Śmierć to początek, nie koniec

Rozważanie na Dzień Zaduszny - Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych

Śmierć to początek, nie koniec

Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych możemy odczytywać i przeżywać na dwóch płaszczyznach. Myślę tu o płaszczyźnie przemijalności i wieczności. One spinane są niczym klamrą całym bogactwem miłości. W ramach tej pierwszej „dziś” możemy przeżywać nostalgicznie. Gdy doświadczamy przemijalności niejako namacalnie, może rodzić się w nas żal, ból i smutek po tych, którzy już odeszli, a których groby nawiedzamy. Tu, przy ich doczesnych szczątkach, możemy zapalić znicz, położyć kwiaty. W tym listopadowym okresie wspominamy naszych bliskich, znajomych i co roku doświadczamy, że lista tych, co odeszli, ciągle się wydłuża. Może w ostatnich miesiącach czy tygodniach pożegnaliśmy kogoś bardzo bliskiego? Jeśli tak, to może przepełniać nas smutek. Te dni ujawniają prawdę o ludzkiej miłości i pamięci, szacunku i życzliwości. Miłość jest silniejsza niż śmierć. Cmentarze, pełne światła i kwiatów, ale przede wszystkim pełne odwiedzających, są tego dowodem. To miłość przynagla nas do odwiedzin miejsc spoczynku zmarłych i modlitwy za nich. Ale jest jeszcze inna płaszczyzna — płaszczyzna wieczności, wiary, nadziei. I w tej perspektywie najpierw za autorem Księgi Mądrości musimy powtórzyć: „(...) dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka”. Na owej płaszczyźnie wieczności, z wiarą za św. Pawłem możemy powiedzieć: „Chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się (...), bo Ten, który wskrzesił z martwych Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam”. W tej perspektywie, na takiej płaszczyźnie, śmierć nie jest definitywnym końcem, nie jest katastrofą; nieodwracalnym przeznaczeniem. W tej perspektywie śmierć jest początkiem, a nie końcem życia. Taka postawa domaga się jednak wiary — wiary w zmartwychwstanie. Tę wiarę wyrażamy i umacniamy naszą modlitwą za zmarłych, modlitwą w kościele i na cmentarzu.

Liturgiczne wspomnienie zmarłych dla nas, chrześcijan, nie może się obyć bez modlitwy. Ona jest w centrum naszego o nich wspomnienia. Przez modlitwę wołamy o miłosierdzie dla zmarłych. Ale w tym listopadowym doświadczeniu wiary i modlitwy dostrzegamy miłość Boga. Bóg w swojej miłości troszczy się o życie. Ten dzień przypomina nam o życiu naszych zmarłych. Fizycznie są nieobecni, zatrzymujemy się przy ich grobach. Ale jeśli Bóg powołał ich do życia wiecznego, to słowa dotrzymuje. Ceną, jaką Bóg zapłacił za życie naszych zmarłych, jest śmierć Chrystusa. To dlatego Jezus umarł, abyśmy mogli żyć na wieki. Św. Jan szczególnie to podkreślił w swoim liście: „W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg nas tak umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować” (1J4, 9—11). Nasi zmarli żyją, bo Bóg jest dawcą życia wiecznego. Bóg nie dał życia na określony czas. Boża perspektywa życia to perspektywa wieczności. W tę wieczność jest wpisana także doczesność, nasze przemijanie na tym świecie. I chociaż to doczesne przemijanie bywa czasami szybkie i niespodziewane, to nie możemy się smucić. Bóg ma dla nas nagrodę wieczną. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych jest na pewno okazją do głębszej refleksji o przemijaniu, ale przede wszystkim o życiu, o jego wielkiej wartości dla Boga.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama