13.05.2023

Czy chrześcijanie są kosmitami?

Ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Słowa te Pan Jezus kieruje do Apostołów w czasie Ostatniej Wieczerzy, ale ostatecznie skierowane są do każdego chrześcijanina. Mogą nas dziwić, a nawet niepokoić. Czyżby chrześcijanin był w świecie jak kosmita, i to na dodatek niechciany, jak najeźdźca czy ciało obce w organizmie? 

Żeby pojąć sens słów Pana Jezusa i ich konsekwencje dla każdego z nas (a są ogromne!), najpierw trzeba rozumieć, co w Nowym Testamencie oznacza „świat”.  Pan Jezus często używa tego słowa w znaczeniu negatywnym. „Świat” to ta część stworzenia, które nie zna lub odrzuca Boga. Jak wszystko co jest, pochodzi od Niego i samo w sobie jest dobre. Niestety, jest skażone grzechem, zbuntowane przeciw swemu Stwórcy. Wymaga oczyszczenia. Krótko przed Ostatnią Wieczerzą, Jezus mówi: Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić. (J 12, 47) Władca tego świata, czyli Diabeł jest zbuntowanym aniołem, który usiłuje podporządkować sobie świat, jest jednak uzurpatorem. Sam nigdy się nie nawróci, ale Chrystus wchodzi w świat, aby uwolnić go z pod władzy fałszywego króla-samozwańca. Na krzyżu odnosi decydujące zwycięstwo nad Szatanem, jednak „odzyskiwanie” świata będzie trwało aż do powrotu Pana Jezusa przy końcu czasów. 

Co oznacza, że chrześcijanin nie jest ze świata? Przecież w nim żyjemy, a co gorsza, często sami się buntujemy i odwracamy od Boga, czasem nie w pełni świadomie stając po stronie uzurpatora. Tym niemniej, każdy człowiek w stanie łaski uświęcającej, ma w sobie życie samego Boga. Należy do Niego. Ta sytuacja jest określana dobrze znanym słowem „świętość”. Każdy, kto ma w sobie Boże życie, łaskie uświecającą jest „święty”, choć ta świętość objawia się w różnym stopniu. Czasami, niestety, tylko Bóg ją widzi. W swoich listach św. Paweł często nazywa chrześcijan „świętymi”. Nie dlatego, że byli bezgrzeszni, przykładni i nosili aureole, ale dlatego, że należeli do Chrystusa, pomimo swoich wad, ograniczeń i grzechów. Należymy do Chrystusa i jesteśmy przez Niego wezwani, aby być świętymi. Ja was wybrałem sobie ze świata. Nie może to nas prowadzić do pychy i pogardzania innymi, którzy jeszcze nie odkryli czy nie przyjęli Jego łaski. Byłaby to karykaturą świętości, wręcz bluźnierstwo. Ale nie łudźmy się, obojętny czy zbuntowany wobec Boga świat będzie zawsze postrzegał chrześcijan jako obcych. Jeśli będziemy chcieli się za wszelką cenę dostosować do jego reguł, stać się jego „pełnoprawnymi”, tracimy świętość. Pod koniec II wieku nieznany z imienia chrześcijanin pisał do chcącego przyjąć wiarę chrześcijańską Diogeneta: „Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą.” Taki jest los i powołanie chrześcijanina w doczesnym świecie. Jest on nasz, bo stworzył go Bóg i Bóg nas w nim umieścił. Nie możemy jednak akceptować tego, co jest buntem przeciw Bogu, nawet jeśli to oznaczałoby zostać „znienawidzonym”. Znamienne, że autor listu do Diogeneta jako przykład jaskrawej różnicy między chrześcijanami a zasadami obowiązującymi w „obcej ziemi”, podaje stosunek do życia ludzkiego i miłości małżeńskiej. „Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże.” Po 18 wiekach świat nadal reaguje alergicznie, gdy Kościół przypomina o prawie Bożym w odniesieniu do życia poczętego i ludzkiej seksualności. Gdy przyjedzie komuś z nas pokusa, aby dostosować się do świata, nie być już „obcym w obcej ziemi”, warto sobie przypomnieć słowa z dzisiejszej Ewangelii.