Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało…

Listopad nieuchronnie przybliża nas do końca roku liturgicznego. Jeszcze tylko kilka ostatnich niedziel i kilka mocnych świątecznych akcentów, a staniemy na progu Adwentu otwierającego nowy rok liturgiczny.

Listopad nieuchronnie przybliża nas do końca roku liturgicznego. Jeszcze tylko kilka ostatnich niedziel i kilka mocnych świątecznych akcentów, a staniemy na progu Adwentu otwierającego nowy rok liturgiczny. W pierwszym dniu listopada przeżywamy uroczystość Wszystkich Świętych. Dlatego poświęcamy jej tekst otwierający bieżący numer „Mszy Świętej”. Przy tej okazji warto podkreślić radość tej uroczystości. W liturgii tego dnia umysły i serca kierujemy bowiem ku tym wszystkim, którzy żyli przed nami, a w swoim życiu wypełniając wolę Bożą, osiągnęli już wieczne szczęście w niebie. Wspominamy nie tylko świętych oficjalnie uznanych przez Kościół, ale także wszystkich wiernych zmarłych, którzy już osiągnęli zbawienie i przebywają w domu Ojca. Dla nas, pielgrzymów, „jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy” (1 J 3,2). Zaś oni już poznali i rozkoszują się tym wszystkim, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, a co Bóg przygotował w niebie dla tych, którzy Go umiłowali (por. 1 Kor 2,9). W nich wszystkich widzimy też orędowników przed Bożym majestatem i przykład drogi do świętości godny naśladowania. Jest to zatem jedno z najbardziej radosnych świąt całego Kościoła – tego chwalebnego i tego pielgrzymującego, a w odsłonie kolejnego dnia, czyli wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych, również Kościoła oczyszczającego się i oczekującego na niebo, bo jako ochrzczeni wszyscy żyjemy nadzieją na wieczne szczęście w niebie.

Zaś mocno brzmiącym akordem zamykającym rok liturgiczny jest ostatnia jego niedziela – uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Jedna i druga uroczystość teologicznie są powiązane. Bo przecież radość wszystkich świętych płynie przede wszystkim z faktu przebywania u Boga, z osiągnięcia pełni życia w Bogu. Teologia podkreśla, że Kościół na ziemi jest początkiem niekończącego się święta w Niebiańskim Jeruzalem. A jest to możliwe dzięki dziełu zbawienia dokonanemu przez Chrystusa. On jest Tym, który prowadzi nas ku Bogu i ku wspólnocie świętych. On po to przyszedł na świat, cierpiał i umarł, a zmartwychwstając pokonał śmierć, „by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno” (J 11,52). Św. Bernard opat podpowiada, że Chrystus jest Głową pielgrzymującego Kościoła i że teraz „objawia się nam, nie jakim jest, ale jakim stał się dla nas; ukoronowany nie chwałą, ale cierniami naszych grzechów”. Jednak na końcu czasów „ukaże się Głowa w chwale, a wraz z nią zajaśnieją uwielbione członki”. Na okładce bieżącego numeru miesięcznika umieściliśmy XIV-wieczny fresk z kopuły baptysterium w Padwie, a ukazujący wspólnotę Kościoła zjednoczoną wokół Chrystusa Króla, nieprzeliczone zastępy, na czele których jaśnieje Maryja Dziewica – Matka Króla i Matka wszystkich świętych.

Niech zaproponowane w tym numerze treści będą pomocą, by listopadowa zaduma nad przemijaniem nie przesłaniała nadziei i radości ostatecznego przebywania tam, gdzie Chrystus przygotował nam miejsce. On przecież złożył obietnicę, że przyjdzie powtórnie i zabierze nas do siebie (por. J 14,1-3).

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama