Drogą maryjnych cnót: pobożność

Pobożność to nie dewocja, ale cnota, która jak każda inna kierowana jest przez roztropność

Święty Tomasz z Akwinu pisząc o darze pobożności, zaczyna od wyjaśnienia, czym jest pietyzm — naturalna cnota, która stanowi ludzki fundament szóstego daru Ducha Świętego. „Ponieważ zaś zadaniem pietyzmu — pisze Doktor Anielski — jest oddawanie usług i czci rodzicom, pietyzm w znaczeniu pobożności stanowi naszą cześć i służbę, którą pod wpływem Ducha Świętego składamy Bogu jako Ojcu”, i dodaje: „dar pobożności doskonali nas nie tylko w służbie Boga i w oddawaniu Mu czci, ale także w służbie i czci wszystkich ludzi jako dzieci Bożych”. Tak rozumiana pobożność to nie zamknięte oczy i nabożny wyraz twarzy, ale szczególna wrażliwość na natchnienia Ducha Świętego. Ów wielki teolog przekonuje nas, że pobożność nie ma nic wspólnego z dewocją czy zabobonem, wręcz przeciwnie jest cnotą-darem, która porządkuje nasze obowiązki we właściwym, tj. Bożym kluczu. Zobaczmy, że maryjna pobożność to przede wszystkim podróż z Nazaretu do Ain Karim — to zacienienie Duchem Świętym, który nie izoluje, ale posyła do drugiego człowieka, w tym przypadku do ciężarnej Elżbiety. Owocem prawdziwej pobożności jest radość, jak ta, z której utkany jest hymn Magnificat. Pobożność Niepokalanej to również wypełnianie obowiązków tych codziennych, jak owijanie Dziecięcia w pieluszki, dbanie o to, by Jezus „czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 52) i tych religijnych: ofiarowanie Jezusa w Świątyni, pielgrzymowanie do Jerozolimy, wierne wypełnianie wszystkiego według Prawa Pańskiego (por. Łk 2, 39). Naśladowanie tej cnoty uczy nas wiary praktykującej, każda inna jest fałszywą drogą, o czym z mocą przypomina nam św. Jakub: „Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków” (Jk 2, 18). Święty Paweł natomiast przestrzega przed drugą skrajnością, mówiąc o ludziach, którzy okazują pozór pobożności, wyrzekając się jej mocy (por. 2 Tm 3, 5).

Gdy w naszym życiu zauważymy, że znosi nas w kierunku tych skrajności, warto poprosić Niepokalaną o interwencję, by dbała również o nas — swoje dzieci, abyśmy czynili postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi. Wraz z nią można zakasać rękawy i odważnie podjąć w duchu wiary, tj. pobożnie, swoje życiowe obowiązki. Pełnić wolę Boga, to po raz kolejny umocnić się w powołaniu, popatrzeć na twarz męża, żony, dzieci — w twarze najbliższych i dostrzec w nich godność dzieci Bożych. Jeśli tę godność depczą, walczyć o nią przed Bogiem jak św. Monika walczyła o swojego Augustyna. Jeśli jesteś kapłanem czy osobą konsekrowaną, ucz się maryjnej walki o nieśmiertelną duszę każdego człowieka. Modlitwa, post, pokuta — to pobożny oręż, który Niepokalana daje nam do ręki za każdym razem, gdy interweniuje, przychodząc na ziemię (Fatima, Lourdes). Nie zapominajmy o zaleceniu, jakie zaprawiony w bojach Apostoł Narodów zostawił swojemu uczniowi Tymoteuszowi:

„Sam zaś ćwicz się w pobożności! Bo ćwiczenie cielesne nie na wiele się przyda; pobożność zaś przydatna jest do wszystkiego” (1 Tm 4, 7).

Niecałe dwa millenia później inny wychowawca i apostoł świeckich św. Josemaria Escriva woła do Ciebie i do mnie:

„Kształtuj w sobie solidną i czynną pobożność, wyróżniaj się w nauce, gorąco pragnij być apostołem w swoim zawodzie. A obiecuję ci, iż mocą owej formacji religijnej i naukowej osiągniesz szybki i wszechstronny rozwój” (Droga 346).

Trzymajmy świętych za słowo...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama