18
listopada
wtorek
Wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy
Rok liturgiczny: C/I
Pierwsze czytanie:
2 Mch 6, 18-31
Psalm responsoryjny:
Ps 3
Werset przed Ewangelią:
1 J 4, 10b
Ewangelia:
Łk 19,1-10

Patroni:

Liturgia na dzisiaj:

Pierwsze czytanie

2 Mch 6, 18-31
Czytanie z Drugiej Księgi Machabejskiej

W czasie prześladowań Izraela przez króla Antiocha Eleazar, jeden z pierwszych uczonych w Piśmie, mąż już w podeszłym wieku, o bardzo szlachetnej powierzchowności, był przymuszany do otwarcia ust i jedzenia wieprzowiny. On jednak, wybierając raczej chwalebną śmierć aniżeli godne pogardy życie, dobrowolnie szedł na miejsce kaźni, a wypluł mięso, jak powinni postąpić ci, którzy mają odwagę odrzucić to, czego nie wolno jeść nawet przez miłość do życia.

Ci, którzy byli wyznaczeni do tej bezbożnej ofiarnej uczty, ze względu na bardzo dawną znajomość z tym mężem, wzięli go na stronę i prosili, aby zjadł przyniesione przez nich i przygotowane mięso, które wolno mu jeść. Niech udaje tylko, że je to, co jest nakazane przez króla, mianowicie mięso z ofiary pogańskiej. Tak postępując, uniknie śmierci, a ze względu na dawną z nimi przyjaźń skorzysta z miłosierdzia. On jednak powziął szlachetne postanowienie, godne jego wieku, powagi jego starości, okrytych zasługą siwych włosów i postępowania doskonałego od dzieciństwa, przede wszystkim zaś świętego i od Boga pochodzącego prawodawstwa. Dał im jasną odpowiedź, mówiąc, aby go zaraz posłali do Hadesu.

«Udawanie bowiem nie przystoi naszemu wiekowi. Wielu młodych byłoby przekonanych, że Eleazar, który już ma dziewięćdziesiąt lat, przyjął pogańskie obyczaje. Oni to przez moje udawanie, i to dla ocalenia maleńkiej resztki życia, przeze mnie byliby wprowadzeni w błąd, ja zaś hańbą i wstydem okryłbym swoją starość. Jeżeli bowiem teraz uniknę ludzkiej kary, to z rąk Wszechmocnego ani żywy, ani umarły nie umknę. Dlatego jeżeli mężnie teraz zakończę życie, okażę się godny swojej starości, młodym zaś pozostawię rzetelny przykład ochotnej i wspaniałomyślnej śmierci za godne czci i święte prawa».

To powiedziawszy, natychmiast wszedł na miejsce kaźni. Ci, którzy go przyprowadzili, na skutek wypowiedzianych przez niego słów zamienili miłosierdzie na surowość, sądzili bowiem, że były one szaleństwem.

Mając już pod ciosami umrzeć, westchnął i powiedział: «Panu, który ma świętą wiedzę, jest jawne to, że mogłem uniknąć śmierci. Jako biczowany ponoszę wprawdzie boleść na ciele, dusza jednak cierpi to z radością, gdyż Jego się boję».

W ten sposób więc zakończył życie, a swoją śmiercią zostawił nie tylko dla młodzieży, lecz także dla większości narodu przykład szlachetnej odwagi i pomnik cnoty.

Psalm responsoryjny

Ps 3
Ps 3, 2-3. 4-5. 6-7 (R.: por. 6)

Pan mój i Bóg mój zawsze mnie wspomaga

Panie, jak liczni są moi prześladowcy, *
jak wielu przeciw mnie powstaje.
Mnóstwo jest tych, którzy mówią o mnie: *
«Nie znajdzie on w Bogu zbawienia».

Pan mój i Bóg mój zawsze mnie wspomaga

Ty zaś, Panie, tarczą moją jesteś i chwałą, *
Ty moją głowę podnosisz.
Głośno wołam do Pana, *
a On mi odpowiada ze świętej swej góry.

Pan mój i Bóg mój zawsze mnie wspomaga

Kładę się, zasypiam i znowu się budzę, *
ponieważ Pan mnie wspomaga.
I nie ulęknę się wcale tysięcy ludzi, *
którzy zewsząd na mnie nastają.

Pan mój i Bóg mój zawsze mnie wspomaga

Werset przed Ewangelią (Alleluja)

1 J 4, 10b
Alleluja, alleluja, alleluja

Bóg pierwszy nas umiłował i posłał swojego Syna
jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.

Alleluja, alleluja, alleluja

Ewangelia

Łk 19,1-10
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.

Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».

Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie».

Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło».

Jeżeli chcesz, aby codzienne czytania były dostępne na Twojej stronie, umieść w niej następujący kod:

Wybierz dzień:

Zacheusz, Eleazar i Karolina

ks. Michał Kwitliński ks. Michał Kwitliński

Zacheusz, Eleazar i Karolina  

Zacheusz oświadcza, że oddaje połowę swego majątku ubogim. Zobowiązuje się też naprawić krzywdy, które wyrządził jako skorumpowany urzędnik. Idzie dalej wymagała tego ludzka sprawiedliwość. W odpowiedzi słyszy słowa Pana Jezusa: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Czy rzeczywiście Pan Jezus wynagradza obietnicą życia wiecznego skruchę i ofiarę Zacheusza? Któryś z obecnych kolegów celnika, przyzwyczajony do mierzenia wszystkiego pieniędzmi mógłby mruknąć: „Zbawienie sporo kosztuje”. Poniekąd miałby rację. Tyle, że to nie Zacheusz płaci za swoje zbawienie. Nie tylko dlatego, że Bóg niczego nam nie sprzedaje, lecz zawsze daje. Przede wszystkim – nie ma takiej ceny, którą człowiek mógłby zapłacić za życie wieczne. Owszem, zbawienie „kupił” Zacheuszowi (i każdemu z nas) sam Chrystus, a ceną jest Jego nieskończona miłość. Miłości policzyć się nie da, ale Jezus nam ją uzmysławia umierając na krzyżu.

Pan Jezus ofiarował Zacheuszowi zbawienie za darmo. Przychodzi do jego domu, uznając celnika za przyjaciela jeszcze za nim ten ogłosił, że oddaje większość swego majątku jako ofiarę dla ubogich i zadośćuczynienie za swoje grzechy. Zbawienie stało się udziałem Zacheusza, kiedy, na wezwanie Nauczyciela, zlazł z drzewa. Cała reszta to skutek przyjęcia łaski. W niczym to nie umniejsza wielkości małego celnika, który potrafił odpowiedzieć na miłość Pana.

Eleazar, o którego bohaterskiej śmierci słyszymy w pierwszym czytaniu też potrafił przyjąć łaskę. Jest wierny Bogu, co wyraża się w wierności Prawu Mojżeszowemu. Zjedzenie lub udawanie, że zjada mięso z pogańskiej ofiary to nie był problem niewłaściwej diety (modny ostatnio temat). To miał być symbol wyparcia się jedynego Boga. Są takie wartości, których nawet symbolicznie nie wolno nam się wyprzeć. Wiarę w jedynego Boga ten mądry starzec uważał za dar bezcenny. Aby go zachować oddaje nie tylko połowę swoje majątku, ale całe swoje życie.

Podobnie bohaterka dzisiejszego wspomnienia liturgicznego, bł. Karolina, oddała życie, aby zachować życie Boże, które otrzymała wraz ze chrztem. Nie potrzebowała spektakularnego nawrócenia jak Zacheusz, ale całe jej krótkie życie było ciągłym dawaniem siebie Bogu i bliźnim. Czyniła to po przez ciężką pracę, pomagając przy utrzymaniu swojej rodziny. Czyniła to poprzez gorliwą służbę bliźnim ze swojej wsi, w szczególności katechizując dzieci, sama będąc niewiele starsza od swoich wychowanków.

Zginęła śmiercią męczeńską, broniąc swej godności, a zarazem chcąc być wierna prawu moralnemu. Obie te rzeczy idą ze sobą w parze. Być może ocaliłaby życie biologiczne ulegając rosyjskiemu żołdakowi. Ale jak Eleazar, nie chciała naruszyć tego, co miała najcenniejsze, swej wierności Bogu.

Gdy spotykamy się z Jezusem, zbawienie staje się naszym udziałem, o ile zobaczymy, jak wielkim darem jest Jego przyjaźń. A wtedy otwiera się nasze serce do nawrócenia, pokuty, hojnego dawania swego życia Bogu i bliźniego, na co dzień, jak Zacheusz. I choć mało prawdopodobne, że ktoś znajdzie się w sytuacji Eleazara czy Karoliny, to będziemy mieli taką samą jak oni determinację, aby bronić skarbu przyjaźni Boga.

reklama