02.04.2023

Mateusz o pieniądzach w czasie męki Jezusa

Wydobądźmy z opisu męki według św. Mateusza to, co jest w nim specyficzne na tle innych Ewangelii. Żeby było to możliwe, trzeba przywołać parę zdań o samej Ewangelii św. Mateusza. Jej autorem jest właśnie Mateusz. W wielu miejscach Nowego Testamentu wymieniany jest jako jeden z dwunastu apostołów. Właśnie w swojej Ewangelii Mateusz dodaje do swego imienia określenie „celnik”. Zajmował się bowiem poborem podatków. Mateusz tak przedstawia swoje pierwsze spotkanie z Jezusem: „Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za mną” (Mt 9, 9). Mateusz zajmował się pieniędzmi, miał pieniądze i znał się na pieniądzach. W jego ewangelicznej narracji jest bardzo wiele odniesień do kwestii monetarnych i finansowych. W którym momencie przebywania z Jezusem zrodził się pomysł spisania słów Jezusa i opisania Jego czynów? Nie wiadomo. Mateusz pozostawił po sobie zapiski. Zapisków tych dokonał w języku aramejskim, czyli w codziennej mowie ówczesnych Izraelitów. Jednak tamte zapiski nie zachowały się. Ewangelia Mateusza, jak i wszystkie pozostałe, została napisana w języku greckim. Mateuszowe zapiski zostały bowiem przetłumaczone na grekę i na nowo zredagowane przez któregoś z jego uczniów, a wszystko dokonało się najprawdopodobniej w Antiochii Syryjskiej, jednym z większych ówczesnych miast. Czy tłumaczenie i nowe zredagowanie aramejskich tekstów Mateusza oznaczało możliwość ich przeinaczenia? Żadną miarą. Wszystko działo się bowiem we wspólnocie młodego Kościoła antiocheńskiego, w którym istniało wiele przekazów: wiele źródeł ustnych, ale także inne zapiski, dotyczące życia Jezusa, dokonane przez innych autorów. To z nich powstała obecna Ewangelia według św. Mateusza. Tłumacz i redaktor tej wersji chciał pozostać anonimowy, bo wiedział, że najważniejszym świadkiem pozostaje tutaj Apostoł Mateusz. 

Jaki był Kościół działający w Antiochii Syryjskiej? Wspólnota żyła rytmem życia miejskiego, mniej ją interesowało życie wsi. W Ewangelii Mateusza słowo „miasto” występuje aż dwadzieścia sześć razy, a wyraz „wieś” – tylko cztery. Prawdopodobnie wspólnota była względnie zamożna. 

Jakie może być podejście do pieniędzy i do własnej zamożności? Odpowiedzi na te pytania można odnaleźć w opisie męki Pana Jezusa wg św. Mateusza. A znajdziemy w tym opisie różne postawy. Najpierw spójrzmy na dramatyczną postać Judasza. Ewangelista pisze tak: „Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać”. O zdradzie za pieniądze piszą także inni ewangeliści. Jednak tylko Ewangelia Mateusza ukazuje, jak kończy się dramat Judasza, do czego doprowadzają go srebrniki, które dostał za wydanie Jezusa. „Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną. Lecz oni odparli: Co nas to obchodzi? To twoja sprawa. Rzuciwszy srebrniki w stronę przybytku, oddalił się. A potem poszedł i powiesił się. Arcykapłani zaś wzięli srebrniki i orzekli: Nie wolno kłaść ich do skarbca świątyni, bo są zapłatą za krew. Po odbyciu narady kupili za nie Pole Garncarza, na grzebanie cudzoziemców. Dlatego pole to aż po dziś dzień nosi nazwę Pole Krwi. Wtedy wypełniło się to, co powiedział prorok Jeremiasz: Wzięli trzydzieści srebrników, zapłatę za Tego, którego oszacowali synowie Izraela. I dali je za Pole Garncarza, jak mi rozkazał Pan”.

Mateusz, który sam był celnikiem wiedział i widział, jak pieniądze uzależniają, jak sprawy materialne mogą przesłonić głębsze wartości. Słyszał wcześniejsze przestrogi Jezusa, który nauczał: „Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19, 23-24). Tego typu ewangeliczne wypowiedzi były w historii nieraz źle interpretowane. Miałyby być jakoby argumentem przeciw posiadaniu własności prywatnej. Miałyby znaczyć, że każdy człowiek bogaty jest zły, a dobrym jest jedynie ubogi. Wykorzystywano zresztą tego typu fragmenty Ewangelii w formułowanych hasłach rewolucyjnych. Było to wielkie zafałszowanie Ewangelii. W omawianej przez nas Ewangelii według św. Mateusza można znaleźć wręcz argumenty za pomnażaniem kapitału. To właśnie w niej pojawia się przypowieść o talentach i wezwanie do ich pomnażania. A talenty były wówczas naprawdę dużymi pieniędzmi.

Ewangelie – a szczególnie właśnie Ewangelia św. Mateusza – uczą właściwego podejścia do spraw materialnych i do zamożności. W opisie męki u św. Mateusza zagadnienie spraw materialnych pojawia się jeszcze raz: „Pod wieczór przyszedł zamożny człowiek z Arymatei, imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. On udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Wówczas Piłat kazał je wydać. Józef zabrał ciało, owinął je w czyste płótno i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł”. Wspomniany Józef z Arymatei był uczniem Chrystusa. Piszą o nim inne Ewangeliści, ale tylko Mateusz podkreśla, że był on człowiekiem zamożnym. To on zorganizował pogrzeb Jezusa. A trzeba podkreślić, że Rzymianie nie grzebali ciał ukrzyżowanych skazańców, lecz wrzucali je prosto do ziemi. Żydzi zaś grzebali takich we wspólnym grobie bez zwykłych obrzędów pogrzebowych. Sprawienie godnego pogrzebu osoby publicznie skazanej przez żydowskie władze religijne i władze rzymskie było dla poważnego i bogatego człowieka wielkim ryzykiem. Józef z Arymatei udostępnił grób, który może był przeznaczony dla jego rodziny. Swoją prywatną własnością służył ukrzyżowanemu Jezusowi. Józef stał się wyrzutem dla pozostałych uczniów, którzy opuścili Mistrza. Zastąpił najbliższych towarzyszy Jezusa i stał się dla zamożnych reprezentantów Kościoła Antiocheńskiego pozytywnym przykładem, że również człowiek majętny może znaleźć „ucho igielne”, poprzez które z pomocą łaski Bożej będzie w stanie wejść do królestwa Bożego. Bogaty człowiek znalazł się blisko Jezusa i usłużył Mu po Jego śmierci. Ponad trzydzieści lat wcześniej przy nowonarodzonym Jezusie też znaleźli się bogaci ludzie. I opisuje to zdarzenie jedynie Ewangelia wg św. Mateusza. Mowa tu o mędrcach ze Wschodu, którzy przyszli do małego Jezusa z bogatymi darami.

Wyciągnijmy zatem parę wniosków. Po pierwsze – sprawy materialne mogą człowieka fatalnie uzależniać. O to uzależnienie otarł się Mateusz jako celnik. Nie wiadomo, jakby się potoczyło jego życie, gdyby wówczas Jezus nie wstąpił do komory celnej. W głębokie uzależnienie wpadł Judasz. Sprzedał i wydał wrogom swojego Mistrza. Czy pieniądze nie zasłaniają nam cennych wartości w naszym życiu? Naszej rodziny? Bliźniego? Czy sprawy materialne nie przesłaniają nam Boga? Czy zabieganie o pieniądze nie dokonuje się kosztem troski o wiarę, o wartości duchowe? A może sprzedaliśmy jakieś cenne wartości?

Po drugie – ani pieniądze, ani własność prywatna nie są same w sobie złe czy grzeszne. Można być jak Józef z Arymatei, który pomimo swej zamożności, pozostał wiernym uczniem Chrystusa. Ewangelia nie jest tylko dla ubogich. Oby w bogatych firmach pracowało jak najwięcej uczniów Chrystusa. Tak jak żyli Ewangelią chrześcijanie w zamożnej Antiochii, tak można nią żyć we współczesnych metropoliach, gdzie robi się duże pieniądze, gdzie działają wielkie firmy i bogate banki.

Po trzecie – pieniądz nie będzie zagrożeniem duchowym, jeśli pozostanie środkiem a nie celem życia, jeśli będzie zaangażowany w służbie człowiekowi, ludzkiej godności, rodzinie, Kościołowi. Pieniądzem można usłużyć potrzebującemu. Można usłużyć wspólnocie Kościoła. Józef z Arymatei pokazał, że nawet własnym grobem można się podzielić. Czegoś podobnego doświadczyła kiedyś moja rodzina. Gdy 29 lat temu umarła moja mama, nasza sąsiadka, zresztą osoba skromnie żyjąca, ofiarowała nam swoje opłacane wcześniej miejsce grobowe. Byliśmy wzruszeni i przyjęliśmy ten dar. Każdy może znaleźć odpowiednie dla siebie „ucho igielne”, poprzez które może usłużyć innym.