O nihilizmie w jego licznych postaciach i uwarunkowaniach historycznych
We współczesnej dyskusji nad duchową sytuacją świata pojęcie nihilizmu stało się często używanym hasłem, którego bezrefleksyjne i dowolne zastosowanie wywołuje niejednokrotnie wrażenie, że użytkownicy tego hasła wiążą z nim jedynie bardzo niejasne wyobrażenia albo w ogóle żadne i stosują pojęcie nicości jako pewnego rodzaju przezwisko, którym obrzucają przypadkowych politycznych, światopoglądowych, religijnych lub też kościelnych wrogów.1
Żyjemy w wieku, w którym pojęcie "nihilizm" stało się określeniem wszelkich możliwych przejawów kryzysu: wiary, religii, kultury, wartości, światopoglądu, polityki czy filozofii. Istotnie, nihilizm stanowi nie tylko określenie złożonego i rozległego duchowego kryzysu, ale także synonim filozofii i kultury nowożytnej oraz etykietę przydawaną wielu myślicielom okresu nowożytnego przez tych, którzy w powodzi współczesnego relatywizmu, pesymizmu czy liberalizmu szukają jasnej i pewnej prawdy oraz trwałego gruntu. Według takiej "spiskowej historii filozofii", uprawianej najczęściej "na skróty" i bez znajomości rzeczy, "zdrowa filozofia" trwa jeszcze do końca średniowiecza, a wraz z nowożytnym racjonalizmem i transcendentalnym zwrotem ku podmiotowi, wraz z idealizmem, rozpoczyna się permanentny kryzys który trwa przez całą nowożytność i uaktywnia się w XIX i XX wieku. Ten kryzys to właśnie nihilizm. Według takiej koncepcji historii filozofii nihilistami są nie tylko Nietzsche, Stirner, Sartre, Camus, Sade, ale także Kartezjusz, Kant i Hegel.
Jeśli nihilistycznej pustce, absurdowi, relatywizmowi przeciwstawiamy jasność, oczywistość i pewność prawdy, to wydaje się, że w ten sposób zakwestionowaniu musi ulec samo myślenie. Być może myślenie w swej istocie jest nihilistyczne, gdyż zawsze problematyzuje, kwestionuje, neguje istniejące sensy, wciąż powraca do sokratejskiego "wiem, że nic nie wiem". Jeśli myślenie wychodzi od pytania, to pytanie wyraża przecież pustkę niewiedzy. Czyż ma to oznaczać, że myślenie musi narażać się na doświadczenie nihilizmu? Czy lęk przed niepewnością, niewiedzą, nie- bytem nie jest wystarczającym powodem, by zanegować myślenie jako największe zagrożenie dla pewności prawdy i jasności widzenia? Być może sama, wspomniana tu, "spiskowa historia filozofii", w której myślenie zdaje się być nieobecne, jest tworem tego rodzaju lęku.
Te wątpliwości są całkowicie oczywiste. Myśląc szukamy przecież prawdy i pewności. Pustkę niewiedzy traktujemy jedynie jako punkt wyjścia ku pełni wiedzy. Czy pełnia ta jest jednak możliwa do osiągnięcia? Czy samo pytanie o prawdę rodzi się ex nihilo? Czy nicość jest bezdenną otchłanią, w której nie ma niczego, czy tajemnicą kryjącą w sobie byt i prawdę? Co rozstrzyga o tym, że jest otchłanią? Co rozstrzyga o tym, że jest tajemnicą skrywającą byt i prawdę? Namysł nad istotą nihilizmu, negacji i nicości wydaje się więc niezbędny.
Nihilizm jest zjawiskiem bardzo trudnym do opisania, jeszcze trudniej poddającym się jednoznacznemu zdefiniowaniu. Jak bowiem uchwycić w tych samych ramach nihilizm Nietzschego i Sartre`a, przeżycie absurdu bohaterów powieści Camusa czy samobójstwo Kiriłłowa z Biesów Dostojewskiego, faszyzm i ironiczną niezależność bezosobowego bohatera powieści Musila Człowiek bez właściwości? Jak te wszystkie przejawy nihilizmu odnieść wreszcie do diagnoz Martina Heideggera?
Nihilizm ma wiele postaci. Z jednej strony jest nihilizmem "radosnym". Radość wynika z faktu, że rzeczywistość pozbawiona jest sensu. Może stać się więc materią dowolnej twórczości. Inna postać nihilizmu to nihilizm samopodporządkowania obiektywnym mocom. Jest to nihilizm bierny. W takim rozumieniu możemy mówić o nihilizmie faszyzmu czy komunizmu. Wreszcie nihilizm powojenny, nihilizm rezygnacji, który ani niczemu się nie podporządkowuje, ani niczego nie tworzy. Nie dość zdolny, aby sprostać samej nicości.2
Pojęcie nihilizmu związane jest z duchowym kryzysem kultury europejskiej w XIX wieku. Wielu jednak filozofów, na przykład Hermann Rauschning, słusznie uważa nihilizm za zjawisko historyczne.3 Jeśli nihilizm rozumiemy jako negację bytu, prawdy, niewiarę w sens istnienia, to początków tak rozumianego nihilizmu można doszukiwać się już u sofistów i w pyrronizmie. Przede wszystkim jest to nihilizm metafizyczny. Tak określił go Hamilton w 1859 roku.4 Najbardziej radykalną jego formę odnajdujemy już u Gorgiasza, który redukuje byt do nicości. Autor dzieła O naturze albo o niebycie formułuje pierwszą zasadę swej metafizyki w następujący sposób: "nie istnieje byt"5. W starożytności pojawiają się także początki nihilizmu poznawczego. Sceptycy twierdzą, że nie ma żadnej obiektywnej prawdy, a jeśli ona istnieje, to nie jest poznawalna. Jednak najistotniejsza myśl, która stanie się podstawą rozwoju nowożytnego nihilizmu, pochodzi od Protagorasa: "Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy, istniejących, że istnieją, i nieistniejących, że nie istnieją."6 To znane stwierdzenie homo mensura - człowiek miarą, stanie się podstawą rozumienia wolności przez nihilizm nowożytny.
Nihilizm w pełnym znaczeniu pojawia się tam, gdzie człowiek określa samego siebie jako miarę rzeczy i twórcę sensu bycia. Takie samookreślenie się człowieka w XIX wieku przynosi rozkład prawd, norm i autorytetów. Właśnie "nihilizmem" określali Donoso Cortes i pruski minister Maria Joseph von Radowitz ten duchowy i polityczny proces XIX wieku. Samo słowo natomiast po raz pierwszy zostało użyte przez Fichtego.7
Nihilistami nazywano także rosyjskich anarchistów. W ten sposób anarchizm stał się jednym z pierwszych synonimów nihilizmu. Takim terminem określano doktrynę ruchu intelektualnego i politycznego powstałą w Rosji w drugiej połowie XIX wieku, dążącą do zreformowania struktury społecznej na drodze rewolucji. Zwolennicy nihilizmu nie tworzyli żadnej partii politycznej. Łączył ich ten sam duchowy stan desperacji. Choć pochodzili z różnych stanów społecznych i zawodów, wywodzili się szczególnie spośród młodych intelektualistów, którzy, mając nadzieję na uczestnictwo w politycznym postępie społecznym, poczuli się ostatecznie odrzuceni. Określano ich jako tych, którzy odrzucają ciężar tradycyjnych idei religijnych, moralnych, estetycznych. Po 1870 roku, pod wpływem prześladowania ze strony władzy, niektórzy z nich włączyli się w działania anarchiczne, zgodnie z programem Bakunina: tylko destrukcja jest twórcza. Najwyższy rodzaj tworzenia to unicestwienie.
Nihilizm XIX wieku, demaskujący ideologie i etyczne systemy, wyłania się wraz z nowożytnym i współczesnym rozumieniem wolności. Kluczem do nihilizmu jest słowo: wolność. To nowożytne rozumienie wolności związane jest z twórczą mocą podmiotu, który tworząc ex nihilo staje się podmiotem stwórczym. Odnajdujemy go w Nietzscheańskim przewartościowaniu wartości jak i w Sartre`owskiej tezie egzystencjalnej: "egzystencja poprzedza esencję". Taki podmiot tworzy prawdy i wartości, nadając światu wszelkie znaczenie. Nicość nie oznacza więc jedynie pustki życia, bezsensu. Oznacza także pełnię twórczości, absolutną twórczość człowieka w pustce. Takie rozumienie wolności możliwe jest tylko tam, gdzie zostają zakwestionowane obiektywne miary bytu i prawdy, przede wszystkim jednak istnienie Boga. Nihilizm więc jest nie tyle wynikiem wiary w twórczą moc podmiotu, co raczej niewiary w obiektywność bytu i prawdy. Tylko w horyzoncie takiej niewiary możliwe jest rozumienie człowieka jako "miary wszechrzeczy". Pisze o niej Nietzsche: "ostatnia forma nihilizmu, która zawiera w sobie niewiarę w świat metafizyczny - zabraniająca sobie wiary w jakiś świat prawdziwy"8.
Nowożytny nihilizm ma kilka podstawowych wymiarów: ateizm, moralny relatywizm, egzystencjalny absurd, polityczny anarchizm i historyczny tragizm. Pomimo wielu wymiarów nihilizmu, które wzajem się przenikają, istnieje jedna łącząca je zasada, którą Fryderyk Nietzsche sformułował następująco: nihilizm to "pożądanie nicości"9.
Podstawowym warunkiem nihilistycznej wolności jest ateizm. "Gdyby Bóg istniał, jak bym mógł znieść to, że nim nie jestem." Autor tych słów, Fryderyk Nietzsche, dostrzegł ścisły związek między wolnością absolutną, nihilistyczną, a ateizmem. Epoka nihilizmu jest epoką "śmierci Boga". Jest to także epoka wolności. Śmierć Boga rodzi pustkę, do której można mieć dwojaki stosunek: można tworzyć w pustce lub przyjąć postawę rezygnacji. Jeśli Boga nie ma, człowiek może wybrać własną drogę, być wolny: "... my filozofowie i duchy wolne, czujemy się na wieść, że Bóg umarł, jakby opromienieni nową jutrzenką; serce nasze przelewa się wdzięcznością, zdumieniem, przeczuciem, oczekiwaniem - w końcu ukazuje się nam widnokrąg znów wolny, chociażby nawet nie był jasny, wreszcie znów mogą wybiegać okręty nasze"10. Możliwa jest jednak także rezygnacja. Jeśli "Bóg umarł", człowiek gubi się w pustce, jak ów starzec, który służył Bogu do ostatnich dni. "I otom jest wysłużony: bez pana, a jednak nie wolny, o żadnej godzinie życia już nie radosny, chyba tylko we wspomnieniach."11
Wypływający z ateizmu nihilizm przybiera dwie formy. Nietzsche określa go jako nihilizm czynny i bierny. Nihilizm czynny jest aktem najwyższej twórczości wolnych ludzi lub nihilizmem burzenia (anarchizm). Nihilizm bierny to nihilizm znużony, wyczerpany.
Istnieje wiele literackich prototypów ateisty-nihilisty. Najbardziej znanym jest Iwan z Braci Karamazow i Kiriłłow z Biesów Dostojewskiego. To w usta Iwana wkłada Dostojewski słowa: "Jeśli Boga nie ma, wszystko wolno." I jasno dowodzi, że to ateizm Iwana pozwala mu na akceptację morderstwa ojca. Kiriłłow dowiódł, że jeśli Boga nie ma, najbardziej znaczącą rzeczywistością w życiu jest indywidualna wolność, a najwyższą ekspresją indywidualnej wolności jest samobójstwo. Tak komentuje nihilistyczną wolność Kiriłłowa Camus: "Jeśli Bóg nie istnieje, Kiriłłow jest bogiem. Jeśli bóg nie istnieje, Kiriłłow musi się zabić, Kiriłłow musi się zatem zabić, żeby być bogiem (...) Stać się bogiem to być wolnym na tej ziemi, nie służyć istocie nieśmiertelnej. A zwłaszcza wyciągnąć wszystkie konsekwencje z tej bolesnej wolności. Jeśli Bóg istnieje, wszystko zależy od Niego i nie możemy nic przeciwko Jego woli. Jeśli nie istnieje, wszystko zależy od nas. Dla Kiriłłowa, jak dla Nietzschego, zabić Boga to samemu nim zostać - już na tej ziemi zaznać życia wiecznego, o którym mówi Ewangelia."12 Ta tendencja łączenia nihilizmu z ateizmem trwa aż do dzisiaj (pojawia się na przykład w dziele Helmuta Thielicke Nihilizm - 1950).
Pierwszą reakcją wobec otchłani nicości jest rezygnacja. Ateizm wytwarza pustkę i poczucie bezsensu życia. "Nihilizm: brak celu; brak odpowiedzi na pytanie dlaczego? Co znaczy nihilizm? To, że najwyższe wartości tracą wartość."13 Jeśli Boga nie ma, kim jest człowiek? Pisze Nietzsche: "Człowiek jest to mały egzaltowany gatunek zwierzęcia, który - na szczęście - ma swój kres; życie na ziemi to w ogóle jeno chwila, epizod, wyjątek bez następstwa, coś, co w ogólnym charakterze ziemi pozostaje bez znaczenia; ziemia sama, jak każda gwiazda, to hiatus między dwiema nicościami, zdarzenie bez planu, bez rozumu, bez woli i samowiedzy, najgorszy rodzaj konieczności, głupia konieczność..."14. Podobnie bohater dramatu Sartre`a Diabeł i Pan Bóg, Gotz, wykrzykuje wobec Boga swoją nędzę: "Błagałem, żebrałem o znak, posyłałem do nieba posłańca: żadnej odpowiedzi. Niebo nie wie nic, nie zna nawet mojego imienia. W każdej minucie zadawałem sobie pytanie, czym jestem w oczach Boga. Teraz znam odpowiedź: niczym. Bóg mnie nie widzi, Bóg mnie nie słyszy, Bóg mnie nie zna. Widzisz tę pustkę nad naszymi głowami? To Bóg (...) Bóg to samotność ludzi."15
Inną, "twórczą" reakcją jest absurd, jak u bohaterów powieści Camusa, lub etyczna samoodpowiedzialność, jak u Sartre`a. Zarówno absurd jak i etyczna samoodpowiedzialność prowadzą do moralnego relatywizmu. Moralny relatywizm to kolejne oblicze nihilizmu.
Dla Camusa wolność absurdalna jest jedyną możliwą reakcją na przekonanie, że nie ma Boga. Wolność akceptująca absurd jest wolnością wbrew nadziei. "Z puszki Pandory, gdzie mrowiły się plagi ludzkości, wypuścili Grecy na ostatku nadzieję, jako najstraszliwszą ze wszystkich. Nie znam bardziej wzruszającego symbolu. Gdyż nadzieja, wbrew ogólnemu przekonaniu, jest równoznaczna z rezygnacją. A żyć to znaczy nie rezygnować."16 Absurd jest więc odwróconą nadzieją. Bohaterowie wolnośôci absurdalnej to wspomniany już Kiriłłow, Syzyf i Kaligula.
Z wyroku bogów Syzyf musi nieustannie toczyć pod górę głaz, który znalazłszy się na szczycie spada siłą ciężaru. Camus zatrzymuje się na chwilach powrotów i wytchnienia Syzyfa. Skąd pogoda ducha, która czasami rozjaśnia jego twarz? Z odkrycia absurdu i pogodzenia się z nim. "Bóg, który znalazł się w tym świecie wraz z niezadowoleniem i upodobaniem do niepotrzebnych cierpień, zostaje wygnany. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi. Stąd płynie milcząca radość Syzyfa. Los jest jego własnością, kamień jego kamieniem. Podobnie człowiek absurdalny: gdy zgłębi swoją udrękę, zamilkną bogowie."17
Dla Kaliguli absurd uświęca arbitralną wolność stanowienia o życiu i śmierci. Kaligula mówi do kochanki: "Wreszcie zrozumiałem użyteczność władzy. Daje szanse temu, co jest niemożliwe. Dziś i w przyszłości moja wolność nie zna granic. Caesonia: Nie wiem, czy należy się tym cieszyć, Kajusie. Kaligula: Ja też nie wiem, lecz przypuszczam, że z tym należy żyć."18 Wolność absurdalna, samotna i zmagająca się z losem, usiłująca dorównać bogom, ale bez nadziei i ratunku skądkolwiek, pogrąża się w absurd. Kaligula tuż przed śmiercią stwierdza: "Nie obrałem odpowiedniej drogi, nie doszedłem do niczego. Moja wolność nie jest dobra (...) Jesteśmy winni na wieki."19 Podobnie kończy inny bohater absurdalny, Meursault: "I aby wszystko się dopełniło, abym poczuł się mniej samotny, pozostało mi jeszcze pragnąć, by w dniu mojej egzekucji było dużo widzów i by mnie powitali okrzykami nienawiści."20
Nihilizm wolności absurdalnej, wolności bez granic, rodzi moralny relatywizm, który obraca się przeciw samej wolności. "Jeśli w nic się nie wierzy - pisze Camus - jeśli nic nie ma sensu i jeśli nie możemy uznać żadnej wartości, wszystko jest możliwe i żadna rzecz nie ma znaczenia. Nic za, nic przeciw, zabójca ani ma rację, ni jej nie ma. Można równie dobrze podsycać ogień w krematoriach jak pielęgnować trędowatych. Zło i cnota są przypadkiem albo kaprysem."21 Podobny relatywizm wyłania się z tezy egzystencjalnej Sartre`a. Śmierć Boga jest wybuchem wolności. W ogóle nieistnienie Boga jest warunkiem wolności. "Skoro usunąłem Boga-Ojca potrzebny jest ktoś, kto wymyślałby wartości (...) Życie nie ma sensu a priori. Zanim nie zaczniesz żyć, samo życie jest niczym; to ty masz nadać mu sens, a wartość nie jest niczym innym jak tylko tym sensem, który wybierasz."22 Sartre`owska samoodpowiedzialność wynika z podstawowej tezy egzystencjalizmu: "egzystencja poprzedza esencję". Istnienie człowieka poprzedza jego istotę. Człowiek nie ma więc żadnej określonej natury, sam tworzy siebie ex nihilo. Człowiek jest pierwotnie niczym, czymś staje się później. Człowiek nie ma natury, gdyż nie ma Boga. Nie jest więc tylko podmiotem twórczości, ale kimś, kto stwarza samego siebie. Podobne wątki odnajdujemy w Nietzscheańskim immoralizmie.
"Jeśli Boga nie ma, wszystko wolno." Ateizm odsłania jeszcze inny wymiar pustki i zagrożenia. Jest to pustka i zagrożenie obecne w historii. Historia ujawnia swój tragizm. Tragizm okazuje się następnym obliczem nihilizmu. Wydarzenia naszego wieku wciąż stawiają nas przed pytaniem o sens wydarzeń historycznych. Czy zło, którego doświadcza nasz wiek, prowadzi do jakiejś wyższej racjonalności? Czy bezsens zła odsłoni w perspektywie historii jakiś wyższy sens? Wielu myślicieli usiłowało w okresie nowożytnym zrozumieć i odsłonić ten sens, tę racjonalność. "Tymczasem trwoga - pisze Paul Ricoeur - tryska właśnie z tego miejsca naszego oczekiwania. Specyficzny brak poczucia bezpieczeństwa wiąże się z historią, ponieważ nie jesteśmy pewni, czy zestraja ona rozum i egzystencję, logikę i tragizm. Trwoga odkrywa pewną przerażającą możliwość: a gdyby rzeczywiste dzieje nie miały sensu? (...) Nicość, której groźba się tu odsłania, to nicość sensu na samym poziomie Ducha."23
Taki brak sensu w historii, taka trwoga jest oczywiście skutkiem ateizmu. Trwoga ma jednak także inne źródło. "Jeśli Boga nie ma", nie tylko nic nie ma sensu, ale także "wszystko wolno". Trwoga historyczna, jak celnie zauważa Ricoeur, nie polega na dekadencji historii, lecz na jej ambiwalencji. Każda ludzka zdobycz może stać się zarówno dobrem jak i zagrożeniem. Każde kolejne wydarzenie historii może stać się kolejnym krokiem rozwoju dziejów albo ostatecznym ich kresem. Ta ambiwalencja tkwi w samej ambiwalencji ludzkiej wolności, która może wykorzystać wszystko tak ku dobru, jak i ku zniszczeniu. Tragizm historii wypływa więc nie z samej historii, lecz z wolności człowieka, z nicości tej wolności. "Owa nicość to ani śmierć, ani szaleństwo, ani bezsens, ani nawet owa aktywna negacja bycia tu, która tworzy wolność, to próżność samej wolności, nicość wolności spętanej."24
"Dlaczego jest raczej coś niż nic?" To podstawowe pytanie Leibniza wprowadza nicość w samą istotę filozoficznego myślenia. W jaki sposób nicość pojawia się w filozoficznym myśleniu? Już w Uczcie Platon ukazuje, że filozoficzne myślenie zakłada niewiedzę, świadomość braku. "Z bogów żaden nie filozofuje ani nie pragnie mądrości - on ją ma; ani żadna inna istota mądra nie filozofuje. Głupi też nie filozofują i żaden z nich nie chce być mądry. Bo to właśnie jest całe nieszczęście w głupocie, że człowiek, nie będąc ani pięknym i dobrym, ani mądrym, przecie uważa, że mu to wystarczy. Bo jeśli człowiek uważa, że mu czegoś nie brak, czyż będzie pragnął tego, na czym mu, jego zdaniem, nie zbywa?"25 Myślenie, zmierzając do prawdy, odsłania więc wciąż niewiedzę, zmierzając do bytu odsłania otchłań niebytu. Takie negatywne odsłonięcie ma jednak charakter problematyzacji. Tym różni się od nihilizmu, że zmierza do bytu i sensu, podczas gdy nihilizm zakłada raczej nicość i pustkę jako ostateczny i nieprzezwyciężalny kres. "Nihilizm to nie tylko rozpacz i negacja, ale przede wszystkim wola rozpaczy i negacji" - stwierdza Nietzsche.
Jak Platon pojmuje problematyzację? Filozof kwestionuje, problematyzuje to, co wydaje się oczywiste, jako nieoczywiste, to, co jest, jakopozór bytu, jako to, co nie jest. Tym odróżnia się filozof od innychludzi, że świat, w którym żyje, nie jest dla niego czymś oczywistym. Prawdziwy świat i byt rzeczywiście istniejący to nie ten, który postrzegamy jako zjawisko. Zjawisko zawiera w sobie cień, brak bytu. Pojęcie nicości byłoby puste, gdyby nie było odniesione do tego, co realnie istnieje.W ten jednak sposób sama nicość staje się konstytutywnym elementem rzeczywistości. Nicość nie jest, ale pojawia się w rzeczywistości bytu jako jego cień.
To zakwestionowanie oczywistości świata i jego bytu dokonuje się poprzez doświadczenie negatywności. Według Jana Patočki tak właśnie rozpoczyna się nie tylko filozofia, ale w ogóle życie duchowe. "Cała filozofia to w zasadzie nic innego jak rozwijanie owego aktu problematyzowania, tak jak umieli to uchwycić i wyrazić wielcy myśliciele. Walka o to, aby z tego problematyzowania wydobyć coś, co się zeń wyłania; znaleźć pewny grunt, aby po chwili znów sproblematyzować ów wyłaniający się pewny grunt. To jest pierwotna grecka mądrość, wyrażona słowami: wszystkim rządzi światło..., ten promień który pokazuje świt w ciemności, ale i równocześnie ciemność - owo wyłonienie się wszechistoty ze stanowiącego jej część mroku, który światło może jedynie rozświetlić, ale nie pokonać."26 Droga do prawdy nie jest możliwa inaczej jak poprzez doświadczenia negatywne, przez nieustanne wykorzenianie. "Nie jest sprawą przypadku ani bez znaczenia - pisze Patočka - że w filozofii po tysiącleciach ogromnego wysiłku panuje coś, co można by nazwać nihilizmem, tzn. przekonanie, że podstawę, na której właściwie dziś rozwija się życie duchowe i w oparciu o którą dopiero mogą się toczyć dyskusje, stanowią wszelkie poszukiwania: ta filozoficzna problematyka, idea, że życie i świat nie tylko są problematyczne i że sens jako odpowiedź na ów problem nie tylko nie został odnaleziony, ale że odnaleźć go nie można, że nihil jest ostatecznym rezultatem: że rezultatem jest taka oto samonegacja, samozaprzeczenie."27 Patočka dostrzega problem w całej jego ostrości. Myślenie nie może obejść się bez problematyzacji. Kiedy jednak problematyzacja zatrzymuje się na sobie samej i absolutyzuje samą siebie, kiedy poddaje się całkowicie owemu "cieniowi" bytu, myślenie ulega nihilistycznemu paraliżowi. Negacja, która ma być tylko metodyczną drogą do..., zapętla się w samonegacji.
Typową postawę problematyzacji odnajdujemy u Sokratesa, w jego metodzie ironii. Dla Sokratesa wszelka pewność prawdy jest pozorna: "wiem, że nic nie wiem". Świat jest problematyczny. Sokratejska negacja jest jednak tylko fazą wstępną. "Ironia - pisze Kierkegaard - ujmuje nicość nieustannie w odniesieniu do czegoś i po to, by się uwolnić z powagi dotyczącej czegoś, chwyta się nicości. Ale nawet nicości nie traktuje poważnie."28 Ironia, która kwestionuje pozór bytu i prawdy, ma ostatecznie otworzyć drogę do bytu i prawdy.
Podobnie, choć inaczej, pojmuje problematyzację inny mistrz poznania negatywnego, Hegel. Myślenie, podobnie jak i byt, ma według Hegla charakter dialektyczny. Zawiera w sobie trzy momenty: tezę, jej zaprzeczenie czyli antytezę i łączącą je syntezę. Do istoty wszelkiego myślenia należy według Hegla negacja jako jego niezbędny element. W rzeczywistości odpowiednikiem negacji jest nie-byt. Nicość jest u Hegla bezpośrednio odniesiona do Bytu, jest Nie-Bytem.
Co prawda ludzie wyobrażają sobie Byt na przykład w postaci czystego światła, jako jasność niezmąconego widzenia, a Nic jako czystą noc, i mówiąc o różnicy między Bytem a Niczym nawiązują do tej dobrze znanej różności zmysłowej. W rzeczywistości jednak, jeśli wyobrazić sobie dokładniej to widzenie, można się łatwo przekonać, że w absolutnej jasności widzimy tyle samo, co w absolutnej nicości, że zarówno jedno widzenie, jak i drugie, jest czystym widzeniem, widzeniem Niczego. Czyste światło i czysta ciemność to dwie pustki, które są jednym i tym samym. Dopiero w świetle określonym - a światło zostaje określone przez ciemność - a więc tylko w świetle zmąconym, dopiero podobnie jak w ciemności określonej - a ciemność zostaje określona przez światło - a więc tylko w ciemności rozjaśnionej można coś rozróżnić, gdyż dopiero zmącone światło i rozjaśniona ciemność zawierają różnicę w sobie samych i są tym samym bytem określonym, istnieniem.29
Wszelkie poznanie ma dla Hegla charakter zapośredniczenia. Tym pośredniczącym momentem myślenia, koniecznym do przejścia od "prawdy w sobie" do "prawdy dla siebie", od "bytu w sobie" do "bytu dla siebie" jest właśnie negacja. "Duch bowiem tym jest większy, im większe jest przeciwieństwo."30 Jak światło objawia samo siebie, jednocześnie ujawniając ciemność, tak i duch. "Moc ducha właśnie na tym polega, aby sprzeczność w sobie założyć, by ją wytrzymać i przezwyciężyć."31 "Duch jest ową potęgą nie jako to, co pozytywne, nie wtedy gdy pomija negatywność (...) potęgą jest duch tylko wtedy, kiedy negatywności patrzy prosto w oczy i przy niej się zatrzymuje. Takie zatrzymanie się ducha przy negatywności jest czarodziejską siłą, która przemienia ją w byt."32
Hegel powtarza znaną zasadę Spinozy: "Omnis determinatio est negatio" - wszelkie określenie jest zaprzeczeniem. Każdy byt konkretny zawiera więc sprzeczność dwóch momentów: jest tym, czym jest, i tym, czym nie jest. Naturę każdego bytu stanowi więc nie-byt. Byt w sobie nie jest jeszcze bytem dla siebie, lub inaczej, jest nie-bytem dla siebie.
Nie-byt jest naturą bytu. Poznanie bytu może dokonać się tylko poprzez nie-byt. Takie poznanie ma charakter negatywny. Oznacza to dla Hegla, że antyteza, negacja, która odsłania nie-byt i jednocześnie mu zaprzecza, jest koniecznym sposobem poznania. To, co pozytywne, może być poznane tylko poprzez to, co negatywne. Takie rozumienie natury poznania i myślenia nie jest niczym nowym. Dla Platona dusza poznaje siebie tylko wtedy jako duszę, gdy opuszcza bezpośrednie królestwo Idei i zapośrednicza się, poprzez związek z tym, czym nie jest, czyli z ciałem. Dusza traci siebie jako duszę, aby jako dusza znów siebie odzyskać. Plotyńska Jednia nie może poznać siebie jako Jedni, jeśli nie dostrzega wyłonionej z siebie wielości bytów. W ten sposób poznajemy nawet Opatrzność. Pisze Plotyn: "I w ogóle ci, którzy chcą usuwać to, co jest gorsze w całości świata, usuwają samą opatrzność. Bo czegóż będzie wtedy opatrznością."33 Brak tu miejsca, by wdać się w interesującą, acz trudną debatę na temat poznania negatywnego. Ograniczę się więc jedynie do prostego stwierdzenia: Negacja, moment negatywności w formie problematyzacji, wydaje się czymś istotnym dla samego myślenia. Czy oznacza to jednak, że myślenie jest samo w sobie nihilistyczne?
Jeśli filozofia jest poszukiwaniem prawdy i sensu, to nie może tej prawdy i tego sensu, które już posiada, nie podawać wciąż w wątpliwość. A nie można problematyzować, nie stając wobec nicości. "Człowiek nie może żyć bez sensu, i to sensu całkowitego i absolutnego. To znaczy: nie może żyć w pewności braku sensu. Ale czy znaczy to, że nie może żyć w sensie poszukiwanym i problematycznym?" - pyta Jan Patočka.34 Problematyzacja nie zmierza więc ostatecznie do nicości i bezsensu, ale do afirmacji bytu i prawdy. Nihilizm absolutyzuje samą nicość. "...nihilizm okazuje się rzeczywiście dogmatyczny wtedy, gdy widzi w braku sensu ostateczny i niewątpliwy fakt, i jeśli jego wątpliwość co do dogmatycznie ustanowionego sensu nie implikuje również możliwego sceptycyzmu wobec tego sceptycyzmu."35 Nihilizm nie polega więc na akcie problematyzacji, negatywności, ale na dogmatycznej akceptacji nicości i absurdu. Między posiadaniem prawdy a jej poszukiwaniem trzeba wybrać raczej poszukiwanie - stwierdza Patočka. Poszukiwać jednak można w takiej mierze, w jakiej już się "posiada" to, czego się poszukuje. Posiada nie na zasadzie pewności, ale na zasadzie wiary i nadziei. Nicość, wobec której wciąż staje poszukujące myślenie, nie jest więc bezdenną otchłanią, w której nic nie ma, ale pewną, choć wciąż problematyczną drogą do bytu i prawdy. Nicość jako otchłań i nicość jako tajemnica - oto różnica między problematyzowaniem i nihilizmem.
Nihilizm nie dochodzi do Boga, pełni bytu, prawdy czy sensu. Osiąga jedynie nicość. Problematyzujące myślenie, choć także jeszcze ich nie osiąga, jednak w pełni je afirmuje. Problematyzacja stanowi bowiem kolejne kroki na drodze ku bytowi i prawdzie. W innym wypadku pozbawiona byłaby jakiegokolwiek sensu. Problematyzacja, negatywność wyczerpałaby wówczas samą siebie. Trudno więc zgodzić się w pełni z Weischedelem, który pisze: "ze swej istoty filozofowanie zdąża ku pytaniu o Boga; ze swej istoty filozofowanie kończy się nihilizmem i utra-tą Boga (...) Ta niezdolność filozofowania ma przy tym swe źródło w jego najbardziej własnej naturze - w radykalności swego nieustannego zapytywania filozofowanie koniec końców znajduje nicość w miejsce Bo-ga."36 Możliwość, a raczej niemożliwość osiągnięcia Boga i sensu, jest możliwością, którą ostatecznie wybiera sam myśliciel i na którą się decyduje. Myślenie nie kończy się nicością. Może nią co najwyżej się zacząć. Będzie to jednak nicość rozumiana jako niewiedza. Pytanie filozoficzne nie wypływa z radykalnej nicości. "Totalny bezsens" nie jest więc jedyną pozostającą nam możliwością.37
Istotne więc dla różnicy między problematyzującym myśleniem a nihilizmem jest to, czy u podstaw tkwi afirmacja bytu czy afirmacja nicości. Ta afirmacja ostatecznie rozstrzyga, czy myślenie jest problematyzującą drogą do bytu, prawdy i sensu, czy też nieprzezwyciężalnym odrzuceniem, negacją albo rezygnacją z bytu prawdy i sensu. "To jest najbardziej krańcowa forma nihilizmu: nic (bezsens) wieczne!" - pisze Nietzsche.38
Na czym zasadza się różnica między afirmacją bytu i afirmacją nicości? Przyjrzyjmy się metaforze spojrzenia Boga, o której wspominają Sartre i Kierkegaard. Dla Sartre`a spojrzenie Boga bezwstydnie podglądającego rozstrzyga ostatecznie o jego ateizmie. "Wściekłem się na niedyskrecję tak ordynarną, nabluźniłem (...) I nie spojrzał na mnie już nigdy więcej."39 Dla Kierkegaarda odwrotnie: "W pewnym sensie Bóg skierował swoje oko na mnie i teraz nie mogę zapomnieć, że to oko mnie widzi. To, że Bóg na mnie spojrzał, spowodowało, że musiałem i muszę zwrócić się ku Bogu."40 Co rozstrzyga o takiej decyzji Sartre`a? Co rozstrzyga o innej decyzji Kierkegaarda? "Kto, filozofując w cieniu nihilizmu jako radykalnej problematyczności, rozprawia o Bogu, czynić to może jedynie w geście rezygnacji" - pisze Weischedel.41 Jeśli jest to rezygnacja problematyzująca, można podjąć debatę z poglądami autora. Jeśli nie, trudno na nie przystać. Można przecież problematyzować afirmując Boga, byt i prawdę.
Ostatnie pytanie, jakie jednak się tu wyłania, to pytanie: czy absolutny nihilizm jest możliwy? Być może tak. Należałoby jednak sproblematyzować nihilistyczną myśl naszych czasów. Czy jest ona istotnie anty-wiarą, czy raczej wyznaniem bezradności, które samo w sobie, być może, jest już wyznaniem nadziei? Należałoby ją wówczas sproblematyzować. Ucieczka przed problematyzującym myśleniem z powodu lęku popadnięcia w nihilizm może bowiem prowadzić do podporządkowania się innemu, nie mniej groźnemu nihilizmowi, który zwalnia z wszelkiego myślenia.
TADEUSZ GADACZ SP, ur. 1955, filozof
Przypisy:
1. E. Benz, Westlicher und östlicher Nihilismus in christlicher Sicht, Stuttgart 1919, s. 46.
2. Por. J. Patočka, Człowiek duchowy a intelektualista, "Logos i Ethos" 1993, nr 1, s. 133.
3. Por. H. Rauschning, Masken und Metamorphosen des Nihilismus, w: Der Nihilismus als Phänomen der Geistesgeschichte, Darmstadt 1974, s. 99-121.
4. W. Hamilton, Lectures on Metaphysics I, Edynburg 1859, s. 293-294.
5. Por. G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. I, Lublin 1993, s. 259.
6. Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, Warszawa 1982, s. 545.
7. Por. H. Rauschning, Masken und Metamorphosen..., s. 102.
8. F. Nietzsche, Wola mocy, Warszawa MCMX, s. 15.
9. Idem, Z genealogii moralności, Warszawa MCMX, s. 103.
10. Idem, Wiedza radosna, Warszawa MCMX, s. 288.
11. Idem, Tako rzecze Zaratustra, Warszawa MCMXIII, s. 362.
12. A. Camus, Mit Syzyfa, w: Eseje, Warszawa 1971, s. 179-181.
13. F. Nietzsche, Wola mocy, s. 10.
14. Tamże, s. 191-192.
15. J. P. Sartre, Diabeł i Pan Bóg, "Dialog" 1959, nr 9, s. 66-67.
16. A. Camus, Zaślubiny, w: Zaślubiny. Lato, Kraków 1981, s. 36.
17. A. Camus, Mit Syzyfa, s. 194.
18. A. Camus, Kaligula, w: Dramaty, Kraków 1987, s. 25.
19. Tamże, s. 80.
20. A. Camus, Obcy, w: Obcy. Dżuma. Upadek, Kraków 1972, s. 53.
21. A. Camus, Człowiek zbuntowany, Kraków 1991, s. 61.
22. J. P. Sartre, L`existentialisme est un humanisme, Paris 1970, s. 89-90.
23. P. Ricoeur, Trwoga rzeczywista i złudna, "Znak" 1982, nr 330, s. 329-30.
24. Tamże, s. 334.
25. Platon, Uczta, Lwów-Warszawa 1924, s. 100.
26. J. Patočka, Człowiek duchowy a intelektualista, s. 129.
27. Tamże, s. 130.
28. S. Kierkegaard, O powszechnym znaczeniu ironii. Ironia, cyt. za: K. Toeplitz, Kierkegaard, Warszawa 1975, s. 204.
29. G.W.F. Hegel, Nauka logiki, t. I, Warszawa 1958, s. 93, 95, 97.
30. Idem, Fenomenologia ducha, t. I, Warszawa 1967, s. 385.
31. Idem, Estetyka, t. I, Warszawa 1967-1968, s. 154.
32. Idem, Fenomenologia ducha, t. I, s. 34.
33. Plotyn, Enneady, t. I, Warszawa 1959, s. 321.
34. J. Patočka, Eseje heretyckie z filozofii historii, Warszawa 1988, s. 39.
35. Tamże.
36. W. Weischedel, Teologia filozoficzna w cieniu nihilizmu, por. bieżący numer "Znaku", s. 21.
37. Por. tamże.
38. F. Nietzsche, Wola mocy, s. 22.
39. J.P. Sartre, Słowa, Warszawa 1965, s. 82.
40. S. Kierkegaard, Dziennik VII A 158, cyt. za: K. Toeplitz, Kierkegaard, s. 208.
41. W. Weischedel, Teologia filozoficzna..., s. 31.