06.01.2023

Bąbelki

Wystarczy nad tym pomyśleć dłużej niż 2 minuty – z zamkniętymi oczami, z otwartym sercem, z czujnym umysłem. Od razu otworzy się brama bijąca swym szalonym, pełnym paradoksów światłem. Jak to? Dziecko?! To ma być klucz do całego stworzonego świata i jego celu? Do badań, sondaży i targetów? To ma być oferta KK dla władców i elit? To jest to rozwiązanie problemów krajów ubogich? To jest coś dla mnie??? Dziecko?!!!

– Tak. Właśnie ten leżący w naszych stajenkach Jezus, Dzieciątko. Podkręćmy to jeszcze bardziej – ten pokorny Baraneczek odpoczywający w żłóbeczku po dalekiej podróży z nieba, to śliczne Niewiniątko, małe Niemowlątko i Pacholątko, ta kwiląca Dziecina, nasz Jezuniu, świata Kwiateczek i Aniołeczek, nasze Paniąteczko i Dzieciąteczko…  Masz już dość? To wszystko z kolęd, z naszych… genialnych (!) kolęd.

„Księże, ta tkliwość to nie moja bajka” – powiesz. Ok, uspokoję Cię, że w tych samych kolędach mały Jezus nazwany jest też: Mesjaszem, Panem, Bogiem, Chrystusem, Zbawicielem drogim, Synem Najwyższego, Królem, Odkupicielem, Światłością Światłości, Stworzycielem, Słowem wcielonym, Emmanuelem. Uspokoję, ale – zaalarmowany – zawsze będę naciskał: Wróć do tych Kwiateczków i Paniąteczek.

Spisz sobie te słowa na kartce i wypowiedz je szeptem na modlitwie w domu, w samochodzie, a najlepiej przed stajenką w kościele. Przyjrzyj się, co z Tobą robią? Co się z Tobą dzieje, gdy słyszysz swój głos te „pacholątka” wypowiadający? Jak Ci przechodzą przez gardło? Wydają się śmieszne, dziecinne i trącą moherową ludowością, czy zaczynają Ci przypominać chwile, kiedy w spotkaniu z małym dzieckiem (swoim, przyjaciół) zaczynasz sam z nim gaworzyć i wydawać dźwięki, o których nie miałeś pojęcia. A grrrrr… A brrrr… A kulu-kulu gluc! ...Iluż moich kumpli pokonały właśnie tak, ich własne Szkraby!

Na zajęciach z retoryki i emisji głosu od lat pytam Studentów o ich ulubione słowo. Ulubione z różnych powodów: bo coś ważnego dla nich znaczy, bo ładnie brzmi, bo się im z czymś ważnym kojarzy. Pewnego dnia jeden z nich dał swoją odpowiedź: – Bąbelki, księże. – Bąbelki? – Tak. Bo tego słowa nie da się powiedzieć w złości. … Zaniemówiłem. Do dziś mnie to trzyma i tym się dziś z Wami dzielę. Faktycznie, żaden wkurzony cwaniak nie wypowie ani jednego ze słów z drugiego akapitu jeśli postanowi pozostać wkurzonym cwaniakiem.

Co to wszystko ma wspólnego z Trzema Magami/Królami? To ma wspólnego, że polskie kolędy są roztropne jak węże i nieskazitelne jak gołębie (Mt 10,16). Powstawały głównie w czasie totalnej grabieży ziemi, która rodziła ich autorów. Tkliwość? Barokowość? Bajkowość? Nie. Raczej nieskazitelność gołębi i roztropność węży. To przecież one trzymały ten Naród pod zaborami, to one go scalały. Aż po kolędę „Bóg się rodzi…” w przejmującym oporze śpiewających ją oficerów „Katynia” Andrzeja Wajdy: „Panie Generale, melduję, że wzeszła pierwsza gwiazda”.

Czyż nie właśnie tacy byli Trzej Magowie? Oddali pełen miłości, przejęcia i hojności pokłon. Złożyli nieskazitelne, gołębie dary. Ale roztropni jak węże wrócili inną drogą, bo namierzyli intencje cwanych Herodów, którym przez gardło nigdy nie przejdzie: Dzieciąteczko.