Za katechezą szkolną

O rozgraniczeniu lekcji religii i katechezy oraz jasne zdefiniowanie lekcji religii

W 1991 roku świeccy dydaktycy opracowali propozycję skorelowania niektórych przedmiotów szkolnych. Do tej pracy krytyczne uwagi zamieścił na łamach "Katechety" ks. Piotr Tomasik. Cytuję: "Propozycja rozgranicza nauczanie religii (ujęte w omawiany program nauczania) od katechezy. Wydaje się, że jest to błąd zasadniczy, gdyż cała nauka religii - aby była skuteczna i kształtowała postawy wiary i moralności płynącej z wiary - ma stawać się katechezą. Nie bardzo zatem wiadomo, co autorzy propozycji rozumieją pod terminem «katecheza» i jak ona ma się do przedstawionego materiału nauczania". [ 1 ]

Także, według mnie, takie rozgraniczenie nie powinno mieć miejsca.

Tymczasem w swych nowszych publikacjach ks. Piotr jakby (?) zmienił pogląd i obecnie posługuje się zdaniami, które nie tylko różnicują, ale wprost przeciwstawiają sobie katechezę i lekcję religii ("mówienie o katechezie w szkole nie ma sensu", "samo szkolne nauczanie religii nie jest katechezą", "pełnej katechezy zasadniczo nie da się przeprowadzić w szkole"... ). Staram się zrozumieć intencję Autora, niemniej takie sformułowania - według mnie - stają się niebezpieczne. Mogą sugerować, zwłaszcza w obliczu występujących trudności, możliwość pozakatechetycznego ujęcia katolickiej lekcji religii. Mogą także prowadzić do sytuacji, w której całkowicie zostanie zakwestionowany związek katechezy i lekcji religii. Jest to - moim zdaniem - obawa uzasadniona. Przykładem może być włoskie nauczanie religii, które, przynajmniej teoretycznie, odcięło się od katechezy i stało się czymś w rodzaju "filozofii religii dla dzieci i młodzieży". [ 2 ]

Wierzę, że ks. Piotr daleki jest od takiej koncepcji.

ISTOTA  SPORU

Nasz spór dotyczy problemu: czy nauczanie religii w polskiej szkole możemy nazywać katechezą, czy nie. Pozostawiam wielkie rozważania (za czy przeciw wychowaniu religijnemu w szkole publicznej), [ 3 ] a zatrzymuję się wyłącznie na kwestii: jaki ma mieć kształt wychowanie religijne w polskiej szkole publicznej?

Moim zdaniem, szkolna lekcja religii powinna być katechezą i nie możemy w Polsce tworzyć lekcji religii, która taką nie będzie. Podobnie, jak używając terminów: "katecheza rodzinna" czy "katecheza parafialna", mam prawo (bez błędu ekwiwokacji!) posługiwać się pojęciem - "katecheza szkolna". Tego stanowiska pragnę bronić.

Ks. P. Tomasik podjął kwestię odróżnienia szkolnej lekcji religii od katechezy. Nie jest to - jego zdaniem - przeciwstawienie, ale zróżnicowanie. Nie można - według niego - mówić o katechezie w szkole, a jedynie o "katechetycznym charakterze lekcji religii". Przyznaję, że to określenie do końca nie jest dla mnie zrozumiałe. Trudno mi wyznaczyć granice tego "charakteru": co jeszcze jest, a co przestaje już być katechezą w szkole? Ta kwestia pozostaje otwarta.

Stanowisko ks. Piotra przeciwko "katechezie szkolnej" sprowadza się do następujących punktów: [ 4 ]

  1. W ramach koncepcji "katechezy szkolnej" pojawiają się trudności związane z brakiem w szkole funkcji inicjacyjnej, co z góry koncepcję tę przekreśla.
  2. Szkoła jest podmiotem nauki religii, a nie "miejscem" katechezy szkolnej.
  3. W szkole - w ramach zajęć - "lekcja religii" obecni są wierzący, "letni" i niewierzący, a "zróżnicowanie religijne klasy szkolnej", "rozwarstwienie klasy uczestniczącej w szkolnym nauczaniu religii" uniemożliwiają katechezę szkolną.
  4. "Koncepcja katechezy szkolnej (...) odsuwa regulacje systemowe", tzn. przeszkadza czy wręcz uniemożliwia tworzenie komplementarnej katechezy parafialnej.

MOJA  ODPOWIEDŹ

Formalnie. Moje poważne wątpliwości budzi stosowany przez ks. Piotra sposób argumentowania. Otóż, na poparcie swojej tezy posługuje się on zdaniami osób, które używają wprost (nawet w tytułach!) wyrażeń typu: "katecheza szkolna" czy "katecheza (katechizacja, katecheta) w szkole". Przypomnę, że są to osoby dla polskiej katechetyki znaczące: Jan Paweł II, H. Gulbinowicz, J. Stroba, G. Kusz, A. Długosz, K. Nycz, J. Charytański, M. Majewski, S. Kulpaczyński, R. Murawski, J. Bagrowicz, K. Misiaszek, A. Potocki, H. Wrońska, M. Cogiel, B. Kaczmarek, A. Offmański, T. Panuś, T. Miłek, B. Klaus i inni. Co więcej, ks. Piotr argumentując przeciw "katechezie szkolnej", sam kilkakrotnie używa w odniesieniu do szkoły terminów: "katecheza" czy "katecheta". [ 5 ]

Treściowo. Moje ustosunkowanie się do wymienionych wcześniej argumentów pragnę przedstawić w następującej formie.

Ad 1.  Trudności związane z funkcją inicjacyjną katechezy szkolnej

Katecheza szkolna nie jest jedynym środowiskiem kształtowania wiary. Nie musi realizować "w pełni" wszystkich funkcji katechezy. Żadna z pozostałych form (katecheza rodzinna, parafialna, grup...) samodzielnie nie tworzy tzw. "pełnej katechezy". Wymieniona funkcja inicjacyjna nie ogranicza się tylko do sakramentów. Bez wątpienia, inicjacja sakramentalna czy liturgiczna najlepiej odpowiada katechezie parafialnej, nie przeczy to jednak tworzeniu komplementarnej katechezy szkolnej i rodzinnej. Równocześnie jednak inicjacja chrześcijańska dotyczy m.in. wprowadzenia w życie modlitwy. Nikt nie wymaga, by modlitwa w szkole osiągała swą "pełnię", niemniej z całą pewnością posiada ona swoje znaczące miejsce w szkolnym wychowaniu religijnym.

Ad 2.  Szkoła podmiotem lekcji religii?

Utrzymuję stanowisko wielu katechetyków: Polska szkoła jest środowiskiem katechezy, nie jest natomiast jej podmiotem i nie współtworzy wychowania religijnego w znaczeniu aktywnym. Oznacza to, że - przynajmniej na dzisiaj - szkoła nie rości sobie praw do opracowywania programów (celów, treści, metod) czy wpływania na katechetów. Podmiotem aktualnego wychowania religijnego - co gwarantuje obecne prawo - jest wyłącznie Kościół.

Ad 3.  Różni odbiorcy katechezy szkolnej

Niestety, podobnie jak szkolne klasy, także i nasze rodziny czy parafie nie są idealnymi (jednolitymi) wspólnotami wiary. W takim znaczeniu - jak rozumie to ks. Piotr - praktycznie nigdzie nie ma "idealnej" czy "pełnej" katechezy. Każde środowisko jest zróżnicowane religijnie, co przecież nie przeszkadza, by odbywała się w nim katecheza. Wobec uczniów niewierzących pełni ona funkcję ewangelizacyjną, która - według samego ks. P. Tomasika - "ma charakter pierwszoplanowy".

Ad 4.  Czy katecheza szkolna uniemożliwia tworzenie katechezy parafialnej?

Nazwanie tego, co dzieje się w szkole, wyłącznie "nauczaniem religii", nie zmieni w żaden sposób sytuacji. Nie odciąży katechetów-duszpasterzy, nie spowoduje, iż szybciej znajdą się ludzie (chęci, siły, czas) i środki (programy, podręczniki, sale, pieniądze itp.) na katechezę parafialną. Potrzeba czegoś innego.

Kończąc, pozwolę sobie na pewien cytat: "Kwestie terminologiczne leżą bardzo często u fundamentów jałowych sporów prowadzonych na terenie wielu nauk, również teologii. Jeśli na samym początku nie uświadomimy sobie, co rozumiemy przez konkretny termin, to będziemy spierać się o słowa, a nie o rzeczywistą ich treść". [ 6 ]

By konstruktywnie prowadzić dalszą dyskusję, potrzebne jest - ze strony przeciwników "katechezy szkolnej" - wyraźne rozgraniczenie lekcji religii i katechezy oraz jasne zdefiniowanie lekcji religii (nie będącej katechezą!). Można przy tym posłużyć się pozycjami włoskimi czy niemieckimi, pamiętając jednak, by nie przenieść na grunt polski tego, co nie wiąże się z naszym kontekstem. Szkoła włoska, niemiecka i polska - przynajmniej na razie - różnią się jeszcze znacznie. Inna jest także sytuacja społeczno-polityczno-religijna w tych krajach. Moim zdaniem, wyłącznie na podstawie dokumentów Kościoła i polskiej literatury katechetycznej opozycja: "katecheza - lekcja religii" nie znajdzie swych uzasadnień.


 1  Ks. P. Tomasik, Uwagi w sprawie korelacji treści katechezy i przedmiotów humanistycznych w klasie I szkoły średniej, "Katecheta" nr 2/1993, s. 76-77.

 2  We Włoszech po roku 1984 mówi się o nauczaniu religii katolickiej jako "elemencie kulturowym", bez którego nie jest możliwe zrozumienie włoskiej historii czy literatury. W założeniach odcięto się od "wychowania w wierze", od elementów przeżyciowych czy np. modlitwy. Okazuje się jednak, iż ani w teorii, ani w praktyce takiemu nauczaniu nie udaje się "wyzwolić" od katechezy. Por. interesującą, pod tym względem, książkę: K. Misiaszek, Koncepcja nauczania religii katolickiej w publicznej szkole włoskiej po Konkordacie z 1984 roku. Próba oceny, Warszawa 1999.

 3  Nie chodzi o zasadność wychowania religijnego w szkole (Czy ono w ogóle ma być?), ale o jego naturę (Jakie ma być?). Jednocześnie dostrzegam, że obie kwestie są ze sobą ściśle związane: obecność wychowania religijnego w szkole zależy od jego natury, np. przeciwnicy kościelnej katechezy chętnie zgodzą się na jej religioznawczy czy kulturowy wymiar, najlepiej ujmowany szeroko i bezkonfesyjnie.

 4  W różnych publikacjach wielokrotnie powtarzają się te same uzasadnienia (dlaczego?). Por. P. Tomasik, Nauczanie religii w publicznym liceum ogólnokształcącym wobec założeń programowych polskiej szkoły, Warszawa 1998, s. 142-168; tenże, Katecheza w misji ewangelizacyjnej Kościoła, "Katecheta" nr 6-7/1998, s. 14-18; tenże, Lekcja religii katolickiej: wybór między dwiema skrajnościami, "Katecheta" nr 7-8/1999, s. 92-93; tenże, Charakterystyka "Dyrektorium ogólnego o katechizacji, w: Katecheza Kościoła w świetle "Dyrektorium ogólnego o katechizacji", Kraków 1999, s. 57-61; tenże, Nauka religii wobec reformy, w: D. Jackowiak, J. Szpet (red.), Katecheza wobec zadań nowej szkoły. Materiały z sympozjum zorganizowanego w dniach 22 maja i 18 września 1999 r., Poznań 1999, s. 15-19.

 5  Por. Nauczanie religii w publicznym liceum..., s. 44, 60, 67, 110, 151, 154, 167, 168, 170, 173-174, 180, 184, 436, 437.

 6  Tenże, Katecheza w misji ewangelizacyjnej..., s. 10.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama