Odrzucamy prozelityzm

O relacjach katolicko-prawosławnych na terenie Rosji

Stosunki między Kościołem katolickim a Cerkwią prawosławną na terenie byłego ZSRR, zarówno na szczeblu oficjalnym, w kontaktach między hierarchami, jak w konkretnych parafiach, nie układają się najlepiej, chociaż pojawiają się sygnały, że ulegają poprawie. Starają się o to zwłaszcza przedstawiciele Kościoła katolickiego.

— Na pierwszym posiedzeniu Konferencji Biskupów Katolickich Federacji Rosyjskiej przyjęliśmy dokument, w którym wskazaliśmy na konieczność podejmowania współpracy ekumenicznej przez Kościoły chrześcijańskie w Rosji — twierdzi bp Jerzy Mazur, przewodniczący Komisji Ekumenicznej Konferencji. — Naszym zadaniem jest obalanie murów podziału i braku zaufania, które utrudniają głoszenie Ewangelii. Odrzucamy prozelityzm, pojmowany jako nawracanie przemocą na daną wiarę, czy też nakłanianie i przyciąganie do niej niewłaściwymi środkami. Ale każdy człowiek ma prawo do przyłączenia się do Kościoła katolickiego, jeśli tylko tego pragnie.

Prawdą jest, że w Rosji Kościół katolicki należy do mniejszości wyznaniowych, a wierni rozrzuceni są po całym kraju. Oni mają prawo powrotu do wiary swoich przodków. Mają też prawo usłyszeć Ewangelię Chrystusa od kapłanów katolickich, zwłaszcza że pojawiły się takie możliwości. Podczas podróży po terenie mojej administratury spotkałem dwóch ekumenicznie nastawionych biskupów prawosławnych — w Magadanie i Błagowieszczeńsku. Biskup błagowieszczeński obiecał mi nawet, że gdy za dwa, trzy lata ukończy budowę własnej katedry, odda katolikom kościół, który teraz zajmuje.

Inni hierarchowie prawosławni, jak na przykład biskupi krasnojarski czy irkucki, nie są nastawieni przychylnie do Kościoła katolickiego. Zazwyczaj okazują obojętność i starają się „oficjalnie” nie zauważać jego istnienia. Nie korzystają z zaproszeń na uroczystości odbywające się w Kościele katolickim ani nie przysyłają na nie swoich przedstawicieli. Prawosławni księża często zajmują wrogą postawę wobec katolików. Zdarza się, że w odniesieniu do wiernych Kościoła katolickiego używają określenia „sekta”.

Również w europejskiej części Rosji kler prawosławny niechętnie odnosi się do katolików.

— Nie utrzymujemy żadnych kontaktów — mówi ksiądz Józef Zaniewski, proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia MNP na Małej Gruzińskiej w Moskwie. — Staraliśmy się je nawiązać, ale nasze inicjatywy trafiły w próżnię i nie spotkały się z odzewem. Wielu księży prawosławnych przychodzi na nasze uroczystości, ale czynią to nieoficjalnie.

W innych krajach postradzieckich relacje między Kościołem katolickim a Cerkwią prawosławną są podobne, choć dostrzega się sygnały, świadczące o tym, że mogą być one poprawne, a nawet braterskie.

— Nasze stosunki z Cerkwią prawosławną należącą do Moskiewskiego Patriarchatu od początku ułożyły się bardzo dobrze — twierdzi o. Benedykt Krok, karmelita, proboszcz parafii, a zarazem kustosz sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Berdyczowie na Ukrainie. — Księża prawosławni nie potraktowali nas jak wrogów czy konkurentów, ale jak przyjaciół. Dziekan berdyczowski ojciec Grigorij poparł nas, gdy staraliśmy się o zwrot świątyni. Interweniował w urzędach, starał się przekonać miejscowych decydentów, by zwrócili karmelitom ich własność. Gdy zorganizowaliśmy pikietę pod urzędem miasta, solidarnie przyłączył się do nas. Spotykamy się na wszystkich uroczystościach, a także prywatnie.

Pozytywne są relacje katolicko-prawosławne także w Szereszewie na Białorusi.

— Pierwsze kontakty z parafią prawosławną w Szareszewie, z którą sąsiaduję przez płot, nie były łatwe — wspomina proboszcz parafii Trójcy Świętej ks. Edward Łojek ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy. — Batiuszka obawiał się, że przyjechał z Polski misjonarz, który będzie nawracał wszystkich na katolicyzm. Moją obecnością przeraził się jeszcze bardziej, gdy zobaczył, że posługa katolickiego księdza nie sprowadza się wyłącznie do odprawiania nabożeństw, ale że polega przede wszystkim na prowadzeniu pracy formacyjnej, katechizowaniu dzieci i dorosłych, przygotowaniu do przyjęcia sakramentów. Cerkiew prawosławna, której władza komunistyczna zabroniła prowadzenia tego typu działalności, nie podejmowała ewangelizacyjnego trudu. Duchowni powtarzali więc teorie o ekspansywności Kościoła katolickiego, który zagraża Cerkwi. Z czasem jednak duchowni prawosławni przekonali się, że nie stanowimy dla ich Kościoła żadnego zagrożenia i prowadzimy duszpasterstwo głównie wśród katolików lub osób przyznających się do katolickich korzeni. Przekonał się o tym także mój sąsiad. Zmienił styl swego posługiwania i zaczął naśladować metody stosowane w Kościele katolickim.

W osadzie panuje straszny alkoholizm, kwitnie złodziejstwo. Walczyć z tymi plagami możemy tylko razem. Szereszewski batiuszka też to zrozumiał i obecnie nasze współżycie nie sprowadza się tylko do zdawkowych kontaktów. Wraz z wiernymi bierzemy udział we wszystkich parafialnych uroczystościach w siostrzanym Kościele. Podczas ostatniego odpustu naszą świątynię nawiedził władyka brzeski Konstanty, za co jesteśmy mu bardzo wdzięczni. Jest to symboliczny gest potwierdzający, że jesteśmy braćmi w wierze.

Spisał
Marek A. Koprowski

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama