Z wizytą w Laskach

Laski pod Warszawą to nadzieja dla niewidomego i dar ludzkiego serca, w którym istnieje poświęcenie

„Tylko młodzi wielkie i trwałe gmachy budują,
tylko z pokorą uczą się od starszych,
najpierw współpracują z nimi,
a potem trwałe i mocne już sami gmachy dobudowują”.
Matka Elżbieta Róża Czacka

Moja wizyta w Laskach pozostawiła w mej pamięci niezatarte przeżycie, do którego często powracam myślą i sercem.

Laski pod Warszawą to nadzieja niewidomego w pokonaniu kalectwa, to dar ludzkiego serca, w którym istnieje poświęcenie.

Środowisko Lasek to miejsce, gdzie szukąjący głębszego sensu życia tam go znajduje, i gdzie widzący uczy się widzieć.

* * *

Do Lasek „prowadzi” mnie książeczka zatytułowana: S. Maria Gratia Zaleska - Przez Drzwi Miłości - Wiersze.

Książeczka ta, to prezent, który otrzymałam od koleżanki ze szkolnych lat - Haliny Zaleskiej. S. Marię Gratię Halinę Zaleską spotkałam w klasztorze przy kościele św. Marcina, w Warszawie - w Domu Generalnym Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.

* * *

Jest godzina 2 - ga popołudniu. Idę drogą przecinającą las. Z giętkich gałęzi drzew spadają mi na twarz chłodne krople, zawieszone na liściach przepołudniowym deszczem. Drzewa i długa droga okryte purpurą i złotem jesiennych liści.

Dochodzę do żelaznej furty, którą wchodzę na teren Zakładu. Kompletna cisza. Jestem sama, żadnej ludzkiej duszy. Rozglądam się czekając jakgdyby na zaproszenie. Po lewej stronie wejściowej furty zauważam Dom Boży. Jest to prosta kaplica, pachnąca żywicą ociosanych pni sosnowych. Wchodzę do środka, siadam w ostatniej ławeczce. Jak widzę i słyszę - trzy Siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża klęczą u stóp ołtarza i cichutko odmawiają różaniec - oddają siebie Maryi, Matce Zbawiciela ludzkości. Opuszczając kaplicę serdecznie witają mnie jako gościa. Z podziękowaniem przyjmuję ofertę jednej ze sióstr chętnej do zaznajomienia mnie z życiem codziennym Lasek - Ośrodka prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża i Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi.

* * *

Nadzwyczaj poważnie rozpoczynam zwiedzanie Lasek. Siostra Franciszkanka, która zechciała podjąć się roli przewodniczki, prowadzi mnie na cmentarz, na którym pochowano Matkę Elżbietę Różę Czacką, która całkowicie poświęcila się dla idei powstania Lasek i pracy w Laskach.

Stajemy nad grobem Matki Elżbiety Róży Czackiej. W tej leśnej ciszy przeżywam zadumę nad życiem i przemijaniem. Przed oczami mej wyobraźni przesuwają się postacie moich bliskich zmarłych. Zaczynam myśleć o moim odejściu, kiedy nastąpi. Jest to pytanie na które nie potrafię odpowiedzieć. To jednak wiem, że życie człowieka się „zmienia, ale nie kończy”. Nasze ziemskie życie jest wstępem do życia wiecznego, bo posiadając nieśmiertelną duszę - naszą ziemską drogę zakańczamy powrotem do Boga Ojca.

* * *

Z wielką ostrożnością i zrozumieniem idę na spotkanie z niewidowymi wychowankami tak wartościowego Ośrodka. Zdaję sobie w zupełności sprawę, że wszystkie światła i barwy - zieleń trawy czy błękit nieba - istnieją tylko w ich wyobraźni. Wiem, że istnieje dla nich przestrzeń, którą muszą poznać , nauczyć się i pokonać, wsparci na białym drewnianym przewodniku lub też bez niego. Wiem, jaką wartość posiada dla nich głos, jak ważny jest dla nich dotyk i pojęcie woni kwiatu - bo wszystkie te wartości formują treść ich życia pozbawionego światła, a pogrążonego w ciemności nie mającej końca - danej im na całe życie.

Etap pierwszy: Przedszkole

Przyszlyśmy do przedszkola spotkać małe niewidome dzieci, które tutaj uczą się znosić swoje kalectwo.

Lalczyne wózki, dziecinne rowerki, porozrzucane domki z klocków, bąki, misie, lalki i małe niewidome krasnoludy w ciągłym ruchu, bardzo zajęte i zaaferowane swoimi zabawkami. Czułe na głos ludzki - porzucają zabawki - wyczuwają że przyszli goście. Oczy ich nieruchome, ale usta rozchylają się miłym uśmiechem i słowami „witamy”. Moja przewodniczka Siostra Franciszkanka i ja odpowiadamy „dzień dobry”.

Leciutkie dotknięcie mej ręki i słowa małej dziewczynki: „Moje imię Basia. Czy mogę pokazać moją lalkę?” - wręcza mi lalkę i czeka na jej ocenę. Zadowolona odpowiedzią że posiada prześliczną lalkę, grzecznie prosi o wzrot swej własności, zabiera, siada na niskim stołeczku i dotykiem swych rączek jakgdyby sprawdza, że lalka naprawdę jest piękna.

Jeszcze kilka innych dziewczynek garnie się do mnie i pokazują swoje lalki. Dowiadują się, że lalki są cudne - z uśmiechem dziekują i tak jak Basia siadają na stołeczkach i z czułością obejmują swoje laleczki.

Moją uwagę w tym przedszkolu zwracają dwie młode widome nauczycielki, które nadzwyczaj zwinnie uwijają się wśród tej dziecinnej gromadki. Jak się dowiaduję, są to wolontariuszki, które z głębi serca oddane pracy charytatywnej, spełniają swą chrzescijańską posługę Bogu, jak i też polskim dzieciom potrzebującym wsparcia i pomocy. Zarząd Lasek chętnie przyjmuje cywilne osoby, których dobroć i troska o niewidomego jest bliska ich sercu.

Dyplomatycznie opuszczamy to miejsce dziecinnej zabawy i wychodzimy na tak zwaną ulicę. Idziemy na dalsze zwiedzanie tego wartościowego Zakladu.

Etap drugi: Szkoły

Zwiedzanie szkół to bardzo ciekawe zajęcie. Moja przewodniczka Siostra Franciszkanka oświadcza, że profesjonalni i doświadczeni nauczyciele legitymujący się wyższym wykształceniem pedagogicznym, zdolni wczucia się w psychikę niewidomego, są zdolni zainteresować swych wychowanków nauką - językiem polskim, historią, matematyką, geografią i innymi ciekawymi przedmiotami. Siostra również oświadcza, że podczas odbywających się lekcji , w podstawówce czy też w gimnazjum, nie wolno przeszkadzać. Dlatego tylko przez lekko uchylone drzwi wolno mi patrzeć na uczących się tutaj wychowanków.

Nadzwyczaj ciekawią mnie ich twarze i ręce. Twarze spokojne, ale ręce w pełnym ruchu. Wielu z nich wodzi palcami po wypukłym piśmie brajlowskim. Odczytują powoli jakiś tekst. Zdaję sobie sprawę, że ogromny wysiłek, cierpliwość i wola są drogą do zdobycia im miejsca wśród ludzi, a świat ich jeśli nawet w pewnym stopniu pozostanie ograniczony, jest jednak do zdobycia.

Przepisy dotyczące zajęć szkolnych w szkole podstawowej i w gimnazjum dotyczą również szkoły zawodowej, w której dorastająca niewidoma młodzież uczy się różnych rzemiosł - koszykarstwa, tkactwa, ceramiki i innych pomysłowych działań. Dlatego również i tutaj muszę się podporządkować tym przepisom. Przez lekko uchylone drzwi patrzę na ręce - które stały się potrzebne - bo wyrabiają szczotki, plecione paski czy też torby, rzeczy wykonane może wolnej, ale bez błędu i solidnie, bo są tworzone ze zwykłej radości tworzenia.

Patrząc na to co tu widzę, myśl ma biegnie ku tej widomej młodzieży - tej zagubionej w życiu z własnej winy - która gdyby mogła znaleść się w tej chwili w Laskach, a zobaczywszy co jest tutaj do zobaczenia, być może, życie swe poprowadziłaby na nowe, lepsze tory. A ja - to wszystko co do tej chwili zobaczyłam tutaj w Laskach, zawdzięczam mej Siostrze przewodniczce. Dziękuję Jej słowami: „Bóg zapłać”.

* * *

Kończąc moją wizytę w Laskach, udaję się do biura administracyjnego Zakładu, aby, podziękować za możność zwiedzenia Lasek, Ośrodka opiekuńczo - edukacyjnego dla niewidomych dzieci i młodzieży.

Przyjmuje mnie p. Zofia Morawska, która wspomina, że miała zaszczyt pracować z Matką Elżbietą Różą Czacką, z ks. Władyslawem Korniłowiczem, ks. Antonim Marylskim i ks. Tadeuszem Fedorowiczem. Z głęboką czcią opisuje życiorys hrabianki Róży Czackiej, która w wieku 22 lat traci wzrok, z męstwem i pogodą ducha przyjmuje to cierpienie i postanawia działać na rzecz niewidomych. Kolejne swe lata życia poświęca na zapoznanie się nie tylko z polskimi ale i też zagranicznymi osiągnięciami nauki o niewidomych. W 1910 roku powołuje do życia Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, w 1917 roku przyjmuje śluby zakonne, a w 1918 roku staje się Założycielką Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Rok 1922 to pamiętny rok, bo przenosi warszawskie placówki Towarzystwa nad Ociemniałymi do Lasek pod Warszawą.

Pani Zofia Morawska informuje, że naczelną zasadą pedadogiczną wychowawców, wzorujących się na wytycznej Założycielki Matki Elżbiety Róży Czackiej, jest nie tylko wzbogacić swych wychowanków wiedzą ogólną, lecz również wychować ich do samodzielności i wartościowej egzystencji, gdy przyjdzie czas opuscić tę tymczasową przystań i stanąć na własnych nogach w świecie.

Pani Zofia Morawska bardzo ceni podziw i szacunek do nauki i kultury, dlatego wielką radość sprawia Jej wychowywanie tzw. przyszłej elity niewidomych - bo dziewczęta i chłopcy zdający maturę tu w Laskach, będą mogli uczyć się dalej na normalnych uniwersytetach, co świadczy o tym, że są tak samo inteligentni jak ich widzący rówieśnicy.

Podziwiam p. Zofię Morawską, bo już w 1930 roku rozpoczęła służbę niewidomym. Zauroczona Dziełem Matki Elżbiety Róży Czackiej - pracowała w organizacjach pomagających niewidomym w Warszawie, a w 1944 roku znalazła się w Laskach, gdzie od 1947 roku do dzisiejszego dnia pełni bardzo ważną rolę skarbnika - tzw. „ministra” finansów tego Zakładu.

Pani Zofia Morawska, reprezentująca Zarząd Lasek, żegna mnie serdecznie, a na pamiątkę mej wizyty, wręcza mi książkę wydaną w 1987 roku przez Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej pt. „Laski w czasie okupacji 1939-1945”.

Żegnam Laski. Wracam tą samą drogą, która przyszłam, na przystanek autobusowy, na powrót do Warszawy. W leśnej ciszy przeżywam to wszystko co było mi dane widzieć i słyszeć w tej pięknej przystani dla dzieci i młodzieży żyjących w ciemności. Szczególnie - myśl moja wraca do grupki tych najmłodszych, pełnych zaufania do świata maluchów, garnących się do mnie, nieznanej pani z dalekiej Kanady. Zapora pomiędzy dwoma światami, niewidzącym i tym widzącym traci swoją grozę, staje się możliwa do opanowania i zdobycia. Laski pozostaną na zawsze w mej pamięci.

Środowisko Lasek to miejsce, gdzie szukający głębszego sensu życia tam go znajduje, i gdzie widzący uczy się widzieć.

opr. Janina Lankau


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama