• Przewodnik Katolicki

Spokojnie i z pokorą

Hasła wykrzykiwane obecnie w przestrzeni publicznej nie ułatwiają znalezienia dobrych rozwiązań. Potrzeba spokoju i dialogu, a nie przekrzykiwania się nawzajem

Czy osoba wierząca, która szuka zrozumienia tego wszystkiego, co się obecnie dzieje w Polsce, znajdzie jednoznaczną interpretację tych wydarzeń w tym wydaniu „Przewodnika”? Nie, nie znajdzie. Nasz zespół redakcyjny uznał, że sprostanie takiemu zadaniu jest dzisiaj niewykonalne. Zjawisko, z jakim mamy do czynienia, jest bardzo złożone, a wszelki pośpiech wydaje się nie na miejscu. Tak też zrozumieliśmy apel biskupów, którzy wezwali „do podjęcia rzeczowego dialogu społecznego”. Jeśli bowiem taki dialog ma się rzeczywiście dokonać, musimy najpierw wszyscy wzajemnie siebie posłuchać. Brak tego zasłuchania i przedwczesne kategoryczne wyrokowanie może zniweczyć wszelki dialog i doprowadzić do jeszcze większej przemocy.

Czy to znaczy, że teraz zupełnie nic pewnego powiedzieć nie można? Tak, można, a nawet należy. Przede wszystkim to, co w tym samym apelu biskupi zaznaczyli już na początku, że „wołanie Kościoła o ochronę, także prawną, życia każdego człowieka, również nienarodzonego, [jest] zgodne z przykazaniem «Nie zabijaj»” oraz że „przykazanie miłości nakłada na nas ważny obowiązek troski, pomocy i ochrony, której potrzebują matki i rodziny przyjmujące i wychowujące chore dzieci”. Bez tych dwóch wstępnych założeń dialog o obronie życia w Kościele i z Kościołem jest zwyczajnie niemożliwy. Byłby on sprzeniewierzeniem się nie tylko Ewangelii, ale także prawu naturalnemu, które w obu przypadkach mówi to samo: życie człowieka jest wartością fundamentalną. Dlatego chciałbym powtórzyć to, co pisaliśmy już w naszym tygodniku: wyrok TK nie mógł być inny. I jest to wyrok dobry. Jest jednoznacznym potwierdzeniem — niezależnie od oceny politycznego statusu TK — że polska konstytucja stoi w obronie godności każdego człowieka, a przede wszystkim tego najbardziej niewinnego i ubogiego.

Bardzo prawdopodobne jest jednak również to — takie wstępne założenie przyjęła nasza redakcja — że zjawisko społecznej reakcji na wyrok TK ma kilka ważnych wymiarów (choć ktoś mógłby na pewno dopisać ich więcej):

  1. Głęboko zaawansowane zlaicyzowanie i etyczna liberalizacja młodzieży i znacznej części całego społeczeństwa polskiego.
  2. Coraz bardziej jednoznaczny znak sprzeciwu, jakim staje się moralne nauczanie Kościoła katolickiego w kontekście narastającej liberalizacji obyczajowej.
  3. Nasilanie się podziałów społecznych, które wynikają z nieodpowiedzialności polityków prowadzących coraz ostrzejszą walkę polityczną oraz przyłączających się do zaostrzania debaty publicznej ważnych lub wpływowych postaci Kościoła. Podziały te narastają także z powodu nieodpowiedzialnego używania mediów społecznościowych oraz braku politycznej woli propagowania dialogu społecznego w sposobie rozwiązywania konfliktów społecznych.
  4. Brak właściwego procedowania zmian prawa dopuszczającego aborcję, które zakładałoby szeroki dialog społeczny, debatę polityczną oraz rozsądne uwzględnienie przekonań i nastrojów społecznych w stopniowym osiąganiu większego dobra wspólnego. Wyrok TK nie powinien zostać ogłoszony w czasie szczytu pandemii.
  5. Zbytnie zbliżenie — tak jest ono widziane w odbiorze społecznym — Kościoła instytucjonalnego i partii rządzącej. Nadużywanie autorytetu Kościoła w celach politycznych. Nadwyrężony autorytet moralny Kościoła wynikający z ujawnienia nadużyć seksualnych przez niektórych duchownych oraz ze sposobu rozliczania się z tym problemem w Kościele.
  6. Skrajne upolitycznienie Strajku Kobiet. Tak szeroka reakcja społeczna na wyrok TK nie może być jednak prosto zakwalifikowana do działań skrajnej lewicy, nawet jeśli to właśnie skrajna lewica skutecznie wykorzystuje go do własnych celów politycznych.  

Czy apel biskupów nie jest wezwaniem do takiego właśnie wielostronnego przyjrzenia się całemu zjawisku i to w sposób spokojny i pokorny? „Wszystkich uczestników debaty społecznej prosimy o dogłębne analizowanie przyczyn zaistniałej sytuacji i szukanie dróg wyjścia w duchu prawdy i dobra wspólnego, bez instrumentalizowania spraw wiary i Kościoła” — czytamy w Apelu Rady Stałej Episkopatu Polski. Zaprezentowane tutaj punkty są oczywiście tylko pewną propozycją naszym zdaniem rzetelnego przyjrzenia się temu, co chyba nas wszystkich zaskoczyło swoją skalą i intensywnością emocjonalną. W tym wielowymiarowym kluczu chcemy więc zupełnie wstępnie i bez kategorycznego wyrokowania przeanalizować to, co się dzieje na ulicach polskich miast, a szczególnie w umysłach i sercach młodych Polaków.

I na sam koniec napiszę o tym, co chciałbym, aby najbardziej pozostało w naszej wyobraźni po lekturze tego bardzo smutnego i trudnego wydania „Przewodnika Katolickiego”. Chciałbym, aby każdy z naszych Czytelników, gdzieś najgłębiej w swoim sercu, pozostał przede wszystkim z przesłaniem życia i  śmierci Chiary Corbelli Petrillo (s. 40). Tak, to co ona zrobiła, było heroizmem. Nauka Kościoła nie zmusza oczywiście kobiet do oddania życia, jeśli jest ono zagrożone z powodu ciąży. Ale to nie znaczy, że nie zachęca, aby iść śladem Chrystusa Ukrzyżowanego do końca. Chiara poszła... Swoje życie oddała. Czy była kobietą szczęśliwą? Tylko ona o tym wiedziała. Wszystko w jej życiu mówi jednak, że tak właśnie było. Że w swoim „tak” wobec Ewangelii życia w pełni odnalazła także własne życie. Nawet jeśli przedwcześnie zakończyło się ono śmiercią, śmiercią z miłości.

Wszelkie kompromisy polityczne mogą nas tylko zbliżać do tej radości życia oddanego w miłości. Nigdy jednak nie zastąpią serca ludzkiego, które uwierzy, że tak właśnie wygląda prawdziwe szczęście.

ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama