomą swej godności wynikającej z faktu, że Bóg zaprosił ją do współpracy, obdarzając darem macierzyństwa. Powinna być osobą modlitwy i czynu, stale rozwijającą się, pogłębiającą w sobie wiarę, nadzieję, miłość — i odwagę. Znającą cel, do którego zmierza, i nieprzestającą do niego dążyć. Wdzięczną za dary i obdarowującą. Może pomocny mógłby być mój pomysł, który z uśmiechem przedstawiłam kiedyś paniom, by każda miała swój program: BABA. Jego nazwę tworzyłyby pierwsze litery czterech słów: bronić, atakować, budować, afirmować. Kobieta powinna bowiem wiedzieć, czego chce bronić w sobie, w swojej rodzinie, w życiu społecznym. Musi być świadoma, jakim zjawiskom jest przeciwna, jakie chce atakować. Musi też wiedzieć, co chce budować, jakie relacje z Bogiem, z mężem, z dziećmi, jakie w środowisku pracy... W końcu — jaką postawą powinna afirmować, jak świadczyć o istotnych w jej życiu wartościach.

Niezwykle ważnym zadaniem, jakie stoi nie tylko przed kobietą, ale także jej mężem, jest wychowanie dzieci...

O tak, od właściwego podjęcia i kontynuowania tego zadania w znacznej mierze zależy przyszłość dziecka. Dlatego ważne jest, by rodzice poszerzali swoją wiedzę na temat poszczególnych etapów jego rozwoju. Aby wiedzieli dobrze nie tylko, jak je ubrać, jak żywić, na jakie badania lekarskie się stawić, ale i co, na poszczególnych etapach, jest ważne dla jego rozwoju psychicznego czy duchowego. Jak z nim prowadzić rozmowę, czym są dla niego zajęcia plastyczne, czym zabawa i jak im w niej towarzyszyć. Moim zdaniem należy pomyśleć o poszerzeniu wiedzy rodziców w tym zakresie, słowem — o akcji wychowania wychowawców małego dziecka. Ważne jest, aby rodzice nie byli poczciwymi, karcącymi nudziarzami. Matka i ojciec muszą być kochającymi, ale też interesującymi przewodnikami dla dziecka, wtedy więź rodzinna będzie głębsza, a oddziaływania pedagogiczne skuteczniejsze.

A są jeszcze dodatkowe korzyści dla samych rodziców. Powiedzenia małych dzieci są nieraz tak pełne wdzięku i mądrości, że mogą nimi pouczyć i dorosłych. Moja wnuczka Maria, mająca wówczas trzy i pół roku, modliła się za swojego kuzyna, takimi słowami: „Panie Boze, zeby Filip był zdlowy i święty”. Jakże pouczyła dorosłych! O zdrowie modlimy się często, a o świętość — własną i bliskich?

I jeszcze jedna uwaga. Matki powinny wiedzieć, że ich działania należy rozpatrywać w kategorii twórczości. Czy pracują zawodowo, czy tylko strzegą domu, wychowując dzieci, są twórcze. One mogą tworzyć, razem z mężem, szczęśliwą rodzinę, tworzyć piękny dom, tworzyć atmosferę, w której dzieci mogą wewnętrznie się rozwijać, współtworzyć kulturę chrześcijańską.

Jakie życzenia złożyłaby Pani czytelnikom „Opiekuna”?

Życzę, żeby zawsze pamiętali, że są ukochanymi dziećmi Pana Boga, że zostali przez Niego obdarowani bardzo wielkimi bogactwami. Życzę, aby byli ludźmi wdzięczności, umieli dziękować Bogu i ludziom. Żeby byli ludźmi modlitwy i czynu, które niosą siłę i radość. I ludźmi dobrego serca. Życzę szczęścia dla ich rodzin. I żeby nie zapominali dzielić się z innymi nadzieją, której tak nam teraz potrzeba. Niech będą poszukiwaczami piękna, które może być odnajdywane w różnych formach i przestrzeniach.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama