To, co się dzieje pod Krzyżem w Warszawie, to nie przypadek - to część zaplanowanej akcji skierowanej przeciwko...
W sierpniu 1976 r. kard. Karol Wojtyła, odwiedzając Stany Zjednoczone, wypowiedział ważkie słowa: „Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów”. Cytat ten pochodzi z Encyklopedii nauczania społecznego Jana Pawła II pod red. ks. prof. Andrzeja Zwolińskiego z tekstu hasła: Masoneria. Te słowa kard. Karol Wojtyła wypowiedział dwa lata przed wyborem na papieża. Bardzo znamienna jest jego świadomość sytuacji, w jakiej znajduje się Kościół ze swoją dwutysiącletnią obecnością w świecie...
Dziś masońskie ideologie jakby sprzęgły swoje siły, żeby uderzyć w Kościół. To, co się stało w Warszawie, to nie jest przypadek, rzecz odosobniona. Obserwujemy to także na świecie. Tam, gdzie jest chrześcijaństwo, tam organizowana jest także akcja skierowana przeciwko Kościołowi. Przykładem takich działań była m.in. sytuacja zaistniała jakiś czas temu w USA, gdzie Kościół pozwano do sądu i zażądano ogromnych pieniędzy z tytułu odszkodowań nawet za postępowanie osób zmarłych. Kościół miał odpowiadać za tych, którzy już nie potrafią się bronić... Sytuacja stała się dramatyczna, pogrążono w ten sposób wiele diecezji katolickich w Ameryce. Potem działania przeciwko Kościołowi przeniesiono na grunt europejski. Wyszukiwano posądzanych o molestowanie księży, by dowieść, że instytucja Kościoła nie tylko nie jest społeczeństwu potrzebna, ale że jest dla niego wręcz szkodliwa. A przecież wszyscy dobrze to wiemy, że w każdym środowisku są ludzie słabi i grzeszni. Jednak cały ten problem tak jest kreowany w mediach, że nic, tylko Kościół potępić i odrzucić.
Widzimy też jak w setkach tysięcy egzemplarzy wydawane są — z odpowiednią skuteczną reklamą — książki i filmy skierowane przeciwko samemu Chrystusowi. Aż dziw bierze, że chrześcijanie, także polscy, nie stają murem za Chrystusem, tylko rzucają się z zainteresowaniem na owe wydawnictwa. Również na polskich katolikach żerują ludzie, którzy są wrogami chrześcijaństwa, którzy tylko szukają okazji, aby uderzyć w osobę duchowną, zniszczyć wartości religijne.
Tego typu sytuacje były widoczne także w Warszawie, w głośnej sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Nikt nie wyjaśniał do końca, o co w tym wszystkim chodzi, tylko pokazywano grupę rzekomych oszołomów, którzy zyskali pretekst do walki. Pokazywano też triumfujących, którzy kpili z Chrystusa, z krzyża, naśmiewali się i ubliżali modlącym się ludziom. W tym bluźnierstwie brali udział dziennikarze — ludzie mający kreować prawdziwą kulturę.
To wszystko także mieści się w pojęciu „anty-Kościół” i ataku na instytucję Kościoła. Przeinaczanie faktów jest cechą ludzi, którzy tej idei służą. Pewna pani pełniąca znaczącą funkcję społeczną zażądała np. od władz, aby księżom odebrać możliwość nauczania religii, ponieważ to kosztuje — księża biorą za to pieniądze. Złośliwie dodała, że nic się nie stanie, jeżeli nie będą oni jedli kawioru. Myślę, że nikt z księży nie sięga po ten specjał. Jadają bardzo skromnie i ciężko pracują, by młodym uzmysłowić, że „nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (por. Mt 4, 4). Może dlatego właśnie ich praca jest tak bardzo trudna — rzeczy dobre naprawdę wiele kosztują. Media, które „pracują” na rzecz anty-Kościoła, sprawiają, że nieświadomi niczego młodzi ludzie podchodzą do religii, do katechezy w sposób lekceważący i niewłaściwy. Niestety, brakuje nam, katolikom, solidarności. Gdyby tylko ci ludzie, którzy w niedzielę chodzą do kościoła, byli solidarni, gdyby słuchali głosu Kościoła, czytali prasę katolicką...
Z wielkim bólem trzeba stwierdzić, że prasa katolicka nie cieszy się zbytnią poczytnością. Jeżeli na 2 tys. wiernych rozchodzi się 10 egz. katolickiego pisma, jest to wielki wstyd. Powinni się także zastanowić duszpasterze, w których parafiach nie ma prasy katolickiej. W chwili, gdy trwa zmasowany atak na Kościół, na kapłanów, trzeba, byśmy byli razem, by pomóc wiernym zrozumieć istotę naszej wiary. I nie jest to kwestia mniejszego lub większego zysku katolickiej gazety. Dziennikarze katoliccy należą do grupy, która zarabia najmniej. Naszych tytułów nie stać na podnoszenie zarobków, tak jak czynią to media świeckie. Redakcje katolickie są biedne, nie mają też dodatkowych pieniędzy z reklamy. Wszyscy ponosimy za to jakąś odpowiedzialność. Trzeba więc docenić zwłaszcza tych kapłanów, którzy są zaangażowani w dzieło ewangelizacji z uwzględnieniem prasy, co jest dziś bardzo ważną formą duszpasterstwa.
Słowa kard. Karola Wojtyły, mówiące o konfrontacji i o uderzeniu w Kościół, de facto mówią o uderzeniu w prawa i godność człowieka; w prawa społeczeństw i narodów, w godność prawdziwie ludzką. Bo czymże jest choćby lansowana dziś w mediach ustawa o tzw. zapobieganiu przemocy w rodzinie, która
tę rodzinę często ubezwłasnowolnia? Jak obawiają się niektórzy, wystarczy nawet zwykły donos, by bez sądu, na wniosek jakiegoś przedstawiciela władzy, dziecko zostało z domu zabrane. Te sytuacje dzieją się już na naszych oczach. Tymczasem ustawę tę podpisał jeszcze pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu w czasie, gdy startował w wyborach prezydenckich. Dlaczego tak się spieszył, choć przecież była już deklaracja Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski, że ustawa jest nie do przyjęcia...
Dlatego dzisiaj z wielkim bólem stwierdzam fakty, które mają miejsce w Polsce, przypominając słowa kard. Karola Wojtyły z 1976 r., zauważającego, że zbliżając się do 2000-lecia chrześcijaństwa i Kościoła trzeba nam będzie zmierzyć się ze zmasowanymi siłami anty-Kościoła, które zdecydowanie prą ku temu, aby zniszczyć chrześcijaństwo. Ale musimy też pamiętać, że kard. Wojtyła jako późniejszy papież przypomniał nam też ważne słowa Pana Jezusa: „Nie lękajcie się! Idźcie i nauczajcie... Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (por. Mt 28, 20). I to jest cała nasza nadzieja!
opr. mg/mg