Dlaczego Kasy Chorych nie chcą stacji?

O problemie nieuwzględnienia stacji Caritas w reformie służby zdrowia

Zachodni model opieki nad chorym, wdrażany w Polsce przez stacje opieki Caritas, jest zagrożony. Kasy chorych nie chcą ich usług.

Przejęty przez państwa Europy Zachodniej skandynawski system niesienia pomocy ludziom starym i chorym, wymagającym pomocy pielęgniarskiej bez konieczności hospitalizacji, spotkał się z dużym uznaniem. Po pierwsze, z powodów humanitarnych — lepiej przebywać we własnym domu, niż spędzać starość w domu opieki społecznej czy w szpitalu. Po drugie, z powodów ekonomicznych — mniej kosztuje doraźna pomoc niż zapewnienie wszystkim podopiecznym miejsc w państwowych domach opieki. Idea utworzenia podobnych stacji w Polsce dotarła do opolskiej diecezji osiem lat temu z Niemiec. Rząd niemiecki, zainteresowany polepszeniem warunków życia Niemców żyjących na Śląsku, zaproponował udział w sfinansowaniu tego pomysłu. Postawiono warunek, że utworzone stacje opieki służyć będą wszystkim mieszkańcom Śląska. Przeniesieniem na grunt polski unijnego modelu zajęła się Caritas Diecezji Opolskiej.

Powstały, bo potrzebne

Pierwszą stację opieki Caritas — w Dobrzeniu Wielkim — otwierano z udziałem przedstawicieli rządu Niemiec i Polski oraz najwyższych dostojników Kościoła katolickiego 10 października 1992 roku. Obecnie na Śląsku — w diecezjach opolskiej i gliwickiej — pracuje 75 takich placówek. Podstawą utworzenia i funkcjonowania stacji stały się umowy zawierane między Caritas Diecezji Opolskiej i władzami samorządowymi, zgodnie z treścią ustawy z 29 listopada 1990 r. o pomocy społecznej, w której jest mowa o współdziałaniu gmin z instytucjami istniejącymi na jej terenie, w tym z Kościołem katolickim, w celu realizacji zadań pomocy społecznej. W umowie położono nacisk na autonomię stacji na terenie gminy, z jednoczesnym zobowiązaniem władz samorządowych do przygotowania pomieszczeń oraz zapewnienia ich funkcjonowania, co równoznaczne jest z finansowaniem bieżącej działalności. Wyposażeniem stacji w sprzęt i samochody zajęła się Caritas, dysponująca powierzonymi na ten cel funduszami niemieckiego podatnika.

— Ileż domów, zawilgoconych komórek i zrujnowanych stodół trzeba było obejrzeć, ile dyskusji przeprowadzić... Trudno dzisiaj ocenić ogrom trudu włożonego w stworzenie tak wielkiej sieci stacji, obejmujących swoim zasięgiem setki miejscowości i tysiące osób — mówi dyrektor opolskiej Caritas ks. Arnold Drechsler, główny organizator i wykonawca zadania wymagającego niezwykłych umiejętności mediatorskich i organizatorskich. Zwłaszcza w początkowych latach jego realizacji, kiedy sprzęt medyczny przesyłany z Niemiec miesiącami tkwił w magazynach celnych i trzeba było poruszać najwyższe „czynniki”, aby w końcu mógł dotrzeć do chorych. Chodziło głównie o niezwykle skrupulatnie naliczane cło — wysokie i nieuzasadnione w przypadku instytucji charytatywnej.

Efektem dobrej współpracy Caritas i samorządów są dzisiaj stacje dysponujące kilkoma pomieszczeniami, biurem do przyjmowania i ewidencji pacjentów, łazienką, pokojem zabiegowym, magazynami sprzętu. Pracujące w nich pielęgniarki dysponują służbowymi samochodami i nowoczesnym sprzętem rehabilitacyjnym, pielęgnacyjnym — oraz sprzętem służącym pacjentom w domach. Są to ortopedyczne łóżka, wózki inwalidzkie, koncentratory tlenowe, inhalatory, podnośniki itp.

Nie chcemy tego produktu

Istotą stacji Caritas jest wydłużenie do maksimum pobytu pacjenta w domu przez zagwarantowanie mu usług medycznych (iniekcje, kroplówki, opatrunki, cewnikowanie itp.) i higieniczno-diagnostycznych (m.in. pobieranie materiału do badań laboratoryjnych, pomiary cukru we krwi). Ponadto pielęgniarki organizują pomoc socjalną swoim podopiecznym, a także pełnią opiekę paliatywną w terminalnym okresie choroby pacjenta.

Dorobek opolskiej Caritas i samorządów spełnia rolę projektu modelowego dla innych diecezji, m.in. rzeszowskiej, sandomierskiej, zamojskiej i warszawskiej, gdzie postanowiono wdrożyć taki sam system pomocy osobom chorym. Tymczasem ten nowoczesny, zachodnioeuropejski model opieki nad chorym w domu spotyka się z niespodziewanymi problemami, i to z najmniej oczekiwanej strony.

— Kasy chorych nie potrafią znaleźć dla nas miejsca w nowym systemie — mówi ks. Arnold Drechsler. Śląska i Branżowa Kasa Chorych odmawiają podpisania kontraktów pielęgniarskich ze stacjami opieki Caritas. Dlaczego?

— Jako kasa chorych kupujemy złożoną usługę lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Nie chcemy tego produktu rozbijać na osobną usługę pielęgniarki środowiskowej — mówi Andrzej Sośnierz, dyrektor Śląskiej Kasy Chorych. Co w jednej kasie niemożliwe, w drugiej nie jest niczym nadzwyczajnym. Opolska kasa podpisała kontrakty z Caritas na usługi pielęgniarskie. Dlaczego? Dyrektor opolskiej kasy, Stanisław Łągiewka, nie waha się z odpowiedzią: — Za profesjonalizm! Stacje Caritas mają bardzo dobry sprzęt i docierają do tych chorych, do których pielęgniarki z zakładów publicznych nie są w stanie dotrzeć — mówi.

Te argumenty nie przekonują dyrektora Śląskiej Kasy: — Nasz system jest przecież taki sam — pielęgniarka zatrudniana przez lekarza idzie do pacjenta — mówi. Raczej należałoby powiedzieć — powinna, bo na razie po prostu nie ma takich technicznych możliwości: — Ale za 2—3 lata tak będzie — przekonuje Sośnierz. Póki co, to pielęgniarki Caritas pielęgnują ludzi w domach. Każda dojeżdża codziennie do około 20 pacjentów. Często obsługują również tych chorych, do których poniekąd „nie mają prawa”. Każdy pacjent jest przecież zapisany do lekarza, który dostaje pieniądze także na opiekę pielęgniarską. Pielęgniarki Caritas wykonują usługę, za którą kto inny bierze pieniądze.

Zaleta czy bariera?

Nawet zaleta może okazać się barierą. — Nie mogę tworzyć enklaw dobrobytu. Jakość usług medycznych powinna być wszędzie taka sama, a stacje Caritas nie obejmują całego województwa śląskiego — argumentuje Sośnierz. Aktualnie na terenie Śląskiej Kasy Chorych działają 22 stacje Caritas — 17 w diecezji gliwickiej, 5 w diecezji opolskiej. — Widzimy sprawę dokładnie odwrotnie — odpowiada na ten zarzut ks. Drechsler. — „Enklawami dobrobytu” uprzywilejowanymi w dostępie do usług medycznych są przecież miasta. Ludzie mieszkający na wsi mają często kłopoty nawet z dotarciem do przychodni. My pracujemy głównie na wsi — podkreśla.

To paradoks, ale stacje Caritas tracą właśnie na tym, że są lepsze. Tylko dlaczego akurat kasa chorych, podstawowe narzędzie wprowadzania reformy służby zdrowia, staje się przeszkodą w ich rozwoju? Dyrektor Sośnierz odpowiada: — Systemu caritasowskiego nie da się wkomponować w system polskiej opieki zdrowotnej. Nie stać nas na to.

— Chyba uczyliśmy się trochę innych rodzajów matematyki — ironizuje ks. Drechsler. Miesięczny koszt utrzymania stacji (płace dwóch pielęgniarek, utrzymanie samochodów, koszty bieżące) waha się w granicach 4000—5000 złotych. Tymczasem trzydniowy pobyt pacjenta w szpitalu na oddziale wewnętrznym Opolska Kasa Chorych na przykład wykupuje od szpitali przeciętnie za 450 złotych. Dłuższe pobyty kontraktowane są za średnio 1000 złotych. Rachunek jest prosty. Wystarczy pięciu pacjentów, którzy, zamiast trafić do szpitala, zostaną pod opieką pielęgniarek w domu przez dłużej niż trzy dni, by kasie chorych koszty działania stacji zwróciły się całkowicie. Zatem, jeśli nie chodzi tylko o pieniądze, to o co?

— W naszym odczuciu obowiązuje okres ochronny dla publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Mamy wykwalifikowany personel i bezkonkurencyjne wyposażenie, a mimo to podczas negocjacji z kasami chorych stoimy na gorszej pozycji. To dyskryminacja i brak mechanizmów wolnorynkowych w nowym systemie służby zdrowia — uważa ks. Arnold Drechsler.

Co dla stacji Caritas oznacza brak kontraktów ze Śląską Kasą Chorych? — Nie mamy pieniędzy na odnawianie sprzętu i nowe inwestycje — martwi się ks. Rudolf Badura, dyrektor Caritas Diecezji Gliwickiej. Nowe stacje nie będą na razie powstawały, a działające będą powoli niszczeć. A może właśnie o to chodzi. Wtedy w województwie śląskim zostanie zrównana jakość usług pielęgniarskich. Caritasowskie „enklawy dobrobytu” wreszcie przestaną się wyróżniać. Tylko czy naprawdę zawsze musimy równać w dół? I czy możemy sobie pozwolić na marnowanie wielkiego potencjału sił i środków włożonych w tworzenie sieci stacji opieki Caritas?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama