19.07.2023

Meteoryt z nieba

Dzisiejsza Ewangelia jest krótka, ale zawiera wielką naukę. Jezus wielbi Boga Ojca za objawienie, które jest czystym darem dla ludzi. Te słowa pobudzają do pokory i wdzięczności. Jednej i drugiej potrzebują wszyscy czytelnicy i słuchacze Pisma Świętego, ale także badający profesjonalnie Biblię.

Niektórzy z tych drugich byli przekonani kiedyś (a mniej liczni są do teraz), że dla zdobywania wiedzy o Jezusie i dziejach chrześcijaństwa wystarczą metody sprawdzone w takich naukach jak archeologia czy paleontologia. Zakładali oni, że we wcześniej powstałych tekstach nie powinno być wypowiedzi typowych dla późniejszych pism. I odwrotnie. Stąd też odrzucali Ewangelię Jana jako wiarygodne źródło o Jezusie historycznym, ponieważ powstała ona jako ostatnia z czterech. Według takiej interpretacji tekstów Nowego Testamentu uczniowie z okresu ziemskiej działalności Jezusa mieli postrzegać swojego Nauczyciela tylko jako człowieka, który mówił o Bogu mniej więcej to, co inni ludzie w tamtym czasie. Natomiast w następnych dekadach na ten pierwotny wizerunek Jezusa ziemskiego nałożono obraz Mesjasza – a na końcu dopiero Syna Bożego, który miał pełną wiedzę Boską.

Jednak we wcześniejszych tekstach nie brakuje treści, które powstały rzekomo później. Jezus mówi o doskonałym i wzajemnym poznaniu Ojca i Syna. Choć wypowiedzi o takiej relacji są typowe dla Ewangelii Jana, to ich świadectwem jest dziś czytana Ewangelia Mateusza. Te słowa ma niezależnie od niego także Łukasz, czyli musiały one znajdować się we wspólnym źródle tych dwóch Ewangelii. Ten zaskakujący fenomen przed stu laty zobrazował pewien historyk i teolog w wymownym porównaniu: „«Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn» – te słowa w Ewangeliach Mateusza i Łukasza są jak meteoryt, który spadł z Janowego nieba”.

W pokorze sięgnijmy głębiej do słów Pisma, aby w nich odkrywać to, co pochodzi z najwyższego nieba – od samego Boga. Z wdzięcznością przyjmujmy z tymi słowami to, co dawane nam jest bez naszego wysiłku.