21.05.2024

Dziecko wylane z kąpielą

Biskup Jaime Fuentes, emerytowany już dziś ordynariusz urugwajskiej diecezji Minas, misję dla przekazu wiary w bardzo trudnym, pogańskim regionie prowincji Lavalleja, oparł na solidnym duszpasterstwie lokalnego sanktuarium maryjnego z Verdún. Wszystkich dziwiło to, że urugwajskie parafie na co dzień świeciły pustkami, za to w kwietniu – wtedy właśnie przypadało święto Matki Bożej z Verdún – cały kraj zmieniał swe oblicze. Pod wzgórze w pobliżu Minas pielgrzymowało setki tysiące pątników: już to, by ucałować figurę urugwajskiej Maryi albo prosić o coś na nowy rok, podziękować za ocalone życie po wypadku, czy po prostu złożyć polne kwiaty u stóp pięknej Pani. Przejawy pobożności w urugwajskim sanktuarium niekiedy zawstydzały pierwotnością, przyziemnością i prostotą. Wielu więc krytykowało kwietniową celebrację dowodząc, że szkoda czasu, bo to nie jest Kościół tylko jakaś religijność naturalna. I tak rzeczywiście było, ale biskup z Minas sceptykom tłumaczył tak: można stać z boku wielotysięcznej kolumny pątników i krytycznie osądzać ciemnotę ich przesądów, denerwując się, że Matka Boża musi słuchać tych wszystkich naiwnych modlitw, wyznań czy westchnień. A można skorzystać, że przychodzą i formować duchowo prymitywny odruch religijny. Wszystko spoczywa w rękach misjonarzy.

Katolicyzm po Soborze Watykańskim II zdał pozytywnie egzamin z ekumenizmu, wspólnoty protestanckie nie zawsze. Dla przykładu, niejakiego Pawła Chojeckiego, pastora, pasjami zajmują plotki na temat Kościoła katolickiego, mimo, że oficjalnie z Rzymem nie chce mieć nic wspólnego. W programie „KDD – Którędy do Nieba”, komentował ze złośliwą satysfakcją chaotycznie skompilowane fragmenty wypowiedzi księdza Andrzeja Kobylińskiego. Kierownik katedry etyki z UKSW miał twierdzić, że gdyby kiedyś został papieżem, natychmiast zakazałby obrzędów pierwszej komunii świętej w Polsce. Jego zdaniem majowe celebracje sprowadzono do poziomu merkantylnej, pustej, świeckiej imprezy, która nie ma nic wspólnego z sakramentami chrześcijańskiej inicjacji. I w większości przypadków to niestety prawda. Ma ona jednak drugie dno.

Europa jest współcześnie najbardziej zacofanym regionem świata. Przed wiekami Kościół dobrze rozeznał moment założenia wielkiej kultury chrześcijańskiej na starym kontynencie ale po stuleciach nie rozeznał w porę konieczności oderwania się od europejskiego wraku, który siłą dekadencji ciągnie wszystkich na dno. Dusze topielców snują się tu i tam po pokładzie. Z tego powodu duszpasterze są dziś naprawdę bezradni wobec dyktatury rodziców. Próba restrykcji kończy się zazwyczaj skandalem. Naturze chrześcijaństwa obcy jest gest zaciśniętej pięści i kiedy skłania się w stronę konfrontacji, wcześniej czy później uderza głową o ścianę. Siłą ewangelicznej misji nie jest purytańska furia lecz cierpliwa pedagogika wzrostu, asymilacji tego, co dobre oraz formacja. Chodzi teraz o to, by rodziny dojrzałe w chrześcijaństwie przygotować do wczesnej komunii świętej ich dziecka, a małym grupom wierzących rodziców przekazywać autentyczną katechezę. Wraz z upływem czasu, ludzi moralnie pustych dosięgnie religijna amnezja i sami odpuszczą sobie prymitywne rytuały. Dobrze uformowana zaś katolicka mniejszość, zdolna będzie wywietrzyć wiosennym powiewem wiary zaduch starej jesieni.

Tylko szaleniec chce być nieprzyjacielem Boga (por. Jk 4, 4). Chrystus przygarnia słabych w wierze i upadłych. Trudno Go czymś sprowokować. Pan staje jednak do walki z każdym, kto psuje duszę dziecka (por. Mk 9, 36-37). Nigdy nie proponuj młodym religijnego cyrku, kiczu lub odpustu. To poruszające, że dusze dzieci przysposobione są do mistyki i duchowości.