Nasze życie zależy od tego kogo słuchamy i komu ufamy. Przed Ewangelią wybrzmiewają dzisiaj słowa Pana Jezusa: „Moje owce słuchają mego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną”. Za komentarz niech nam posłużą słowa Papieża Franciszka: „Stojąc przed Sercem żywego i obecnego Jezusa, nasz umysł, oświecony przez Ducha, rozumie słowa Jezusa. W ten sposób nasza wola pobudza się do ich praktykowania. [...] Słuchanie i smakowanie Pana oraz oddawanie Mu czci jest sprawą serca. Tylko serce jest zdolne doprowadzić inne władze i namiętności oraz całą naszą osobę do postawy czci i pełnego miłości posłuszeństwa Panu" (Dilexit nos, 27).
Słuchać Jezusa i iść za Nim, to zgodzić się na niewiadomą. To towarzyszyć mu w czasie nauczania, dokonywania cudów, przemiany na Górze Tabor, pielgrzymki do świątyni, ale także w Wieczerniku, Getsemani, na Golgocie, a w konsekwencji również przyjąć Go jako zmartwychwstałego.
W każdym miejscu i okolicznościach, w których możemy spotkać Jezusa potrzebujemy przejrzystości serca, które mamy tylko jedno. Jest ono „domem modlitwy”, albo „jaskinią zbójców”. Bywa, że nasze serca potrzebują silnej interwencji na wzór tej w świątyni Jerozolimskiej. Pozwólmy Jezusowi, aby nas oczyścił. Najpełniej dokonuje tego w sakramencie pokuty i pojednania otwierającym nam drogę do zjednoczenia z Nim i Kościołem w Eucharystii.