16.03.2024

Blisko a zarazem daleko Jezusa

Bóg daje się poznać inaczej niż się spodziewamy. Szukamy Go daleko, a On jest zaskakująco blisko. Rozumieją to ludzie prostego serca. A skłonni wszystko komplikować, znajdują powody do formułowania oskarżeń. Sama fizyczna bliskość Jezusa nie wystarcza, aby uznać w Nim obiecanego w Starym Testamencie Mesjasza. Potrzeba wiary przełamującej utarte schematy i wyobraźni, która otwiera umysł i serce.

Widzimy dziś jak Nikodem, którego spotkaliśmy w Ewangelii minionej niedzieli. Dojrzewa on w wierze i odwadze. Wcześniej przyszedł do Jezusa pod osłoną nocy, aby zapytać o sprawy dotyczące zbawienia. Trudno było mu pojąć konieczność ponownego - duchowego narodzenia. Dzisiaj ten człowiek publicznie staje w obronie Jezusa i Jego prawa do sprawiedliwego sądu. Później będzie jeszcze obecny przy pogrzebie niesprawiedliwie skazanego i zabitego Jezusa.

Ostatnie zdanie z dzisiejszej Ewangelii: „I rozeszli się – każdy do swego domu”, przedstawia smutną perspektywę tego, co dzieje się z ludźmi, którzy mają Chrystusa na wyciągnięcie ręki, a nie przyjmują Go jako Zbawiciela. Idą swoją drogą. Wybierają samotność.

Autentyczne spotkanie z Chrystusem, dostępne dla nas w liturgii, czyni z nas wspólnotę. Po Mszy świętej rozchodzimy się do swoich domów i spraw z zadaniem świadczenia, że spotkaliśmy prawdziwego Mesjasza.