07.05.2023

Niezwykła budowla

Dawniej „kamień węgielny” oznaczał pierwszy kamień lub cegłę rozpoczynającą budowę. Dziś „kamień węgielny” wmurowuje się w jakimś zwykle widocznym miejscu, z informacją o dacie budowy i o budowniczych. W Pierwszym Liście św. Piotra ma miejsce nawiązanie do pierwszego znaczenia „kamienia węgielnego”, czyli tego, od którego rozpoczyna się cała budowa. Chodzi o budowę Kościoła, paradoksalnie nie tego murowanego, ale żywego, będącego wspólnotą wierzących. „Kamieniem węgielnym”, dającym podwaliny tej budowli jest Jezus. Św. Piotr mówi o Panu, „który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym”. Sformułowanie „żywy kamień” zawiera w sobie jakiś paradoks: wskazuje na coś bardzo trwałego i niezmiennego, a równocześnie na pełne dynamizmu życie. Jest to „kamień odrzucony”, czyli skazany na śmierć, który ostatecznie stał się „kamieniem żywym”, bo zmartwychwstałym. Tak o nim dalej mówi św. Piotr, wkładając w usta samego Boga słowa, będące nawiązaniem do proroka Izajasza: „Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny”.

Jezus jest trwałym fundamentem wspólnoty Kościoła, jest równocześnie życiem, źródłem życia tej wspólnoty. Wszyscy członkowie Kościoła, którzy należą do wspólnoty na mocy chrztu świętego, są poszczególnymi elementami tej budowli: „wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia”. Wewnętrznym spoiwem tej budowli jest wiara: „kto wierzy w niego [czyli w ten kamień węgielny], na pewno nie zostanie zawiedziony”. Wiara przede wszystkim wiąże członków Kościoła z „kamieniem węgielnym”, czyli z Jezusem. Wiąże także z Bogiem Ojcem, z woli którego Jezus rozpoczął na ziemi budowanie tej duchowej świątyni. Jeszcze przed swoim odejściem Jezus w Wieczerniku zachęcał uczniów do głębokiej wiary: „Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca”. Jezus odszedł do domu Ojca, ale żyje i działa na ziemi poprzez Kościół. Siłą Kościoła jest jego wewnętrzna wiara.  

Do wszystkich zaś niewierzących, czyli znajdujących się poza wspólnotą odnoszą się dalsze słowa z listu św. Piotra: „Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła – i kamieniem upadku, i skałą potknięcia się. Ci, nieposłuszni słowu, upadają”.

Ten, kto wierzy, przynależy do budowli Kościoła. Tak mówi św. Piotr o wspólnocie Kościoła. „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła”. Powtarza, że wszyscy ochrzczeni tworzą królewskie kapłaństwo, że stanowią nowy lud wybrany przez Boga. O ile w czasach Starego Przemierza, zawartego pod góra Synaj, ludem wybranym był Izrael, o tyle w Nowym Przymierzu, zawartym na drzewie krzyża, ludem wybranym stała się wspólnota wierzących, czyli Kościół. 

Co jest celem istnienia wspólnoty Kościoła? Wszyscy mają „stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa”. To ważne stwierdzenie, pokazujące, że wszyscy ochrzczeni stanowią święte kapłaństwo. Każdy, kto przyjął chrzest, jest wezwany do składania siebie w ofierze dobremu Bogu. Tylko w skrajnych przypadkach oznacza to gotowość do oddania życia w męczeńskiej śmierci. W zwykłym życiu chrześcijańskim składanie z siebie duchowych ofiar polega na całkowitym oddaniu swego życia w ręce Boga. To duchowe ofiarowanie dokonuje się w duchu miłości-agape, które polega ofiarowaniu siebie Bogu poprzez realizację swoich życiowych powołań: tego ogólnego i wspólnego wszystkim powołania do życia chrześcijańskiego oraz tych indywidualnych, polegających na oddaniu całkowicie swego życia małżeństwu lub sakramentalnemu kapłaństwu lub też życiu konsekrowanemu. Także ludzie chorzy i cierpiący są wezwani do tego, aby ofiarować Bogu swoje cierpienia w jedności z Jezusem ukrzyżowanym.

To wyliczenie najważniejszych powołań pokazuje, że Kościół jest wspólnotą rozbudowaną, jest budowlą związaną z różnych – można rzec – segmentów. Już w czasach apostolskich powiększanie się wspólnoty Kościoła pierwotnego było źródłem radości. Informują o tym Dzieje Apostolskie: „słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie”. Jednak rozprzestrzenianie się Kościoła rodziło też konflikty i napięcia – jak to bywa zwykle w ludzkiej wspólnocie. Też piszą o tym Dzieje: „Wówczas, gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy”. Okazuje się, że nie tylko współczesny Kościół przeżywa swoje napięcia i wewnętrzne trudności. Tamte napięcia pierwotnego Kościoła zostały rozwiązane w taki sposób, że oddzielono posługę słowa od działalności charytatywnej: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły. Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa”. Te rozstrzygnięcia dały początek posłudze diakonatu, związanej z zaangażowaniem na rzecz potrzebujących.

A zatem z ogółu wierzących, stanowiących „święte, królewskie kapłaństwo” wyłoniła się posługa diakonów, a w dalszej kolejności posługa prezbiterów, którzy zaczęli stanowić kapłaństwo sakramentalne, na mocy przyjętych święceń kapłańskich. Tak rozwijała się Boża budowla Kościoła, której „kamieniem węgielnym” był i jest niezmiennie Jezus Chrystus. Budowla ta istnieje już ponad dwa tysiące lat i prowadzi ludzi wszystkich wieków na powtórne spotkanie z Panem na końcu czasów, zgodnie ze słowami Jezusa z Ewangelii: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem”.

Kościół przez wieki przeżywał różne sytuacje. Jako wspólnota bosko-ludzka doświadczał świętości i radości tego, co Boże we wspólnocie. Przeżywał także smutki i upadki związane z ludzką grzesznością stale obecną we wspólnocie wierzących. Dziś jednym z widocznych problemów współczesnego Kościoła jest lęk, który ogarnia zarówno pasterzy jak i wszystkich wiernych. I dlatego tak ważne są słowa Jezusa jeszcze raz wzywające do przezwyciężenia niepokojów i do umocnienia wiary, która jest podstawowym spoiwem Bożej budowli: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!”