Rozmowa z zespołem ETNA

Wywiad z zespołem Etna


z zespołem ETNA rozmawia o. Andrzej Bujnowski OP

O. Andrzej Bujnowski OP: Rok temu zamieściliśmy na płytce RUaH waszą piosenkę "Idziemy na Syjon". Śpiewaliście ją na Festiwalu Kerygmat 2000 w Kwidzyniu. Dziś udanie zadebiutowaliście na scenie S.O.S w Toruniu. Możecie przedstawić się czytelnikom naszego pisma: kto gra w Etnie?

Jarek Pacanek: Jest nas siedmiu: Robert "Robak" Parafiniuk (conga, przeszkadzajki, djembe), Zenek Chrzan (gitara, głosy, bębny, ptaki), Jarek Pacanek (vocal, gitara, bębny, kalimba, drumla), Maciej Bułyk (instrumenty klawiszowe), Andrzej "Terier" Polachowski (bass, głosy, bębny), Bartek Ossowski (perkusja, instrumenty perkusyjne) i gościnnie - Kamil Zawadka (saksofon).

Czy słusznie należy kojarzyć was z Malborkiem?

Jarek: Część zespołu pochodzi z Malborka, a część z jego okolic. Kiedy mówimy, że jesteśmy ze Sztumu, Nowego Stawu czy Mikołajek Pomorskich, ludzie robią wielkie oczy i pytają gdzie to jest. Malbork znają wszyscy. Tu właściwie, tak naprawdę zaczęła się nasza przygoda z muzyką reggae.

Skąd się znacie, skoro każdy mieszka gdzie indziej?

Jarek: Prawie każdy z nas grał wcześniej w innych formacjach, więc spotykaliśmy się zazwyczaj na koncertach i różnych imprezach muzyczych. Oczywiście upłynęło trochę wody w Wiśle zanim obecny skład zespołu się ustabilizował.

Jak wyglądają wasze próby muzyczne? Macie stałe miejsce i czas spotkań?

Jarek: Próby odbywają się w Ośrodku Kultury, w malowniczej miejscowości Nowy Staw, położonej niedaleko Malborka. Borykamy się więc z problemami natury przestrzenno-czasowej.

Jak to się stało, że wszyscy razem chcieliście grać reggae? Jest to przecież jeden z wielu popularnych dziś gatunków muzyki?

Jarek: Nie jest łatwo łatwo znaleźć ludzi o tej samej orientacji muzycznej i światopoglądowej. Kiedy zaczynaliśmy grać reggae, na "naszej ziemi" nie było żadnej kapeli, która zmierzałaby w tym kierunku. Większość z nas miała już za sobą doświadczenia rocka, a nawet muzyki punkowej. Z czasem więc uznaliśmy, że tę muzykę (reggae) ze względu na jej lekkość, puls i przesłanie czujemy najbardziej.

Wasi sympatycy na pewno chętnie dowiedzieliby się jakiej muzyki słuchacie najchętniej?

Jarek: Nie mamy konkretnych wzorców, które naśladujemy. Oczywiście przeważa muzyka reggae. Od Boba Marleya, Burning Speara, L.K. Johnsona, Petera Tosha, Black Uhuru, Steel Pulse, do polskich klimatów - Izraela, Bakszysza itp. Słuchamy także dużo muzyki etnicznej. Stąd też nazwa zespołu. Poza tym Dead Can Dance. Z mocnych drużyn, ostatnio Soulfly oraz muzyki z klimatu hip-hop, np. Lauryn Hill, Zingalamundi...

Jesteście, jak mi się wydaje, bardzo młodzi. Chodzicie do szkół średnich?

Jarek: Zespół mamy podzielony (śmiech) na część młodszą i starszą.

Andrzej: Ale integrujemy się dobrze!

Jarek: Integrujemy i... wychowujemy. Dzieli nas bariera nawet dziesięciu lat. I choć jest ona nie do pokonania, myślę, że dajemy sobie jakoś radę. Mamy w grupie połączenie doświadczenia z młodzieńczym wigorem i szaleństwem. To chyba słychać w tej muzyce.

A ty co aktualnie robisz?

Jarek: Zajmuję się muzyką. Wcześniej uczyłem w szkole. Skończyłem studia teologii na UW w Warszawie. Aktualnie współpracuję z redakcją Dziennika Bałtyckiego. Ponadto jestem w trakcie przygotowywania programu edukacyjnego "Muzyka Świata" dla dzieci szkół podstawowych.

Robert (Robak): Ja jestem już dziesięć lat po szkole, a teraz pracuję w dziwnej firmie poligraficznej.

Zenek: Ja z kolei studiowałem razem z Jarkiem teologię w Warszawie. Później uczyłem w szkole - 4,5 roku. Obecnie mam przerwę w pracy ze względu na wojsko. Odpracowuję je, czyli pełnię służbę zastępczą.

Mimo różnic wiekowych, muzycznie - tworzycie jeden organizm. Jak powstaje wasz repertuar?

Jarek: Teksty i muzyka są nasze. Są inspirowane kulturą reggae, kulturą ludów afrykańskich, indian Ameryki Północnej, a także samym życiem. Już wcześniej mieliśmy okazję zetknąć się z tymi kulturami, poznawaliśmy je. Nierzadko zaglądamy również do Starego i Nowego Testamentu. Nasza pierwsza płyta jest bardzo osobista. Spotykaliśmy się w życiu z prądami filozoficznymi i muzycznymi, które mają jeden cel - przekazywać wartości, nawet uniwersalne. Nie zamykamy się w kręgu muzyki katolickiej. Uważamy, że chrześcijanie wszyscy powinni się jednoczyć, jak zresztą wszyscy ludzie na całym świecie. Nie gramy tylko na festiwalach religijnych, ale wszędzie gdzie się da zagrać. Kiedyś graliśmy w pewnym pubie muzycznym i jeden z jego bywalców zamiast śpiewać "idziemy na Syjon", ryczał "idziemy na wino!" (śmiech)

W waszych tekstach jest wyraźne przesłanie religijne, które, mam wrażenie, nie jest przypadkowe...

Jarek: Muzyka reggae zawsze była muzyką ducha. Ludzie w Polsce najczęściej nie wsłuchują się w teksty czarnych pieśniarzy reggae. Często są to psalmy biblijne, deklamacje fragmentów z Księgi Mądrości itp... Nie jest to tylko słoneczne reggae, jakie kojarzy się zwykle z grupą UB 40 czy reklamami batonów kokosowych.

Treści Psalmów są wam bliskie?

Jarek: To nie jest żadna tajemnica. Wszyscy wyrastaliśmy w rodzinach chrześcijańskich. Jesteśmy ludźmi ochrzczonymi i praktykującymi. Staramy się też rozwijać duchowo. Z tego to wynika.

Zenek: W moim przypadku źródłem wychowania religijnego była rodzina, to dało mi silne podstawy. Nie ukrywam, że jestem człowiekiem wierzącym, że gramy i śpiewamy o wartościach chrześcijańskich i ogólnoludzkich. To, że nawiązujemy do Pisma św. jest nie tyle afiszowaniem się swoją wiarą, ile raczej dzieleniem się z kimś tym, czym po prostu żyję.

Wydaliście pierwszą swoją płytę. Na Festiwalu cieszyła się ona największym powodzeniem. Jak doszło do jej nagrania, czy robiliście ją w profesjonalnym studio?

Jarek: Po Festiwalu Kerygmat 2000 w Kwidzyniu, gdzie zdobyliśmy Grand Prix, jeden z naszych przyjaciół muzyków - Matan (Maciej Słomiński) z zespołu Adonai, namówił nas do tego byśmy nagrali płytę. Dla nas był to wtedy szok, bo właściwie pierwszy taki festiwal i pierwsza taka nagroda, tutaj mówią od razu o nagraniu płyty... Tamta symboliczna nagroda pozwoliła nam na nagranie singla. Jednak stwierdziliśmy, że postaramy się z własnych oszczędności nagrać całą płytę, żeby coś po nas zostało. Mieliśmy możliwość załatwienia profesjonalnego studio Edycji św. Pawła w Częstochowie, z zawodowymi realizatorami dźwięku. Tu wielki ukłon w stronę Stefana Olszaka, który przez pomyłkę nie został umieszczony na okładce płyty. Choć nagraliśmy ją w wilczym tempie, na tzw. "żywca", jesteśmy z niej ogólnie zadowoleni.

Płyta jest świetnie zmiksowana. Z okładki dowiedziałem się, że to dzieło Edwarda Sosulskiego. A kto jest głównym twórcą piosenek?

Andrzej (Terier): To jest tak, że Jarek przynosi na próbę jakiś tekst i temat muzyczny, następnie my dodajemy swoje pomysły i wspólnie pracujemy nad aranżacją utworów.

Kto wydał waszą płytę?

Jarek: Wydaliśmy ją sami. Ludzie się dziwią, że jest to możliwe. Że zespół tak niedoświadczony, nie mający żadnych kontaktów, mógł wydać płytę. Jesteśmy żywym dowodem na to, że można to zrobić. Chociaż na razie w to wszystko inwestujemy...

... i dokładacie?

Jarek: Tak. Nie robiliśmy tego dla jakiegoś wielkiego biznesu. Chcieliśmy po prostu na razie coś po sobie zostawić.

Gdzie ją można kupić? Czy jest ona w jakiejś dystrybucji?

Robert (Robak): Aktualnie jest ona rozprowadzana przez zespół, w internecie lub na koncertach. Jak będziemy mieli możliwość wystawiania faktur, to pewnie damy ją w dystrybucję, bo są już zainteresowane osoby.

Co uważacie za swe podstawowe przesłanie? Z czym chcielibyście dotrzeć do ludzi?

Jarek: Od początku nie nastawialiśmy się na to, że będziemy typowym zespołem ewangelizacyjnym. Cieszymy się z tego, że muzykujemy, że przebywamy ze sobą, to jest nasza radość. W tym też doświadczamy Boga, odkrywając muzykę i siebie, ale głównym naszym założeniem było zawsze nieść ludziom jakąś wartość i dobro. A fajnie by było jakby ludzie znajdowali jeszcze w tej muzyce Boga. Gdyby ktoś słuchając jej przyszedł i powiedział: zaczynam się zastanawiać czy życie, które prowadzę, jest w porządku.

Zenek: Powiedziałem wcześniej, że zostałem wychowany w rodzinie chrześcijańskiej i doświadczałem Boga od początku, kiedy poznawałem Go na lekcjach religii, itd., Myślę, że codziennie, w różnych sytuacjach, zwyczajnych, ludzkich - mam doświadczenie Boga. Bóg jest też dla mnie - w drugim człowieku. W szacunku dla drugiego człowieka i dla samego siebie.

Kamil: Dla mnie Bóg jest źródłem pomocy. Kiedy rano budzę się, wiem że dostałem od Niego nowy dzień i że muszę coś zrobić aby przeżyć go dobrze.Może to być akurat ostatni dzień mojego życia. Dlatego warto postarać się żyć dobrze.

Jarek: Dla mnie Chrystus zawsze był taką liną. Kiedy gdzieś oddalałem się od Boga, On zawsze był obok i zawsze czekał abym wrócił. Pozwala mi też zrozumieć wiele problemów, które dzieją się w moim życiu i życiu moich bliskich. Można powiedzieć - jest celem życia. Wszystko co robię, bez Niego nie wyglądałoby tak jak wygląda, nie miałoby takich barw. Czy muzykujemy, czy kochamy, to wszystko nie miałoby takiej głębi, nie byłoby do końca prawdziwe. Bóg jest naprawdę bardzo ważny i co najważniejsze - Jest!

Informacji o grupie szukaj w Internecie: www.etna.of.pl


opr. JU/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama