06.03.2023

Miłosierni jak Ojciec

Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. Dwa dni temu w Ewangelii św. Mateusza Pan Jezus wzywał nas do doskonałości na wzór Ojca:

Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48), a dzisiaj, w Ewangelii św. Łukasza, Jezus wyjaśnia nam na czym owa doskonałość ma polegać. Bynajmniej na jakiejś zimnej perfekcyjności, ale na miłości, która „bierze się do roboty”, czyli: nie osądza, nie potępia, odpuszcza i daje. Doskonałość Boga, to przede wszystkim Jego miłosierdzie – mówi nam dzisiaj Jezus. Słuchając tych słów, przypomina mi się prośba jednego ze studentów, który wyjeżdżając na wakacje do swego kraju (w 99% muzułmańskiego), poprosił mnie o obrazki Jezusa miłosiernego i siostry Faustyny: – „Dla wielu moich znajomych, muzułmanów, będzie to najpiękniejszy prezent, bo w ich religii miłosierdzie nie jest przymiotem Boga i to fascynuje ich w chrześcijaństwie”. Bóg, któremu „czegoś” brakuje, nie jest bogiem doskonałym.

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”. Każdy kto zawodowo rozsądza ludzkie sprawy, nieważne czy dotyczące przysłowiowej miedzy czy umyślnego zabójstwa, ma za sobą długie lata studiów, praktyk, ma do dyspozycji wizje lokalne, ekspertów, świadków, itp. A pomyłki, jak wiemy, i tak się zdarzają, by przypomnieć tylko głośną sprawę zmarłego niedawno kardynała, uniewinnionego dopiero przez Sąd Najwyższy, po wcześniejszych wyrokach skazujących niższych instancji i trzynastu miesiącach spędzonych w więzieniu o zaostrzonym rygorze. My w minutę potrafimy czasem osądzić człowieka i obwieścić to całemu światu, posługując się internetowym hejtem.

Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”. Nie dajmy się zwieść, że nie osądzając nikogo, nie potępiając, odpuszczając komuś winy, czy dzieląc się z innymi, czynimy w życiu coś wielkiego. Nie, ratujemy po prostu własną skórę, albo lepiej, własną duszę, bo odmierzą nam taką miarą jaką my mierzymy.