Powrót bohaterów

Kolejne ofiary terroru komunistycznego zostały zidentyfikowane po ekshumacjach na warszawskich Powązkach

Kolejne ofiary terroru komunistycznego zostały zidentyfikowane po ekshumacjach na warszawskich Powązkach. Swoje groby będą wreszcie mieli bohaterscy dowódcy oddziałów AK i WiN: mjr Hieronim Dekutowski „Zapora” i mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”.

Na pozór była to zwyczajna konferencja prasowa z dziesiątkami telewizyjnych kamer, mikrofonów i tłumem dziennikarzy. Ale przejmująca cisza, w której w porządku alfabetycznym padały nazwiska kolejnych dziewięciu zidentyfikowanych osób, wskazywała na to, że dzieje się coś niezwykłego i doniosłego. Ofiary to zamordowani przez komunistyczny aparat państwowy bohaterowie, zidentyfikowani teraz, po przeprowadzonych przez IPN ekshumacjach. Rodziny zamordowanych szukały ich grobów ponad 60 lat, realnie państwo zaczęło im w tym pomagać dopiero kilka lat temu. Osoby, które miały zniknąć z polskiej historii, powróciły. – Każde kolejne nazwisko powoduje, że to, co chcieli osiągnąć zbrodniarze, czyli zapomnienie, zostaje przezwyciężone. Powracają ludzie, powraca historia ich życia – mówi Łukasz Kamiński, prezes IPN. Ci z przyjaciół i rodzin zamordowanych, którzy dożyli tej chwili, nie mogli ukryć wzruszenia. Ale czy kogoś dziwią ich łzy?

„Ł” jak doły śmierci

Zidentyfikowane osoby ekshumowano w kwaterze „Ł” (zwanej Łączką) Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie, gdzie grzebano pomordowanych przez organa bezpieczeństwa publicznego w latach 1945–1956. Prace na tym terenie rozpoczęto w ubiegłym roku. Są one częścią realizowanego ogólnopolskiego projektu badawczego „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944–1956”. Prowadzi je Zespół do Spraw Poszukiwań Miejsc Pochówku Ofiar Terroru Komunistycznego 1944–1956, powołany w wyniku porozumienia między ministrem sprawiedliwości, prezesem IPN oraz sekretarzem generalnym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w listopadzie 2011 r. Mają na celu naukowe ustalenie faktów, miejsc i zdarzeń reżimu stalinowskiego, a także – spełnienie oczekiwań wielu tysięcy rodzin ofiar komunizm, które od dawna bezskutecznie poszukiwały miejsc spoczynku swoich bliskich. – Wyrażam wdzięczność za identyfikację i wszelkie związane z nią prace, a także za wystawienie pomnika upamiętniającego ofiary na Łączce – mówi Anna Tasiemska, wnuczka Władysława Borowca „Żbika”. – Dzięki pomnikowi trzy lata temu po raz pierwszy odnalazłam nazwisko mojego dziadka w internecie. Cieszę się, że żyję w kraju, który upomina się o swoich obywateli. – Bez pasji, determinacji i zaangażowania pracujących przy ekshumacjach osób działania identyfikacyjne nie byłyby możliwe – dodaje Krystyna Fronczak, siostrzenica „Zapory”.

Genetyka służy historii

Do tej pory na warszawskiej Łączce ekshumowano 194 osoby, a zidentyfikowano 16. W całym kraju na podobnych do Łączki cmentarzach, m.in. we Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku, ekshumowano szczątki w sumie 531 osób. One czekają na identyfikację. – Mamy wiedzę, doświadczenie, kompetencje i przygotowanie, aby dostarczyć materiałów i dowodów identyfikacyjnych i przywracać tożsamość dotychczas bezimiennym – podkreśla prof. Andrzej Ciechanowicz, rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, w którym m.in. dokonuje się ekspertyz dotyczących ekshumacji. – Analiza porównawcza DNA jest możliwa dzięki reprezentantom rodzin spokrewnionych z zabitymi. To, że kolejnym osobom jest przywracane imię, twarz i tożsamość, to wynik pracy wielu zaangażowanych w nią osób. W ciągu 11 miesięcy prac na Powązkach zebrano materiał porównawczy od 300 spokrewnionych z zamordowanymi osób i stworzono 100 profili DNA osób ekshumowanych. Materiał genetyczny pobierany był również od zmarłych, m.in. przy identyfikacji szczątków doczesnych mjr. „Zapory” korzystano z materiału pobranego z grobu jego rodziców.

Odnalezieni bohaterowie

Kim byli zidentyfikowani ostatnio działacze polskiego podziemia patriotycznego? Wszyscy skazani wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie na karę śmierci zostali zamordowani strzałem katyńskim, w potylicę z bliskiej odległości, w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Teraz poznaliśmy nazwiska następujących bohaterów: Władysław Borowiec „Żbik”, Henryk Borowy-Borowski „Trzmiel”, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, Zygfryd Kuliński „Albin”, Józef Łukaszewicz „Walek” („Kruk”), Henryk Pawłowski „Henryk Orłowski” („Długi”), mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, Wacław Walicki „Druh Michał”, Ryszard Widelski „Irydion” („Wiara”). Przykładowo szczątki dowódcy 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza, na którym wyrok śmierci wykonano 8 lutego 1951 r. w warszawskim więzieniu na Mokotowie, odnaleziono w drugim etapie ekshumacji w maju tego roku. Jego ciało wrzucono do dołu twarzą do ziemi, a stan zachowania jego czaszki wskazuje na to, że strzał musiał zostać oddany z bardzo wysoka. Zdaniem historyka dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka, zdaje się to potwierdzać przekazy, mówiące, że kat odprowadzał skazańców do piwnicy i tam, stojąc wyżej, oddawał strzał. Tego typu obrażenia, wskazujące na oddanie pojedynczego strzału z pozycji powyżej więźnia, ma także czaszka mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, cichociemnego, dowódcy oddziałów AK i WiN. Jego szczątki odnaleziono w dole nr 16, znajdującym się tuż przed pomnikiem upamiętniającym ofiary stalinowskiego terroru wraz z siedmioma innymi szkieletami. Z tego dołu zidentyfikowano już dwóch jego towarzyszy z oddziału, których zamordowano wraz z „Zaporą” 7 marca 1949 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie. – „Nie jesteśmy żadną «bandą», jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. Niejeden z waszych ojców i braci jest z nami” – mówił do żołnierzy mjr „Łupaszka” w marcu 1946 r.

Los żołnierza wyklętego

W latach powojennych zginęło w walce lub zostało zamordowanych przez NKWD i UB ponad 20 tys. żołnierzy podziemia niepodległościowego. Miejsca pochówków wielu tych bohaterów są do dzisiaj nieznane. Nie da się dokładnie policzyć, ile osób zmarło na skutek represji, jakim ich poddano. Byli maltretowani w więzieniach, obozach pracy, część deportowano do Związku Sowieckiego, gdzie trafili do łagrów. Okrucieństwo tego, co przechodzili przed śmiercią, ukazują tragiczne losy choćby wspomnianego już Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”, oficera AK, Delegatury Sił Zbrojnych i Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, kawalera orderu Virtuti Militari. Był ochotnikiem w wojnie obronnej 1939 r., później należał do elitarnej jednostki cichociemnych. Jako dowódca 1. kompanii 8. Pułku Piechoty Legionów AK, od stycznia do lipca 1944 r. przeprowadził kilkadziesiąt akcji zbrojnych na terenie Okręgu Lubelskiego AK. W czasie akcji „Burza” ochraniał sztab komendy okręgu. W sierpniu podjął nieudaną próbę przedostania się na pomoc walczącej Warszawie. Na początku 1945 r. zgodnie z postanowieniem Komendy Okręgu AK Lublin skoncentrował żołnierzy zagrożonych aresztowaniami i przeprowadził wiele akcji odwetowych wobec wojsk NKWD i komunistycznych władz. Od czerwca 1945 r. dowodził wszystkimi oddziałami leśnymi w Inspektoracie Lublin DSZ. Odpowiadał za dywersję i przeprowadzał akcje wymierzone w aparat represji, a po ogłoszeniu przez komunistów amnestii w lutym 1947 r. zaprzestał prowadzenia akcji zbrojnych i w czerwcu się ujawnił. Przeszedł okrutne śledztwo w centralnym więzieniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Skazany na siedmiokrotną karę śmierci. Gdy go mordowano, miał połamane żebra, wybite zęby, wyrwane paznokcie. Został zamordowany 7 marca 1949 r. Teraz okazało się, że to trumnę ze szczątkami mjr. Dekutowskiego niesiono jako pierwszą po ubiegłorocznym etapie ekshumacji. – W ten symboliczny sposób „Zapora” stanął na czele oddziału, by z tych dołów hańby, dołów śmierci wyprowadzić żołnierzy – mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN.

Największa polska akcja

Zespół do Spraw Poszukiwań Miejsc Pochówku Ofiar Terroru Komunistycznego 1944–1956 ma za sobą już m.in. obszerne prace na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu, gdzie ekshumowano i ponownie z honorami pochowano ciała 350 więźniów skazanych przez powojenne władze i zidentyfikowano większość z nich. Przed komisją w tym roku jest jeszcze kilka prac, m.in. kontynuacja identyfikacji ekshumowanych ofiar w Poznaniu oraz w Gdańsku, gdzie poszukiwano m.in. grobu Inki, bohaterskiej osiemnastolatki, działaczki AK, którą komunistyczne władze po brutalnym śledztwie zamordowały w 1946 r. Planowane są także prace przygotowawcze do działań na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie. – Nie jesteśmy w stanie być wszędzie tam, gdzie nas oczekują – mówi jeden z przedstawicieli komisji. – Informacje o owocach naszej pracy powodują, że bardzo wiele miast zwraca się teraz z prośbą o przebadanie różnego rodzaju terenów: dziedzińców banków, urzędów, siedzib policji czy przedszkoli. Chcą mieć pewność, że zwłoki naszych bohaterów spoczywają godnie. Miejmy nadzieję, że znajdą się środki, by tę wolę mieszkańców i władz spełnić. By przywrócić pamięć o bohaterach, o których Polska miała zapomnieć.


 

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama