Mistrzyni rozeznawania duchów

Recenzja książki "Przewodniczka wiary" o. Włodzimierza Zatorskiego OSB

W niewielkiej książeczce pod tytułem „Przewodniczka wiary” ojciec Włodzimierz Zatorski, benedyktyn tyniecki, pokazuje życie Maryi, w którym miały miejsce prawie wszystkie typowe doświadczenia egzystencjalne ludzkiego życia.

Oto poczyna się w Niej dziecko, które nie ma ojca. Anioł objawił Jej wprawdzie, że to Syn Boga — ale jak to powiedzieć ludziom? Jak to powiedzieć narzeczonemu? Rodzi Go w warunkach uwłaczających ludzkiej godności. Potem tułaczka u obcych, w Egipcie, ciężkie życie wdowy z dzieckiem, publiczne wystąpienia Jezusa, które ściągają na Niego nienawiść możnych, wreszcie Jego śmierć w pohańbieniu, jak przestępcy. Bez własnej woli znalazła się w konflikcie z tradycyjnie głęboko wierzącym środowiskiem. Można było zwątpić.

Maryja nie zwątpiła. Wszystko, co ją spotkało, przeżywała w postawie spokojnego zaufania Bogu. Owszem, pisze ojciec Włodzimierz — widziała więcej i rozumiała głębiej. Otrzymała dar, dawany zwykle ludziom pokornym. Teologia życia wewnętrznego nazywa go „darem rozeznawania duchów”. Jest to umiejętność rozróżniania znaków — które od Boga pochodzą, a które od Złego. Maryja miała dość odwagi, by uwierzyć, że to niezwykłe, co Ją spotkało, rzeczywiście od Boga pochodzi. Potem, gdy Syn już dorósł, miała także dość pokory, by wierzyć Jego słowom, mimo wszystkiego, co Jego i Ją spotykało.

Było to doświadczenie podobne do doświadczeń Abrahama i Mojżesza — pisze o. Zatorski. Poznali Boga przez Jego obietnicę, odpowiedzieli „tak” na Jego wyzwanie, a potem wytrwali, mimo że wszystko, co ich spotykało później, przemawiało przeciw nadziei. Maryja też poznała Boga przez Jego obietnicę, też odpowiedziała „tak” na Jego wyzwanie i też wytrwała. Postawa taka uważana jest przez ludzi za sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem. O. Włodzimierz nazywa go „ziemskim realizmem” i wskazuje, że jego źródłem jest lęk przed śmiercią i utratą znaczenia. Ten lęk to skutek niepełnego zawierzenia. Rodzi on pragnienie potwierdzenia siebie za wszelką cenę.

W perspektywie „ziemskiego realizmu” życie Maryi nie było życiem udanym. Wszystko odbywało się inaczej, niż oczekiwała. Szczególnie, jeśli uwzględnić oczekiwania związane z nadejściem Mesjasza, które musiały odcisnąć swe piętno także w Jej sercu, jak w sercu każdego Izraelity.

Maryja nosiła w sercu głębsze rozumienie swojej egzystencjalnej sytuacji — oparte na zawierzeniu w Bożą obietnicę. I to jest ten moment, który czyni nam Ją szczególnie bliską w naszych zmaganiach o wytrwanie w wierze. Bo my też jesteśmy dziećmi Bożej obietnicy i też doświadczamy boleśnie rozdźwięku naszej wiary i naszych oczekiwań z tym, co nas w życiu spotyka.

O. Włodzimierz podkreśla, że zawierzenie Bożej obietnicy nie oznacza ucieczki od rzeczywistości. Postawie „ziemskiego realizmu” przeciwstawia „realizm wiary”, który nakazuje wszystko, co nas spotyka, oglądać z perspektywy nieuchronnego końca. W tej perspektywie zawierzenie Bożej obietnicy okazuje się bardzo trzeźwą postawą, a tzw. zdrowy rozsądek okazuje się bardzo mało rozsądny. To „realizm wiary” bardziej trzyma się ziemi.

Wiara Maryi, przedstawiona z takiej ludzkiej perspektywy, zmusza czytelnika do postawienia sobie pytań o własną postawę wobec Bożych wyzwań. „Musimy sobie jasno powiedzieć — pisze o. Włodzimierz — że nikt i nic, także Matka Boża i więź z nią, nie może zastąpić nam osobistego zawierzenia Bogu i pójścia za nim”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama