05.03.2023

Wiara... skokiem, wyborem, przygodą

C.S. Lewis, autor „Opowieści z Narnii” był z wykształcenia teologiem. Zostawił po sobie dzieła zarówno wprost teologiczne, jak i powieści, które w swojej treści, językiem obrazów, symboli i zaskakujących porównań, przybliżają czytelnikowi prawdy wiary. Wiele z tych dzieł przeznaczonych jest dla młodego czytelnika, czy wręcz dla dzieci. Takimi są właśnie „Opowieści z Narnii”, a szczególnie ich pierwsza część „Lew, czarownica i stara szafa”, naznaczona bogatą symboliką obrazującą prawdy wiary. Tu zatrzymamy się jedynie nad samą Narnią i nad „starą szafą”. Przez tytułową szafę jako pierwsza przeszła Łucja, najmłodsza z czwórki rodzeństwa i odkryła po jej drugiej stronie baśniową krainę. Sama Narnia jest obrazem życia duchowego, rozgrywającego się w rzeczywistości transcendentnej, nieuchwytnej dla zmysłów. Nie jest to obraz nieba, bo niebo w ujęciu teologicznym jest stanem wiecznej szczęśliwości. W Narni żyła przecież także zła czarownica. Narnia jest symbolem życia nadprzyrodzonego, w którym rozgrywa się duchowa walka dobra ze złem.

Czym zatem jest „stara szafa”? Jest symbolem wiary jako łącznika między światem zmysłowym, empirycznie uchwytnym a światem duchowym, nadprzyrodzonym. Starsze rodzeństwo nie chciało na początku wierzyć słowom małej Łucji. Dziś wielu ludzi nie wierzy w świat nadprzyrodzony. Tych, którzy wierzą, niewierzący uznają za oszołomów, za oszustów, za zaburzonych psychicznie. Jednak w pewnym momencie trójka starszego rodzeństwa podejmuje ryzykowną dla siebie decyzję: zaufania Łucji. Wyruszają przez ciemną i ciasną szafę do nowej, tajemniczej rzeczywistości. Od momentu przejścia przez szafę dla czwórki rodzeństwa rozpoczęła się wielka przygoda: baśniowa, czytaj – duchowa. Kard. Józef Ratzinger tak pisał o wierze: „wiara zawsze zawiera coś z wielkiej przygody, zrywu, skoku, bo zawsze jest ryzykiem, że się przyjmuje za rzeczywiste i podstawowe to, czego bezpośrednio nie widać”.

Wielka przygoda rozpoczęła się też w życiu Abrahama. Jego historia to nie baśń, to fakt historyczny. Opowiada o tym dzisiejsze pierwsze czytanie: „Pan rzekł do Abrama: «Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem”. Bóg wkracza w życie Abrahama. Tak o Abrahamie pisze Papież Franciszek w encyklice „Lumen fidei”: „W jego życiu wydarza się rzecz wstrząsająca: Bóg kieruje do niego Słowo, objawia się jako Bóg, który mówi i wzywa po imieniu. Wiara wiąże się ze słuchaniem. Abraham nie widzi Boga, ale słyszy Jego głos. W ten sposób wiara otrzymuje osobisty charakter”. To, że Bóg wkroczył w życie Abrahama było łaską. Odkrycie Narni przez Łucję jest symbolem łaski wiary. Papież Franciszek pisze dalej: „To, co Słowo mówi do Abrahama, składa się z wezwania i obietnicy. Przede wszystkim jest wezwaniem do wyjścia z własnej ziemi, zaproszeniem do otwarcia się na nowe życie, jest początkiem wyjścia, które otwiera drogę ku nieoczekiwanej przyszłości”. Wezwanie i obietnica ze strony Boga domaga się wolnej odpowiedzi po stronie człowieka. Takiej odpowiedzi udzielił Abraham. Księga Rodzaju podaje: „Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał”. To był jego wolny wybór, to była jego decyzja. List do Hebrajczyków tak opowiada o tej decyzji: „Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie” (Hbr 11, 8). Nie wiedział dokąd idzie, ale ufał słowu Boga, zgodnie ze słowami Psalmu 33 (responsoryjnego): „słowo Pana jest prawe, a każde Jego dzieło godne zaufania”.

Papież Franciszek pisze tak o wierze Abrahama: „Wizja, jaką wiara da Abrahamowi, będzie zawsze związana z tym krokiem naprzód, jaki trzeba zrobić: wiara «widzi» w takiej mierze, w jakiej się posuwa, w jakiej wchodzi w przestrzeń otwartą przez Słowo Boże”. A Józef Ratzinger tak pisał o wierze w życiu chrześcijanina: „[wiara] zawsze była rozstrzygnięciem angażującym głębiej ludzką egzystencję, domagającym się od człowieka zwrotu, jaki osiąga się jedynie przez decyzję”. W baśniowej narracji Lewisa taką właśnie decyzję podjęło starsze rodzeństwo Łucji, które ostatecznie zaufało słowu Łucji. Jej postawę (przekonującą o istnieniu Narnii) możemy ostatecznie uznać za symbol misji tych, którzy w Piśmie świętym byli wysłannikami Boga i w imieniu Boga przemawiali. Wiara człowieka to decyzja, to wolna odpowiedź na słowo Boga i uznanie Bożych obietnic za wiarygodne. Trzeba taką decyzję podjąć. 

Samo przejście przez szafę dla bohaterów Lewisa trwało relatywnie krótko. Wędrówka Abrahama był już dłuższa. W życiu droga wiary u każdego przebiega inaczej. U jednych decyzja „na wiarę” trwa krótki czas, a potem przez całe życie to światło wiary pozostaje niezmiennie. Czasem decyzja o przyjęciu wiary wiąże się z długą walką, jest zmaganiem, nieraz wieloletnim poszukiwaniem. Na pewno ważny jest okres młodości, kiedy kształtuje się światopogląd młodego człowieka. Na temat wiary należy dużo z młodymi rozmawiać. Warto tworzyć miejsca i środowiska, w których młodzi ludzie mogą prowadzić rozmowy o wierze. Wiara jest skokiem, wyborem, przygodą. To naprawdę może młodego człowieka zafascynować.

Co dało Abrahamowi zaufanie Bogu? List do Hebrajczyków stwierdza o Abrahamie: „Przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej”. A zatem pierwsza obietnica Boża spełniła się. Co dało, że rodzeństwo posłuchało Łucji? Przekonali się, że poza światem, w którym żyli do tej pory, a w którym właśnie rozgrywała się II wojna światowa, istnieje świat nadprzyrodzony, w którym rozgrywa się walka duchowa. Wiara nie wyłącza ludzkiego rozumu, ale dostarcza mu światła, dzięki któremu człowiek widzi więcej, szerzej, głębiej. O ile na początku wiara bywa ciemnością i ryzykiem, o tyle potem dla wierzącego staje się światłem. Papież Franciszek pisze: „Światło wiary ma (…) szczególny charakter, ponieważ jest zdolne oświetlić całe życie człowieka. Żeby zaś światło było tak potężne, nie może pochodzić od nas samych, musi pochodzić z bardziej pierwotnego źródła, musi ostatecznie pochodzić od Boga”. W świecie, w który tak wielu deklaruje się jako niewierzących „pilne staje się odzyskanie światła, które jest właściwą cechą wiary, bo kiedy gaśnie jej płomień, wszystkie inne światła tracą w końcu swój blask”. Wiara pozwala lepiej zrozumieć świat, jego początek, jego teraźniejszość, jego jasne strony i ciemne. To, że czwórka rodzeństwa, znajdując się w Narnii, weszła w sam środek duchowej walki, pomogło im zrozumieć najgłębsze przyczyny dramatu, wojny toczącej się w świecie empirycznym.

Nieraz bywa i tak, że ciemności trudnych życiowych doświadczeń (cierpień, chorób) są tak intensywne, że człowiek, wcześniej wierzący, zaczyna teraz wątpić w światło wiary. To, że cierpienie może być ciemnością dla wiary, wiedział Pan Jezus. Dlatego zabrał apostołów na Górze Tabor. „Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim”. To był wgląd w niebo. Zobaczyli chwałę Syna Bożego, spotkali mieszkańców nieba, a nawet usłyszeli głos Boga: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!”. Doświadczyli światła, które było miłością i które umacniało ich wiarę. Wszystko po to, by wytrwali w ciemnościach, które spowiły ich serca w czasie męki i śmierci Jezusa. Udział w Eucharystii może być dla nas Taborem. Warto chłonąć Boże światło, by ono nas przemieniło i byśmy wytrwali w mrokach naszych cierpień.

I jeszcze raz na zakończenie Papież Franciszek: „Przemienieni przez [Bożą] miłość, otrzymujemy nowe oczy, doświadczamy, że jest w niej zawarta wielka obietnica pełni i kierujemy spojrzenie w przyszłość. Wiara, którą przyjmujemy od Boga jako dar nadprzyrodzony, jawi się jako światło na drodze, wskazujące kierunek naszej wędrówki w czasie”.