Badania socjologiczne dowodzą, że współczesna młodzież należy do „pokolenia obrazu”...
Katecheta, podobnie jak inni nauczyciele, wciąż szuka nowych pomysłów na zaangażowanie młodzieży na lekcji. Bardzo często zadanie to przypomina jedną z misji specjalnych Jamesa Bonda, bowiem coraz więcej uczniów wykazuje obojętność wobec treści przekazywanych na katechezie.
Badania socjologiczne dowodzą, że współczesna młodzież należy do „pokolenia obrazu” *. Uwzględnienie tego faktu może być pomocne w poszukiwaniu nowych sposobów przekazywania również treści religijnych.
Uczeń jako odbiorca filmu
Możemy wyróżnić trzy poziomy odbioru filmu. Pierwszy z nich potocznie określamy jako „konsumpcję filmu”. Jest to bezowocne spędzenie czasu przed ekranem. Ten sposób odbioru nie angażuje ani intelektu, ani emocji widza. Ta forma jest nie do przyjęcia na katechezie.
Drugi poziom to „oglądanie filmu”. Tutaj widz angażuje się jedynie uczuciowo. Film może wywołać wzruszenie, współczucie, śmiech, litość, podziw czy strach. Na tym poziomie brakuje zaangażowania intelektu. Emocjonalne pobudzenie może być przydatne na katechezie, np. głośna scena biczowania Jezusa z filmu „Pasja” (2004, reż. M. Gibson), oglądana podczas wprowadzenia w okres Wielkiego Postu.
Trzeci poziom to „odczytanie filmu”. Jest to najbardziej wartościowy sposób odbioru, angażujący emocje oraz intelekt widza. W odróżnieniu od pozostałych poziomów, tutaj odbywa się refleksja nad głównym przekazem filmu, ocena postępowania bohaterów, poszukiwanie podobieństw do innych filmów. „Odczytanie filmu” jest najodpowiedniejszym narzędziem na katechezie.
Trzeba pamiętać o tym, że film jest tylko elementem wspomagającym przekazywanie treści wynikających z programu nauczania. Mniej istotne są zatem rozważania nad artystyczną i techniczną stroną filmu. Zachwycanie się błyskotliwymi efektami specjalnymi czy mistrzowskim montażem nie przyniesie zamierzonego pożytku. Najważniejsze jest sprowokowanie ucznia-widza do myślenia, a potem do dyskusji.
Projekcja filmu na lekcji nie ma sensu, jeśli nie będzie późniejszej refleksji nad nim. I nie chodzi tu jedynie o pytanie: czy się podobało, czy nie, ale o konstruktywną wymianę myśli, która ostatecznie może wpłynąć na zmianę postaw.
Wypracowany przeze mnie schemat „lekcji filmowej” obejmuje rozmowę przed filmem, czyli wysondowanie poglądów uczniów na daną kwestię. Jest to też wprowadzenie w problematykę filmu i zapowiedź dalszej dyskusji. Projekcja filmu powinna być dobrze przygotowana. Dwie godziny lekcyjne po kolei pozwalają na obejrzenie filmu w całości. Nie sprawdza się oglądanie w dwóch czy nawet trzech turach, bowiem umykają wówczas najcenniejsze refleksje dotyczące filmu. Dyskusja po projekcji wymaga oceny postępowania bohaterów oraz próby odpowiedzi na pytanie: co ty byś zrobił na jego miejscu? Cenne jest również poszukiwanie alternatywnych zakończeń. Lekcja odniesie sukces, jeśli w uczniu nastąpi zmiana lub choćby deklaracja zmiany jakiejś postawy. Zweryfikowanie tego jest możliwe tylko wtedy, gdy znamy wcześniejszy pogląd ucznia na dany temat. Widać zatem, że sondowanie opinii przed filmem ma sens, ponieważ tylko wtedy nauczyciel dowie się, czy jego „lekcja filmowa” miała pozytywny wpływ na ucznia.
Z moich doświadczeń wynika, że pokaz filmu może być dużą pomocą w dyskusji o problemach społecznych, np. w kwestii narkotyków wykorzystywałem filmy: Requiem dla snu (2000), reż. D. Arnofsky’ego oraz Skazany na bluesa (2005), reż. J. Kidawy-Błońskiego, natomiast w temacie eutanazji film Za wszelką cenę (2004), reż. C. Eastwooda.
Dobre filmy na katechezę nie muszą mieć wyraźnego odniesienia religijnego. Funkcjonuje zjawisko „ukrytej religijności kina”, gdzie pozytywne wartości nie są podane wprost, ale odkrycie ich wymaga większego wysiłku intelektualnego. Sprawdzone tytuły, które można wykorzystać na katechezie, to:
− problematyka uzależnień (narkotyki, telewizja): Requiem dla snu (2000), reż. D. Arnofsky; Skazany na bluesa (2005), reż. J. Kidawa-Błoński;
− optymizm i sens życia: Życie jest piękne (1997), reż. R. Benigni;
− przykazania: Dekalog (1988), reż. K. Kieślowski;
− wiara: Góra Góry – spektakl telewizji o ojcu Janie Góra, (2006), reż. P. Woldan;
− odwaga i honor: Patriota (2000), reż. R. Emmerich;
− eutanazja i wartość życia: Za wszelką cenę (2004), reż. C. Eastwood;
− ścieranie się dobra ze złem: Matka Joanna od Aniołów (1961), reż. J. Kawalerowicz;
− Jan Paweł II: Karol – człowiek, który został papieżem (2005), reż. G. Battiato; Świadectwo (2008), reż. P. Pitera;
− wychowanie: Wolność słowa (2007), reż. R. LaGravenese.
Uczeń jako twórca filmu
Ocena z religii wlicza się do średniej. Wielu uczniów zobaczyło w tym szansę poprawy swego końcowego wyniku nauki, dlatego chętniej biorą udział w dodatkowych propozycjach umożliwiających zdobycie oceny celującej. Jedną z takich propozycji, którą daję swoim uczniom, jest stworzenie własnego filmu. Można go nagrać kamerą z telefonu komórkowego. Ogólna koncepcja tego projektu zamyka się w tytule: „Nagrałem Boga”. Chodzi tu o film, który będzie zawierał jakieś przesłanie religijne. Sposób realizacji i pomysł jest zupełnie dowolny. Są tylko dwa warunki: film powinien trwać minimum 15 minut i zawierać ścieżkę muzyczną.
Uczniowie nie powinni mieć większych problemów z komputerowym montażem filmu. Obsługa takich programów nie jest dla nich trudnością, średnio 3-4 osoby w każdej klasie są w stanie taki film przygotować. Jeśli katecheta dostanie 10-15 filmów, można zorganizować w szkole festiwal religijnego filmu amatorskiego i najlepszym „reżyserom” przyznać nagrodę podczas uroczystości zakończenia roku szkolnego. Dodatkowo można też zorganizować pokaz najlepszych obrazów. Z pewnością będzie to powód do dumy nie tylko dla młodych twórców, ale też dla nauczyciela.
Dariusz Hryciuk – doktorant na kierunku Edukacja Medialna Wydziału Teologicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego; katecheta w Lubelskim Centrum Edukacji Zawodowej
Przypisy:
* Zob. J. Chrapek, Uwarunkowania recepcji programów telewizyjnych przez młodzież, w: Kościół a środki społecznego przekazu, red. J. Chrapek, Warszawa 1990, s. 149-159.
opr. aś/aś