Punkt wyjścia chrześcijaństwa

O niepojętym fakcie zmartwychwstania

Zmartwychwstanie Jezusa dość często pojmowane jest jako naczelny argument na rzecz wiary chrześcijańskiej. Istotnie, na tym fakcie się ona opiera; nie na darmo św. Paweł napisał: Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara (1 List do Koryntian 15,14). W związku z tym dla potwierdzenia wiarygodności chrześcijaństwa dowodzi się realności Jezusowego powrotu do życia. Wychodzi się w tym celu od wyraźnych informacji Nowego Testamentu na temat pustego grobu, zjawień się Zmartwychwstałego i obecnego od początku w pierwotnym chrześcijaństwie przekonania, że Jezus naprawdę powstał z martwych. Fakt zmartwychwstania jawi się jako jedyne wyjaśnienie tych zjawisk.

Z drugiej strony szereg ludzi wątpi, czy takie racjonalne dowodzenie jest możliwe i potrzebne. Niekoniecznie chodzi tu o niewierzących. Chrześcijanie tacy aprobują wiarę w Chrystusa cechującą Kościół pierwotny i uważają, że ich życie również powinno zostać przemienione przez spotkanie z Nim. W centrum stawiają jednak samą wiarę jako łaskę i warunek osobowej przemiany. Przyjmują Nowy Testament jako świadectwo o spotkaniu z Jezusem, ale mało interesują się racjonalnym uzasadnieniem podstaw wiary. Postawa taka kojarzy się zwłaszcza z luterańską teologią Rudolfa Bultmanna, który aprobując wiarę jako doświadczenie egzystencjalne nadające życiu sens, negował zarazem możność dotarcia poprzez księgi Nowego Testamentu do jej historycznych fundamentów. Wielu jednak chrześcijan bezwiednie przyjmuje podobną postawę, pojmując wiarę przeżyciowo, a mało zajmując się jej racjami.

Dość paradoksalnie oba opisane dotąd podejścia mają pewne punkty wspólne, które są zarazem ich punktami słabymi. Przy podejściu pierwszym, dowodząc na podstawie zmartwychwstania Jezusa słuszności wiary chrześcijańskiej, rozdziela się na dwa etapy zjawisko ze swej istoty jedno. Uznania świadectw o fakcie zmartwychwstania jest bowiem równoznaczne z wiarą w Zmartwychwstałego, i odwrotnie; tak samo uwierzenie w Jezusa jest równoważne ze stwierdzeniem, że zdolny był on czynić cuda.

Drugie podejście w tym jest do pierwszego podobne, że też oddziela wiarę od rozumnego przekonania. Różni się zaś odeń mniemaniem, iż egzystencjalna wiara może się obyć bez historii. Rozmija się tu ono z pewnymi faktami. Podważa na przykład historyczność Ewangelii — tymczasem da się drogą naukowych badań porównawczych wykazać, że są one zasadniczo biografiami w rodzaju biografii antycznych. To oznacza, że Ewangeliści zawarli w swych dziełach dane typu historycznego, a nie same interpretacje teologiczne. Wiarygodność historyczna Ewangelii potwierdza się też przy wielu szczegółach.

Druga wspólna cecha i wspólna słabość obu podejść polega na tym, że biorą za punkt wyjścia teksty Nowego Testamentu, czyli zapisy wiary i wiedzy jego autorów i w ogóle pierwszych chrześcijan. Od nich — z różnym skutkiem — posuwają się jakby pod prąd, by dotrzeć do Jezusa i Jego zmartwychwstania. Pozornie wszystko się zgadza, jak można by w ogóle rozumować inaczej? Jednakże powyższy schemat, odpowiadając naszemu punktowi widzenia, spojrzeniu kogoś, kto po dwóch tysiącleciach stara się dojść jak najbliżej Jezusa, spojrzeniu historyka, sprzeczny jest właściwie z porządkiem myślenia samych autorów Nowego Testamentu i pierwszych chrześcijan. Nie docierali oni do Jezusa, idąc mozolnie pod prąd czasu, lecz przeciwnie, najpierw doświadczywszy go bezpośrednio i naocznie, stopniowo formułowali i rozwijali świadectwo o nim. Udowadniać nie potrzebowali, poszukiwali natomiast objaśnienia.

Żeby dobrze zrozumieć tego rodzaju spojrzenie Nowego Testamentu na zmartwychwstanie Jezusa, trzeba na początku pojąć je jako pewien fakt, z jednej strony naoczny i oczywisty, z drugiej sprzeczny z oczekiwaniami ludzi i całym znanym im, wtedy jak i teraz, porządkiem świata. Nie chodzi tu tylko o problem psychologiczny uczniów, którzy po śmierci Jezusa ze strachu ukryli się, a dowiedziawszy się od kobiet, co widziały przy grobie, wiadomość tę zlekceważyli. Wydarzenie całkowicie nowego rodzaju w ogóle nie mogło bowiem zostać należycie opisane przez świadków dotychczasowym językiem ani też umieszczone w ramach dotychczasowych układów pojęć.

Właściwie wcale nie mogło być opisane, bo do tego świata nie należy. Dlatego Nowy Testament momentu zmartwychwstania jako takiego nie przedstawia — opisy dotyczą jego, zmysłami uchwytnych, konsekwencji. Ale i te opisy zawodzą. Z jednej strony Zmartwychwstały jest obecny w sposób najzupełniej realny i fizyczny, je rybę i może powiedzieć uczniom: „Obmacajcie Mnie i zobaczcie, bo duch mięsa i kości nie ma, a Ja mam, jak widzicie” (Łukasz 24,39; przekłady tego zdania są zwykle mało wyraziste). Z drugiej strony, spotykający Jezusa doświadczają inności, nie poznają go z początku, a poznawszy, czują lęk. Różnie go widzą i odbierają, dlatego w każdej Ewangelii świadectwa o spotkaniu ze Zmartwychwstałym przybierają inny kształt, bardziej się między sobą różniąc, niż informacje o Jego naukach i czynach za życia ziemskiego.

Nawet nazwy dla tego wydarzenia trzeba było dopiero wynaleźć. My je przyjmujemy, ale na początku wcale nie były gotowe. Termin „powstanie z martwych” (greckie anastasis ex nekron) dotyczy nadziei na swoistą reanimację zmarłych w dniu ostatecznym. „Wskrzeszenie” (od greckiego egeiro) oznaczało zbudzenie i podniesienie. Stan ciała zmartwychwstałego Jezusa opisano językiem zaczerpniętym ze starotestamentalnych relacji o objawieniu się Bożej chwały. Zajęcie miejsca po prawicy Ojca to refleks języka, jakim Biblia mówiła o królowaniu władcy z rodu Dawidowego.

Rozwój i rozmaitość świadectw o zmartwychwstaniu pojąć trzeba jako wynik stopniowego oswajania się z tym niepojętym zdarzeniem, dobierania języka, którym można by o nim mówić. (W podobny sposób szuka się w nauce języka dla zjawisk nowo odkrytych, jak na przykład świat kwantów). Dotyczy to zresztą całej odpowiedzi Nowego Testamentu na Jezusa. Po zmartwychwstaniu uczniowie instynktownie mogli już wiedzieć, kim on jest. Długo jednak trwało, zanim tę wiarę i wiedzę pełniej wypowiedziano. Fakt Jezusa i jego zmartwychwstania pozostawał bez zmian, dojrzewał natomiast i rozwijał się sposób mówienia o tym, co się stało. Najlepiej można to zrozumieć, towarzysząc od wewnątrz świadectwu Nowego Testamentu: od spotkania z niepojętym faktem po jego wyrażenie w języku wiary i świadectwa, od źródła do ujścia, od przyczyny do skutku. (1999)

Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama