31.01.2024

A swoi Go nie przyjęli

Jezus nie tylko głosi Królestwo Boże, ale i potwierdza swoje słowa cudami. Dlatego zarówno apostołowie, jak i inni ludzie gromadzący się wokół Niego, stopniowo odkrywają nadprzyrodzoną mądrość i moc Nauczyciela. Są jednak tacy, którzy patrzą na to wszystko z niedowierzaniem. To krewni, mieszkańcy rodzinnego Nazaretu.

Pytania, które sobie zadają wydają się być nie tylko owocem ciekawości, ale i zawiści. Jak zwykły rzemieślnik, syn Maryi, może posiadać taką moc? Autorytet Jezusa jawi się więc w ich oczach jako skandal potwierdzający oskarżenia o nieodpowiedzialne działanie, a nawet szaleństwo. Nie ufają rodakowi i przyjmują postawę lekceważącą.

W Nazarecie, jak nigdzie indziej, tłumy nie przynosiły do Syna Bożego chorych. Nie proszono też o pomoc dla siebie lub najbliższych czy wyjaśnienie zawiłych prawd. Jezus „nie mógł tam zdziałać żadnego cudu”, bo ludzie znani ze swej pobożności i przywiązania do wiary w Boga nie byli w stanie rozpoznać Jego mocy.

Mimo upływu 2000 lat wciąż Bóg kieruje swoje wybawiające z niewoli grzechu i śmierci orędzie przez Jezusa Chrystusa, którego mistycznym ciałem jest Kościół. Dlatego perykopa o braku wiary mieszkańców Nazaretu jest dla nas przestrogą, byśmy w naszej pobożności i religijnym zaangażowaniu potrafili dostrzec obecność Chrystusa.

Tak jak wtedy, tak i dzisiaj objawia się On w znakach, których nie trzeba szukać w miejscach pielgrzymek czy wzmożonego kultu. Ale w tym konkretnym miejscu, w którym żyjemy, pracujemy, spotykamy się z innymi. To właśnie szara codzienność najczęściej jest dla nas miejscem, w którym Bóg do nas mówi.