Najlepsza droga to świadectwo

„Zmów dyszkę za młodego” to akcja, w której kapłani diecezji siedleckiej będą modlić się w intencji młodzieży. Modlitwa ma być świadectwem kapłańskiej troski o młode pokolenie.

„Zmów dyszkę za młodego” to akcja, w której kapłani diecezji siedleckiej będą modlić się w intencji młodzieży. Inicjatywa ważna i - patrząc na wyzwania i pokusy, przed jakimi stają dziś młodzi ludzie - bardzo potrzebna.

Nazwa akcji została zaczerpnięta z ogólnopolskiej inicjatywy „Dycha dla księdza” i stanowi jej odwrotność. - My, jako księża, chcemy w ten sposób wesprzeć młodzież - tłumaczy ks. Radosław Piotrowski, diecezjalny duszpasterz młodzieży, który zna jej problemy, bo od dziewięciu lat pracuje jako katecheta, obecnie w I Katolickim Liceum Ogólnokształcącym im. Świętej Rodziny w Siedlcach. Inicjatywa polega na codziennej modlitwie różańcowej za młodych z naszej diecezji. Kapłani chcą w ten sposób towarzyszyć im na drogach ich codzienności, a także wspierać modlitwą w trudach, doświadczeniach i obowiązkach. Modlitwa ma być również świadectwem kapłańskiej troski o nich, zwłaszcza teraz, gdy tak wielu młodych przeżywa różnego rodzaju kryzysy i wątpliwości.

Niejedna kolumna

Akcja miała na początku dotyczyć tylko księży, jednak już po chwili okazało się, że chcą się w nią włączyć siostry zakonne, katecheci, klerycy seminarium. - Być może uda się stworzyć jeszcze piątą kolumnę i zaprosić do tej modlitwy rodziców - dodaje ks. Radosław, przyznając, że zainteresowanie pomysłem zaskoczyło go pozytywnie. - Nie chciałbym, aby ktoś stwierdził, że my się nie modlimy, także w intencji młodych, bo na pewno wielu kapłanów, sióstr czy innych osób to czyni - podkreśla. - Ta akcja ma być stworzeniem wspólnoty osób modlących się, będących dla siebie wsparciem, a także stanowić świadectwo dla młodych: są tacy, którzy się za nich modlą.

Pomysł zrodził się z potrzeby

Duszpasterz młodzieży przyznaje, że gdy ruszyła akcja, od razu pojawiły się głosy wsparcia potwierdzające potrzebę takiej modlitwy. - Mam doświadczenie, a sądzę, że podziela je wiele osób, które pracują z młodymi ludźmi, iż oni bardzo potrzebują modlitwy, nawet sami o nią proszą - przyznaje, dodając, że czasami brakuje dziesiątków różańca, by omodlić wszystkie prośby...

Ks. Radosław zauważa jeszcze jedną ważną kwestię. - Widzę, że młodzi przeżywają dziś nie tyle kryzys modlitwy, co kryzys tego, w jaki sposób się modlić - tłumaczy. - Wielu nie umie tego robić. Chcieliby, ale nie potrafią. Bo dziś modlitwa nie jest trendy, kojarzy się z osobami starszymi, jest dla nich wysiłkiem, na który nie mają czasu, a nawet ochoty. Natomiast kiedy doświadczą owoców modlitwy drugiego człowieka za nich, często przychodzą i proszą, by także ich nauczyć się modlić - przyznaje, dodając, że modlitwa to trudna sztuka, z którą problemy mieli nawet sami apostołowie. - Może to dziwnie zabrzmi, ale w swoim życiu usłyszałem takie same słowa, jak Pan Jezus od swoich uczniów: „Panie naucz nas się modlić”. Bo modlenie się to nie tylko wypowiadanie słów, powtarzanie formułek. Kiedy Jezus mówił o modlitwie „Ojcze nasz”, nie uczył wypowiadać słowa, tylko relacji dziecko - ojciec.

JAG


Którędy iść?

PYTAMY ks. Radosława Piotrowskiego, diecezjalnego duszpasterza młodzieży

Dziś o modlitwę trudno w wielu domach, ale nawet tam, gdzie rodzice praktykują, oni sami często nie wiedzą, jak pomóc w tej materii swoim dzieciom...

Najlepsza droga to świadectwo. Właśnie to ma na celu nasza akcja: człowiek modlitwy to człowiek pełen radości, który w obliczu trudnych momentów potrafi zachować spokój ducha. Modlitwa ma dawać pokój serca i jeżeli wokół nas będą tacy ludzie, to prędzej czy później pada pytanie: co zrobić, żeby też takim być? Właśnie dlatego apostołowie, którzy przeżywali wiele niepokojów, patrząc na Jezusa potrafiącego zachować spokój w sercu i radość mimo wielu przeciwności, zapytali Go o modlitwę.

Ten spokój ducha jest dziś młodym ludziom potrzebny chyba bardziej niż kiedykolwiek... Z jakimi problemami, prośbami do omadlania się zwracają?

Najczęściej są to prośby dotyczące kwestii związanych z ich codziennością, czyli relacji z rodzicami, nauki, zmagania się z dojrzewaniem, pokusami, grzechem. Czasami są to prośby o wsparcie w sytuacjach, gdy coś zrobili źle i nie da się tego cofnąć - wówczas proszą o modlitwę, by czuć wsparcie, by być z nimi w ich problemach, trudnych doświadczeniach.

Jaka była pierwsza myśl, kiedy dowiedział się Ksiądz o nowych zadaniach, które będą wynikały z powołania do posługi jako duszpasterz młodzieży?

Że Pan Bóg ma poczucie humoru. Nie czuję się wyjątkowy, by być odpowiedzialnym za młodzież całej diecezji. Być może to też mój problem, że nie czuję się autorytetem, choć wiele razy słyszałem takie stwierdzenie z ust młodych. Może to moja walka z samym sobą, potrzeba uwierzenia w siebie? Patrząc na historię chrześcijaństwa, widać, że Pan Bóg wiele razy powoływał ludzi, którzy myśleli, że się do tego nie nadają. Mam nadzieję, że jeśli On mnie powołał, to wierzę, że idzie za tym łaska Ducha Świętego. Nie boję się wyzwań, jakie stoją przed duszpasterzem młodzieży. Boję się pokus, które mogą z tym być związane, dlatego proszę o modlitwę, żeby mieć w sobie siłę i mądrość, by je odrzucać.

Dał się Ksiądz poznać z niecodziennych pomysłów, np. witania parafian tortem z okazji Bożego Narodzenia... Ta nieszablonowość może w nowej posłudze pomóc?

Tamte akcje były tak naprawdę inicjatywą parafian. Myślę, że nieszablonowość jest w każdym z nas, a szczególnie w ludziach młodych. Nie da się ich zamknąć w schematach, kluczach. Ja sam do takiego podejścia i zrozumienia dorastałem przez lata - jako ksiądz, który pracuje wśród młodych. Nie da się zamknąć młodzieży w moim myśleniu o nich. Bo jeśli będę przykładał moje myślenie o nich do nich, to albo będę ich krzywdził, bo będę próbował zmieniać ich pod siebie, albo nie będę potrafił z nimi rozmawiać. Przez dziewięć lat pracy w szkole nauczyłem się nie przykładać do młodych ludzi jakiegokolwiek szablonu. Może to pokłosie tego, iż sam nie byłem szablonowym uczniem. Moi nauczyciele mieli ze mną wiele razy pod górkę, ale też mimo to akceptowali mnie takim, jakim byłem. Wychodzę z założenia, że nie należy czegoś robić na siłę: warto rozmawiać, słuchać i dyskutować.

Ma Ksiądz doświadczonego przełożonego. Obecność bp. Grzegorza Suchodolskiego motywuje?

Tak naprawdę to dopiero początek naszej współpracy, a pomysłów dopiero będzie - mam nadzieję - przybywać. Przyznam, że kiedy miałem odpowiedzieć na nominację księdza biskupa, i słyszałem, że zostanę pomocą dla bp. Grzegorza, byłem spokojny. Bo skoro on ogarniał młodzież przez tyle lat, do tego zorganizował Światowe Dni Młodzieży w Krakowie,  to mam solidne wsparcie. Myślę, że razem podołamy temu zadaniu.

Jakie macie plany na najbliższy czas?

Jest ich sporo. Z tych najbliższych to stworzenie centrum duszpasterstwa młodzieży, które ma znajdować się w kaplicy duszpasterstwa akademickiego przy ul. Brzeskiej w Siedlcach. Chcemy stworzyć takie miejsce, gdzie ludzie młodzi będą mogli przyjść o każdej porze dnia, a jeśli będzie trzeba, to i nocy. Gdzie zawsze ktoś będzie na nich czekał. Bardzo dużym problemem młodych jest dziś brak poczucia wartości, do tego pandemia sprawiła, że są społecznie wyobcowani. Chcemy stworzyć miejsce, gdzie będą mogli się spotykać. Widzimy, niestety, wielu młodych ludzi, którzy są duchowo zaniedbani. Nie chcę, by wybrzmiało to jako wyrzut względem ich duszpasterzy, katechetów czy rodziców, bo doskonale wiem, ile serca wkładają w wychowanie i swoją pracę. W dotarciu do młodych często jesteśmy zagłuszani wieloma innymi rzeczami, czasami brakuje nam środków, narzędzi, pomysłów. Dlatego snując kolejne plany, liczę na pomysłowość księży, katechetów. Jesteśmy po spotkaniu, na którym zaprosiliśmy kapłanów, ale też młodzież do stworzenia Diecezjalnej Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży. Nie chcemy mówić o młodzieży bez młodzieży czy być pomocą dla duszpasterzy bez duszpasterzy.

Dziękuję za rozmowę.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama