13.02.2023

Gdy Jezus odpływa na drugi brzeg

Domagali się od Niego znaku”. Dlaczego? Przecież Jezus nigdy nie skąpił ludziom znaków, a Ewangelie wręcz obfitują w cuda, których dokonał. Jeżeli więc faryzeusze domagają się dzisiaj od Niego znaku, to nie dlatego, że nigdy ich nie widzieli, ale dlatego aby Mu udowodnić, że ich nie przekona, że nigdy w Niego nie uwierzą. Jezus nie godzi się na takie traktowanie. Pokornemu, owszem, gotów jest wybaczyć największy grzech, ale do pysznego odwraca się plecami i odpływa na drugi brzeg. Jezus nie przyszedł bowiem ludzi zabawić, ale ich zbawić.

Westchnął w głębi duszy”. Wolałbym aby Jezus na faryzeuszy się oburzył, uniósł się na nich gniewem, czy nawet przegonił ich od siebie „biczem sporządzonym ze sznurków” (por. J 2, 15). Miał ku temu wiele powodów. On tymczasem, widząc ich zatwardziałość, „westchnął w głębi duszy”, jakby już nie miał dla nich sił, jakby już z nich zrezygnował. Czyż nie stąd Jego gorzkie słowa: „żaden znak nie będzie im dany”? Boję się tego Jezusowego „westchnienia”, może dlatego, że już parę razy je nad sobą słyszałem, gdy zapominałem o cudach, które mi uczynił.

Zostawiwszy ich, odpłynął na drugą stronę”. Bóg ma zawsze jakąś „drugą stronę”, Bóg ma zawsze jakiś drugi brzeg, na który w każdej chwili może od nas odpłynąć, do tych, którzy z utęsknieniem na Niego czekają. My takiej możliwości nie mamy. Dla nas, by przywołać tytuł słynnej książki kard. Roberta Saraha, jest „Bóg albo nic”.